Rozdział 3

407 37 12
                                    

Kilka lat temu mówiłem, że Borg Industries to nie miejsce dla mnie. Nienawidziłem nowoczesności i wolałem czasy, gdy był tylko jeden telefon na całą wioskę i nikomu to nie przeszkadzało. Prowadziłem wtedy sklep "Cztery bronie" z moją siostrą Nyą. Zawsze kiedy poważniej chorowała, biegałem do sołtysa, aby zadzwonić na pogotowie. I co? Było dobrze! Wszyscy mieli co robić i nie przejmowali się takimi głupotami jak teraz.

Weszliśmy do windy. Borg jak zawsze siedział na setnym piętrze, więc Zane polecił mi wciśnięcie guzika z tym numerem. Prawie krzyknąłem, gdy przede mną wysunął się panel zawierający około pół tysiąca przycisków. Gorączkowo zacząłem szukać tego właściwego. Zielone, niebieskie, czerwone, wszystkie mieniły mi się w oczach.

-Może jest tu funkcja głosowego wyszukiwania- zastanawiał się Zane patrząc na moją nieporadność- halo halo!

Nie miałem zielonego pojęcia skąd wiedział jak zawołać asystentkę, ale z głośnika w rogu windy usłyszeliśmy robotyczny głos.

-Witaj Zane, witaj Kai. W czym mogłabym wam pomóc?

Poczułem się dziwnie. Skąd winda znała nasze imiona? Jak widać technika tutaj sięgnęła poza granice ludzkiego umysłu. Jest w stanie poznać cię po skarpetach... Imponujące, a zarazem przerażające.

-Chcielibyśmy dostać się na setne piętro, do pana Cyrusa Borga- wytłumaczył systemowi Zane.

Odpowiedzi nie usłyszeliśmy, ale za to poczuliśmy. Winda gwałtownie ruszyła, mało co nie straciłem równowagi. Po może dziesięciu sekundach byliśmy na miejscu. Z jaką prędkością jechaliśmy? Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać, bo drzwi otworzyły się i musieliśmy wyjść. Piętro Borga bardzo się zmieniło. Przede wszystkim rozmiarem, ale też wystrojem. Po obu stronach stały gęste rzędy biurek, przy których siedziały roboty. Wszystkie były kobietami i wyglądały identycznie. Jak mam być szczery, to urody im nie zazdrościłem. Na samym środku znajdowało się największe ze wszystkich biurek i zastawione największą ilością przedmiotów. Wszystko super nowoczesne, czego chyba nie trzeba było się domyślać.

Moją uwagę przykuły jednak drzwi na samym końcu sali i po prawej stronie. Sprawiały wrażenie ciężkich, pewnie były zrobione z metalu. Widniał na nich wielki zielony napis "nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Zawsze kusiło mnie, aby wejść do takich miejsc. Ale chyba nie byłem tym "upoważnionym". Westchnąłem cicho i dopiero teraz zorientowałem się, że widzę Borga. Szedł w naszą stronę, a raczej przesuwał się na ruchomej płytce.

- Witajcie - powiedział lekko zaskoczony wyciągając w naszą stronę dłoń - widzę, że dziś znów jesteście w niepełnym składzie. Co was sprowadza?

- Właściwie chcemy tylko pozwiedzać - odpowiedział Zane

- Zawsze, kiedy tu przychodzimy, widzimy coś nowego - dodałem - ciężko się połapać w tej całej technologii.

- Jeśli chcecie, mogę oprowadzić was osobiście - powiedział pan Borg posyłając nam uśmiech. Przystaliśmy na tą propozycję i ruszyliśmy razem z nim w kierunku windy.

Momentalnie znaleźliśmy się w dziale z najnowszymi wynalazkami. O dziwo nie było w nim tłumu zafascynowanych technologią dzieciaków. Jak widać do szczęścia są im potrzebne tylko samo-ładujące się telefony, które wyglądem tak naprawdę wcale nie przypominają starych modeli. Nie mam pojęcia jak działają, może na energię słoneczną? W takim razie to chyba jedyne, co jest w stanie wyciągnąć wlepioną w ekran młodzież z domu.

Podeszliśmy do pierwszej maszyny, a raczej do czegoś w kształcie stożka.

- Przed wami wynalazek, dzięki któremu nie będziemy musieli płacić więcej za paliwo. - zaczął Borg - Co więcej, wbudowany do rakiety, umożliwi nam zwiedzanie nieznanych dotąd części kosmosu.

- To jest... silnik? - zapytałem niepewnie.

- Tak. - odpowiedział- W pełni udoskonalony silnik mikrofalowy. Po wypełnieniu rezonującymi mikrofalami, generuje on ciąg ku szerszemu końcowi stożka, zwiększając pęd układu. Do działania nie potrzebuje więc paliwa.

- Przecież to przeczy podstawowym prawom fizyki - skomentował Zane.

- Dokładnie - uśmiechnął się Borg - a jednak działa.

Po tych słowach uruchomił urządzenie, które zaczęło się samowolnie kręcić. Nic z tego nie rozumiałem, więc postanowiłem nie udzielać się na ten temat. Ale faktycznie, taki silnik w rakiecie to bardzo dobra inwestycja.

- Aby opuścić atmosferę ziemską, paliwo musi stanowić aż dziewięćdziesiąt procent masy rakiety - kontynuował Borg - Jak wiecie, paliwo nie zalicza się do tanich surowców. Ale jeśli nie byłoby już potrzebne, to nie dość, że podróże w kosmos nie byłyby już tak kosztowne, to zakres zwiedzania przestrzeni kosmicznej diametralnie by się zwiększył. Pozwoliłoby to na dokładne przebadanie nieznanych terenów. A kto wie, może z powodu niewielkich kosztów lotu, popularne stałyby się wycieczki na sąsiednie planety...?

***

Zerknąłem na zegarek. Dochodziła dwudziesta druga. Nasza wycieczka, jeśli można to tak nazwać, dobiegła już końca, ale Zane nadal gawędził z Borgiem o wynalazkach. Naprawdę podziwiam go jako wynalazcę. Spojrzałem jeszcze raz w tył sali, przyglądając się jego dziełom. To w głowie się nie mieści, ile ten człowiek może mieć pomysłów. Poświęcił na ich realizację całe życie, a nadal tworzy coraz to nowe technologie w chyba każdej możliwej dziedzinie.

Czas zaczął mi się trochę dłużyć, więc spojrzałem wymownie na białego, aby dać mu do zrozumienia, że powinien kończyć. Ten praktycznie jak na zawołanie przerwał rozmowę o teleporterze.

- Niestety chyba będziemy musieli już zakończyć naszą dzisiejszą wizytę - powiedział, na co jego rozmówca podrapał się nerwowo po głowie.

- Właściwie, to... mam wam jeszcze coś do pokazania - powiedział tajemniczo - chodźcie za mną, nie zajmę wam dużo czasu.

Zane przytaknął wynalazcy głową, po czym oboje zgodnie wykonaliśmy jego polecenie i skierowaliśmy się z powrotem do windy. Borg wcisnął nieznaną mi kombinację klawiszy, przez co ponownie znaleźliśmy się na setnym piętrze, znowu w bardzo krótkim czasie. Tyle, że tym razem nie było tu ani licznych biurek, ani droidek, a w pomieszczeniu panował półmrok. W milczeniu szliśmy za Borgiem przesuwającym się z cichym świstem na swojej magnetycznej - jak się wcześniej okazało - płytce. Stanęliśmy przed drzwiami, na które wcześniej zwróciłem uwagę. Wow, to tam ma być ta cała niespodzianka? Odpowiedzieć na to pytanie sama mi się nasunęła, gdy potężne drzwi otworzyły się przed nami. Z pewną nieuzasadnioną obawą wszedłem do środka, a moim oczom ukazało się coś w rodzaju ogromnego warsztatu, tyle że w wersji nowoczesnej.

- Czy to znaczy, że ona już jest gotowa? - usłyszałem przed sobą głos Zana
- Tak, ale pomyślałem, że to Ty powinieneś ją uruchomić

No tak, chodzi tu o Pixal. Zbliżyłem się do przyjaciela, który majstrował coś przy stoliku. Po chwili usłyszałem cichy dźwięk i moim oczom ukazała się ona w całkiem nowym ciele. Ogarnęła z twarzy srebrne, niespięte jeszcze włosy, po czym spojrzała swoimi zielonymi oczami najpierw na siebie, a potem na Zana, tak jakby nic z tego nie rozumiała. Dopiero po chwili zerwała się z miejsca i mocno wtuliła w blondyna. Tylko że teraz wydawała się całkiem inna. Ani trochę nie przypominała mi robotów z gabinetu Borga i już nie widziałem w niej tylko zimnego kawałka metalu... Trudno by było nie zauważyć też jej atutów. Bardzo dużych atutów... Wyglądała niezwykle kobieco, pozostając przy tym droidką...

_____________

Hej misiaki!

Bardzo was przepraszam, że musieliście czekać na ten rozdział aż tydzień, ale wyjechałam na kilka dni na mazury i po prostu nie miałam czasu na pisanie :cc Postaram się następne wstawiać nieco szybciej ale nic nie obiecuję bo mam w planach dużo wyjazdów, mam nadzieję że rozumiecie :/

To do następnego kochani ;**

Kai X P.I.X.A.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz