Obudziłam się w środku nocy. Nie wiedziałam, która godzina, ale sądząc po położeniu księżyca, było koło pierwszej rano. Podniosłam się z mojego cieplutkiego kocyka i ruszyłam w stronę jeziorka, które znajdowało się niedaleko lasu, w którym byliśmy. Ukrywaliśmy się tu, ponieważ ludzie zaczęli nas szukać
Kiedyś było inaczej. Nikt nie musiał się ukrywać i wszyscy żyli w pokoju i w swobodzie. Ale teraz? Ludzie zaczęli nas polować i musieliśmy szukać schronienia, jedzenia i wody.
- Hej Michonne, wszystko w porządku? - usłyszałam delikatny, dziecięcy głos. Mówia to dziewczynka o imieniu Ellie. Była wampirzycą. Miała długie, czarne włosy, które kręciły się przy końcach, duże, złote oczy i bladą cerę. Z malinowych ust wystawały dwa małe kły. Dziewczynka była ubrana w czarną sukienkę w białe wzory. Jaka ona była urocza i maleńka, a miała z dwieściepięćdziesiąt lat.
Zerknęłam na jej słodką buzię.
- Tak, wszystko gra, tylko... - rzekłam cicho.
- Tylko co? - domagała się odpowiedzi. Spuściłam wzrok.
- Tylko... rozmyślam -
Ellie spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Michonne, wiem, że coś cię trapi. Proszę, powiedz mi - Jej oczy przypominały oczka słodkiego szczeniaczka.
Oderwałam od niej wzrok i usiadłam na piasku. Szum wody jeziorka trochę mnie uspokajał, ale nie potrafił odgonić ode mnie złych myśli i wspomnień.
Ellie położyła mi rękę na ramieniu.
- Rozumiem cię. Daj znać, jak będziesz chciała porozmawiać - powiedziała cicho i usłyszałam jej oddalające się kroki. Nastała głucha cisza, którą przerwał szum wody.
Odtrąciłam złe myśli i zmieniłam się w sokoła. Skrzydłami odbiłam się od ziemi, poczym poleciałam ku górze. Las z tej perspektywy wydawał się gęsty i niezwykle mały. Korony drzew tworzyły kształt kwiatu lotosu, a to było dosyć dziwne.
Usłyszałam cichy gwizd.
Poleciałam w stronę dźwięku, aż dotarłam do naszego obozu. Światło księżyca idealnie oświetlało każde miejsce.
Przed namiotem stał chłopak, który wyglądał na piętnaście lat, ale w rzeczywistości miał około tysiąca. Młodzieniec miał na imię Jeremi, był zarówno wampirem jak i bratem małej Ellie.
Chłopak był wysokim blondynem o czarnych oczach. Ubrany był cały na czarno, jak na wampira przystało. Może na zewnątrz był pijawką, ale wewnątrz krył się naprawdę dobry przyjaciel.
Wylądowałam na jego ramieniu i cicho zakrzeczałam. Jeremi pogładził moje pióra, poczym postawił mnie na ziemi, a ja przyjęłam swoją właściwą postać.
- A ty czemu nie śpisz Michonne? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- A co, zabronisz? - zapytałam i ruszyłam do swojego kocyka.
- Nie, ja tylko... - nie dokończył, ponieważ ruchem ręki go uciszyłam. Zmieniłam się w kota i wzięłam koc w pyszczek. Wampir wziął mnie na ręce, pogłaskał, przykrył i położył na ziemi. Zmienił się w nietoperza i odleciał.
W tych czasach musimy dbać o siebie nawzajem niezależnie kim jesteśmy, ale jedynym wyjątkiem jest człowiek.
Zerknęłam oczy i pozwoliłam, by sen mógł zrobić swoje.
CZYTASZ
Niebezpieczni |One Shot|
FantasyZwykli ludzie nazywają nas "Niebezpiecznymi" Jednym dotykiem, możemy zabić, Jednym słowem zniszczyć, Jednym gestem zmusić, Jednym krokiem rozgnieść, Jednym wdechem, możemy zmienić cały świat. Ale my tego nie zrobimy. Jesteśmy inni i nic na to ni...