Uciekł!

666 116 6
                                    

  "Psst." Dipper przewrócił się na drugi bok i schował się pod kocem, słysząc cichy głos i czując, że ktoś szturcha go w ramię. "Dipper." Głos wciąż nie przestawał.

'Co?" W końcu odpowiedział, gdy szturchanie się nasiliło.

Lekko podniósł się w hamaku i rozejrzał się dookoła. W kubryku panowała praktycznie całkowita ciemność. Jedynym źródłem światła była mała świeca trzymana przez niewyraźną postać, stojąca przed nim.

"Mamy problem." Powiedziała postać, a Dipper rozpoznał głos Tyrone'a.

"O co chodzi?" Spytał, wciąż jeszcze zaspany. "Która w ogóle godzina?"

"Nie ważne. Będziemy mieli kłopoty." Tyrone mówił cicho i szybko, z wyraźnym zdenerwowaniem.

"Co się stało?"

"Jeden z więźniów uciekł."

"Jak to?!" Dipper od razu się rozbudził.

"Na naszej wachcie."

"Co?! Jak?!" Dipper usiłował przypomnieć sobie wachtę, ale niewiele zapamiętał. Tylko to, że grał z Billem w karty, a potem chyba zasnął i obudził go Tyrone.

"Ciszej, bo obudzisz innych." Uciszył go szeptem młodzsy mężczyzna. "Nie wiem. Jeden z mariens obudził mnie i powiedział, że brakuje jednego więźnia. Tego szalonego, z osobnej celi. Poszedłem sprawdzić, czy mnie nie wrabiają. Cela jest pusta. Uciekł!" Na jego twarzy widniał strach.

Dipper zamilkł. Jego umysł, wciąż jeszcze trochę zamroczony alkoholem, powolnie przetwarzał usłyszane słowa. Zmarszczył brwi i dopiero po chwili zrozumiał, że chodzi o Billa.

Czyżby Bill uciekł? Ale jak? Przecież grali razem w karty. Poza tym Bill był inny. Nie wiedział dokładnie jak, ale różnił się od innych skazańców. Nie wyglądał na takiego, co chciałby uciec. Mężczyzna czuł się zdradzony. Wiedział, że nie może się za wiele spodziewać po więźniu, ale myślał, że się zaprzyjaźnili. Miał wrażenie, że Bill by go nie oszukał.

"Niemożliwe." Wyszeptał w lekkim szoku.

"Więźniowie zawsze znajdą sposób, żeby zwiać." Tyrone wzruszył ramionami.

Dipper opanował coraz to szybciej biegające po jego głowie myśli i skupił się na ułożeniu jakiegokolwiek palnu, co zrobią rano. Może kapitan nie zauważy zniknięcia jednego więźnia? Może inni mariens będą ich kryć? Nigdy nie był w takiej sytuaci i nie miał pojęcia, jak mają z tego wybrnąć.

"Chodźmy spać. Udajmy, że nic się nie wydarzyło. Może nie zauważą zniknięcia jednego więźnia?" W końcu zdecydował się na pierwszą myśl, która wpadła mu do głowy.

"Może. Jestem zmęczony i nie mam siły myśleć." Tyrone ziewnął. "Trzymajmy się twojego planu. Dobranoc." Powiedział i ruszył z powrotem w stronę swojego hamaku.

Dipper położył się i schował się pod kocem przed zimnym powietrzem. Próbował zasnąć, ale był zbyt zestresowany. Nie mógł wypędzić z głowy myśli o tym, co może czekać ich rano. Nie mógł też przestać myśleć o tym, że prawdopodobnie nigdy nie zobczy już Billa. Nie wiedział czemu, ale ta druga myśl o wiele bardziej go martwiła...


_________________________

Tu taki krótki rozdzialik, a jutro (znaczy się dziś jak się wyśpię) dodam pewnie kolejny, dłuższy rozdział.  

Pierwsza FlotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz