Prolog

42 7 0
                                    


Stał wpatrzony w niebo, jakby objawił mu się anioł. Nie przejmował się deszczem, czy też kroplami spływającymi po jego czarnych włosach. Szara bluza była cała mokra i przylegała do jego szczupłego ciała. Ręce miał, włożone w kieszenie, z tyłu obcisłych, granatowych spodni. Jedyne, co jeszcze prawdopodobnie było suche to jego stopy. Na nogi miał nałożone glany. Nawet Shu wiedział, że one przetrwają wszystko. Mimo normalnego hałasu ulicznego dało się usłyszeć klakson i pisk opon. Shu rozejrzał się dookoła. Jeden z samochodów na jezdni wpadł w poślizg i właśnie leciał na ciężarówkę będącą na skrzyżowaniu. Cała sytuacja stworzyła w jego głowie tok najbliższych wydarzeń. Zderzenie samochodów. Mniejszy pojazd odbija się i leci na chłopaka. Ten nawet go nie zauważa i ginie na miejscu przez zmiażdżenie pomiędzy samochodem, a słupem sygnalizacji. Szybkie podjęcie decyzji i bieg. Prawdopodobnie to był najlepszy w życiu start Shu. Pobiegł najszybciej jak mógł zostawiając swoją torbę na schodach do restauracji. Biegł ile sił w nogach. Dzieliło go tylko kilka metrów od chłopaka, który wpatrywał się w niebo i był nieświadomy niebezpieczeństwa. Zanim jeden z samochodów uderzył w słup stojący tuż za nim jego już tam nie było. Leżał kawałek dalej w kałuży, pod Shu, który na niego w ostatniej chwili skoczył. Gdy tylko przestało mu szumieć w uszach od huku, od razu się podniósł z chłopaka, na którym leżał. Opierał się nad nim jakby miał robić zaraz pompki. Nie potrafił oderwać wzroku od jego burzowych oczu, gęstych czarnych rzęs, kolczyków w brwi. Chłopak zaczesał swoje czarne, dość przydługie włosy do tyłu i spiorunował swojego wybawcę wzrokiem. Shu wrócił myślami do rzeczywistości. Wstał i wyciągnął do niego pomocną dłoń. Natomiast on ją odepchnął. Podniósł się i stanął naprzeciwko Shu. Był od niego wyższy i o wiele bardziej przemoczony. Rozejrzał się dookoła i dopiero widząc zbiorowisko schowane pod parasolkami zrozumiał na co się wpatrują. Z samochodu, który uderzył w słup próbował się wydostać kierowca.

-Dozgonne dzięki za ratunek.

Rzucił krótko. Jego głos był pusty, bez żadnych emocji. Minął Shu i podszedł do srebrnego samochodu, gdzie mężczyzna siłował się z drzwiami. Spróbował je otworzyć delikatnie, ale to nic nie dawało. Pociągnął mocniej. Drzwi się otworzyły, a chłopak skrzywił się delikatnie.

-Dziękuję chłopcze. - Biurokrata wysiadł z samochodu i zdjął z szyi czarny krawat. Ciemne włosy, które wcześniej zapewne były perfekcyjnie ułożone przy pomocy żelu, teraz uciekały w każdym możliwym kierunku. - Już myślałem, że będę tam siedział do końca życia.
-Proponuję tu Panu pozostać dopóki nie przyjedzie pogotowie. - Trzymając go za trzęsącą się rękę posadził mężczyznę na krawężniku. - Lepiej by na wszelki wypadek Pana przebadali.
Zostawił biurokratę i poszedł dalej w swoją drogę zwijając słuchawki, które zwisały z pod bluzy. Shu otrząsnął się. Jakoś nie potrafił oderwać od niego wzroku i przez to zachowywał się jak jakiś zardzewiały robot. W kilka sekund dobiegł do niego ze swoją torbą na ramieniu.

-Ej. Gdzie tak pędzisz?

-Do domu. Chce się przebrać, bo jakiś koleś przewrócił mnie do kałuży.

-Wybacz. Przy okazji, nazywam się Nazumaki Shu. - Zero reakcji. Shu odgarnął swoje delikatnie brązowe włosy z czoła. Nie opłacało się już wyciągać parasola. - Na co się tak patrzyłeś na przejściu?

-Na niebo, podziwiałem chmurki i to jak układają się w puchate króliczki. Co Ciebie to obchodzi?! - Zmienił ton głosu z lekceważącego na bardziej agresywny i ponownie spiorunował go wzrokiem. Shu czuł się jak mały szczur. Po prostu przy nim nieistotny. - Już podziękowałem za ratunek. Czego jeszcze chcesz? - Chłopak zatrzymał się i zmierzył go wzrokiem. Niższy od niego Shu, ale lepiej zbudowany. Ciemne oczy sprawiały, że wyglądał jak przemoknięty kot. Miał na sobie strój do treningu. Białe Adidasy, krótkie, czarne spodenki odkrywające jego wytrenowane łydki od biegania i czerwoną bluzkę bokserkę z numerem 67. Westchnął porównując siebie do przystojniaka stojącego przed nim. - Po prostu zostaw mnie już w spokoju.

I odszedł tajemniczy nieznajomy zostawiając po sobie ślad w umyśle Shu.


~~

Dziękuję, że tu zajrzałeś drogocenny czytelniku  :)

Mam nadzieję, że skusisz się na dalsze rozdziały i również ty pozostawisz mi po sobie jakiś ślad (komentarz/głos)

Zakrzywione lustroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz