Wręczenie fasolek

8.4K 330 76
                                    

Kolejnego dnia Hermione nie mogła się w ogóle skupić. Na wszystkich lekcjach myślała o fasolkach, które musi wyciągnąć od bliźniaków Weasleyów. Po południu, jak zwykle w piątki odbywał się trening quidditcha Gryfonów. Fred I George byli obrońcami. O szóstej Granger zasiadla na trybunach. Było zimno, a dziewczyna nie założyła na siebie nic, prócz swetra. No oczywiście miała tez bieliznę i spodnie. Bracia zeszli z boiska jako ostatni. Orzechowołosa podeszła do nich.

-Cześć chłopaki.

-Hej Hermi właśnie gadaliśmy o tym balu świątecznym.

-Co? O kurde to już za miesiąc.

-Nie wiesz, która dziewczyna jest wolna i mogłaby pójść z Nevillem Longbottomem? Biedak myśli, że pójdzie sam.

-Może Luna?

Kurwa. Z kim ja pójdę? Może z Ronem. Mam nadzieję, że mnie zaprosi.

-Mam do was prośbę. Potrzebuje czegoś co zapewne macie

-O nie. Więcej nikomu mapy nie dajemy. Raz Filch przyłapał prawie Harry'ego. Co za down. Myśli, że jak nosi czarne ubrania, a sciany sa ciemne, to nikt go nie zauważy.

-Nie. Chodzi mi o fasolki a-a-a.

-Nigdy nie robiłaś kawałów. Po co ci one?

Wymyśl coś.

-To pomoże mi odpocząć i zregenerować siły w weekend.

-Wiesz, że zaledwie po jednej fasolce człowiek śpi z dwa dni?

-No wlasnie-staralam się brzmieć naturalnie- tyle trwa weekend. To jak będzie?

-Dobra- odrzekł niepewnie Fred- ale ile tego chcesz?

-No.. kilka.

-Kilka?

-No nie wiem- strasznie naciskali- pięć, sześć. .dziesięć?

Skąd ja mam wiedzieć, ile fasolek chce Malfoy? Chyba nie potrzebuje kilograma.

-ile chcecie za jedną?

-To będzie prezent. Damy Ci dziesięć.

George wyciągnął kilka fasolek z kieszeni.

-Zawsze macie je przy sobie?- w sumie nie zdziwiło jej to. To przecież Weasleyowie.

Kolejnego dnia chciała dawała Ronowi jakieś oznaki, aby zaprosił ją na ten jebany bal. Raz powiedziała nawet:

-Wiesz, że nie mam z kim iść na bal?

Ale rudy chyba nie zajarzył.

Na obiedzie spoglądała cały czas w stronę stołu ślizgonów. Draco dawał jej wyraźne znaki, aby wyjść teraz z Wielkiej sali. Na szczęście Hermione zabrała wcześniej fasolki z dormitorium.

-Ile ich masz?

-Dziesięć.

-Musiały trochę kosztować. No masz ty swoje notatki- wręczył jej jakieś zapiski.

-Nie wydałam ani knuta. Niektórzy ludzi nie zwracają uwagi tylko na pieniądze. Dobra pa.

-Czekaj no.- był zazenowany.

Granger chciała zostać. Ten głupi blondyn sprawiał, że włoski na jej rękach stały na baczność.

-Co?

-Idziesz na ten bal?

-Pewnie ze idę.

-Ta? Z kim?- miał niedowierzajacy ton.

-Nic ci do tego. A ty z kim idziesz? Niech zgadnę. .. Pansy Parkinson?

-Nie. Chciałem zaprosić kogoś innego, ale ona chyba nie jest zainteresowana.

-Aha? Skąd możesz to wiedzieć.

Obydwoje wiedzieli, że mówią o sobie, ale i tak udawali, że mają siebie w tyłku.

-Dobra idę z Pansy, to nie ma sensu.

Patrzyli na siebie dłuższą chwilę. Później drzwi od wielkiej sali się otworzyły i wyszedł Snape.

-Co tu się dzieje?- nie musiał pytać. Po spojrzeniach nastolatków było widać, że iskrzy między nimi.

-Pa- Hermione odeszła na górę.

Co to było?

Dramione- Seks I MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz