8. Alfa jest Omegą.

9.5K 513 29
                                    

,,- Jesteś podniecona - mówi z zaskoczeniem.


Jego zdanie przekonało mnie doszczętnie. Zaczęła się gorączka."

Ręce mi się pocą, w pokoju robi się strasznie duszno z chwilą gdy podnosi mnie z swoich kolan. Nie muszę patrzeć w jego oczy aby wiedzieć że równie dobrze pieprzy mnie w swoich myślach, na co w dół kręgosłupa przechodzi zimny dreszcz. Mokre ubrania zaczynają przywierać do mojej skóry.

Krzesło opada z trzaskiem. Cole przyciska mnie do swojego ciała, przechodzi mnie dreszcz po całym ciele i całym sercem staram się nie gapić na jego wąskie, ale cudowne usta. Uwielbiam jego głos. Gdy go słyszałam wiedziałam że jest cudowny. Gdy go widziałam że jest kurewsko niebezpieczny. Wygląda jakby uściskiem mógł zabić antylope. A zębami przegryźć komuś tchawice...

Ale dla mnie jest Colem. Tym z jasną blond grzywką, z ciemnymi czekoladowymi oczami. Ten który uderzył w nos Marcusa Lupusa gdy ten zabrał mi zabawkę. Ten sam który kochał mnie wtedy i teraz bo jest samcem a ja jego przeznaczona. I nie chce dotykać innego gdy Col jest w pobliżu i dłońmi jeździ po moim ciele. Podnosi mnie i idzie do salonu gdzie kładzie ostrożnie na szarej kanapie i całuje w czoło, nadal ilustrując dłońmi moje ciało  Spragniony każdego jego elementu. Nie żałuję sobię dotykania po niezręcznych miejscach z łobuzerskim uśmieszkiem.

Pchnął mnie na powierzchnie kanapy i niedzieje się nic specjalnego oprócz tego że leży na moich piersiach i wsłuchujemy się w swój oddech. Nie wiem jak długo leżymy.

Chciałabym się teraz przemienić i biegać z nim po lesie aż po zmierzch. Ale nie mogę wyjść bo Cole by wiedział że wszystkie samce w okolicy się do mnie próbowały zbliżyć.
I tak leży na mnie.

Ogrzewa swoim ciałem, o ile ciekawszą wersją jest to że nie chce mnie puścić abym nie odeszła.

Patrzę na niego z góry i wplątuje włosy i delikatnie szarpie za jego końcówki. Mruczy zaciskając oczy, jego dłonie na moim ciele się zaciskają i wtem wiem że na prawdę mam do czynienia z kotem. Chichocze pod nosem i jeszcze mocniej ciągnę.

Unosi głowę i patrzy na moje oczy. Powoli muska moje wargi doprowadzając mnie do szału, biorę jego twarz w dłonie pragnąc czegoś więcej niż tylko ten lekki delikatny pocałunek. Ufam mu.

Siada ze mną na kolanach, przejeżdżam językiem po jego wardze. Droczy się ze mną. Porządanie bucha w mojej piersi i w chwili gdy pragnę go całą sobą on musi to robić tak pieprzenie delikatnie! Przesuwam się po nim, z jego ust wydobywa się jęk który mnie tak pieprzenie nakręca.

Kładzie mnie na plecach, nogą zachacza o stół a ten runął z hukiem. Do pokoju wbiegł zaalarmowany mężczyzna, ten sam co był w kuchni. Spojrzał on na mebel i gdy podnosi wzrok dostrzegam jak zaciąga się zapachem.
Moim zapachem...

Jego uśmiech staję się żądny, samicy która właśnie weszła w gorączkę i nie jest na niej utrzymany zapach samca. Mogliśmy to przewidzieć.

Cole natomiast zaciska zęby, jego oczy zmieniają barwę na głębszą nich dotychczas. Wiem że jest w matnii. Jego oczy stają się zawsze takie gdy czuję porządanie lub gniew. Wybuchowa mieszanka która teraz podczas gorączki każe mu mnie oznaczyć i zabić każdego kto się zbliży.

Szatyn oblizuje wargi i to właśnie ten gest sprawia że Alfa się na niego rzuca wyrzucając z siebie donośny krzyk. Z jego skóry wylazła czarna jak noc sierść, w czarnych oczach przebijały się pigmenty złota. Odepchnął mnie z siłą łapą i wylądowałam na tyłku przy jego tylnich łapach.

Col ze zwinnąścią skoczył. Alfa próbował atakować zwodniczo łapami szybę przeciwnika gdy zębami zakradł się do jego odsłoniętego boku.

Tylko (moja) Alfa ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz