- Philippe! Philippe! - krzyczał mały chłopiec jednak bezskutecznie. Nikt mu nie odpowiadał, ale się nie poddawał. - Czy jest tam kto?
Chłopiec ucichł i nastawiał uszu. Miał on już wołać ponownie imię brata, lecz nagle usłyszał ciche wołanie.
- Tutaj!
Chłopiec nie myśląc wiele pognał w stronę z której wydobywał się dźwięk. Widząc blond czuprynę chłopiec ucieszył się nie zmiernie.
- Philippe! - wykrzyknął chłopiec i pobiegł do brata. Lecz to nie był Philippe. ZZa krzaków wyłonił się muskularny mężczyzna. Miał on takie same blond włosy jak jego brat. W przeciwieństwie do małego chłopca mężczyzna wyglądał jak olbrzym. Facet miał na sobie drogi, szary garnitur oraz w tym samym kolorze buty. Uśmiechał się złowieszczo do chłopca. Ten stanął jak wryty i patrzał na nieznajomego.
- Ty nie jesteś moim bratem. - stwierdził po chwili.
- Nie, nie jestem. - facet zrobił krok w kierunku chłopca. Chłopiec zareagował automatycznie. Gdy facet zrobił kolejny krok, chłopiec odsuwał się o dwa. Przez chwilę mężczyzna jakby wachał się i na krótką, bardzo krótka chwilę znikł jego uśmieszek, ale jak szybko znikł tak szybko powrócił. - Powiedz mi, mały. Czy twój brat nie powinien już tu być? Nie powinien cię szukać? Nie powinien ciebie bronić przed typkami takimi jak ja?
- Noo... - zastanawiał się chłopiec. - Ale on zaraz przyjdzie. - wierzył chłopiec.
Mężczyzna zaczął się śmiać. Był to śmiech przerażający. Chłopiec krzyknął, obrócił się na pięcie i zaczął biec. Nie wiedział gdzie, ale chciał się znaleść jak najdalej stąd. Mężczyzna smiał się dalej. Aż nagle chłopiec zobaczył wielką kulę ognia lecącą prosto na mężczyznę. Chłopiec wiedział, że jego brat go ocali, że nie jest sam. Starszy brat pojawił się obok chłopca.
- Philippe! - wykrzyknął uradowany chłopczyk. - Jesteś! Już się bałem, że nie przyj...
- Słuchaj, szkrabie. - powiedział poważnie starszy brat. Z oddali boło słychać wołania mężczyzny. - Słuchaj mnie uważnie. Pobiegniesz teraz tak szybko jak potrafisz spowrotem do zamku i sprowadzisz ojca. Nie oglądaj się. Nie zwalniaj i nie reaguj na jakiekolwiek krzyki. Zrozumiałeś?
Chłopiec patrzył się na brata wielkimi przestraszonymi oczami, ale dzielnie pokiwał główką. Starszy chłopak pocałował młodszego braciszka w czoło.
- Kocham cię. - wyszeptał ze smutkiem.
- Blee... - chłopczyk odsunął się od brata i wytarł ręką miejsce w które pocałował Philippe. Chłopak jedynie zaśmiał się i popchnął brata w stronę zamku.
- A teraz biegnij i uratuj mnie jak i ja ciebie uratuję, mały bohaterze.
Chłopczyk zaczął biec ile sił w nogach. Jak powiedział jego brat nie ogladał się. Nie zwalniał. Nie reagował. Nie wiedział tylko, że poraz ostatni brat nazwie go szkrabem, da buziaka w czoło, powie <Kocham cię.> albo nazwie małym bohaterem.
CZYTASZ
Zaginiona księżniczka - Akademia Thornton
Science Fiction>Ile sił w płucach wołałam chłopaka, który odchodził ode mnie. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem jak na to pozwoliłam. Nie wiem jak to naprawić. Moje serce jest zapełnione pieknymi wspomnieniami, ale kiedy zdałam sobie sprawę co ja narobiłam, była...