W parku pod drzewem siedziała dwójka chłopaków. Jednym z nich był Shimura Kazuya. Wysoki, ciemnowłosy przystojniak, który od pół roku starał się ukryć gdzieś samego siebie. Kiedyś w swojej szkole był gwiazdą koszykówki, ale teraz próbował zgasić swój blask. Jego ciemno niebieskie oczy gdyby mogły zaczęły by ciskać w każdego błyskawicami. Nie chciał być znowu w centrum niczyjej uwagi. Teraz wystarczał mu jedynie ołówek i skrawek kartki. Unikał wszystkich, ale niestety do tego przykrywanego blasku przylepiła się jedna ćma - Nazumaki Shu. Trochę niższy od Kazuyi chłopak, który nie jest świadom swojej urody. Szczupłe, ale delikatnie umięśnione ciało chowało się teraz pod luźnym czarnym podkoszulkiem. Wymodelowane nogi od biegania ukrywał pod ciasnymi, podartymi, czarnymi rurkami. Kiedy ostatnim razem się spotkali był bardziej nieśmiały i skryty. Jego włosy nie przyciągały wzroku, jak teraz będąc koloru jasnego zboża. Blondyn już zamierzał pójść, gdy skórzana kurtka Kazuyi zaskrzeczała. Wyciągał do niego w przyjaznym geście dłoń.
-Nazywam się Shimura Kazuya.
Uśmiechnął się najcieplej jak potrafił, ale jako iż od dawna już tego nie robił wyszedł mu tylko dziwny grymas. Nazumaki uścisnął jego dłoń. Czuł się z lekka zdezorientowany. Właśnie się poddał, a chłopak, który działał na niego jak magnes pozwolił mu na zbliżenie się do niego.
Przełamanie pierwszych lodów jest jedną z najgorszych rzeczy przy poznawaniu nowych osób. Shu usiadł z powrotem na trawie.
-Przerwałem Ci, co nie? Mam na myśli rysunek.
Kazuya wzruszył ramionami. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni niedokończony szkic. O wiele bardziej lubił zabawę z farbami wodnymi. Mieszanie się barw przyprawiało go o nadmiar weny.
-A ty jakie masz hobby?
-W sumie to nie mam hobby. Na początku roku dołączyłem do klubu lekkoatletycznego i lubię to co robię.
-Czyli jest to twoim hobby. Skoro to lubisz i sprawia Ci przyjemność. Sport jest fajny.
Kazuya oparł się o drzewo, a przez jego głowę zaczeły przepływać wspomnienia chłopaka w koszulce z numerem 3 na pozycji obrońcy. Mimo iż nie był kapitanem większość zawodników tak go traktowała. Ufali mu w większości spraw. Odwrócili się od niego gdy nie mógł już grać. Wszystkie przyjaźnie znikły, a on został sam.
-Ej Shimura. - Potrząsnął głową by się otrząsnąć. Spojrzał na blondyna, który wyraźnie oczekiwał odpowiedzi. - Pytałem do jakiej szkoły chodzisz?
-Wybacz. Zamyśliłem się. Czasami znikam gdzieś w przestworza nie wiedząc którędy do rzeczywistości.
Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo filozoficznie zabrzmiał dla Shu.
-Wtedy było tak samo? - Kazuya spojrzał na niego próbując zrozumieć o co pyta. - Mam na myśli na przejściu.
-A. Ta. Tylko, że wtedy odpłynąłem przez widok, a teraz pogrążyłem się w wspomnieniach. - Kazuya zorientował się, że schodzi na jakieś smutne tematy. - Często tu przychodzisz?
-Okazjonalnie. Czasami po treningu, a czasami w weekendy biegam tu rano i wieczorem.
-No to wiesz gdzie mnie znajdziesz. Uwielbiam tu przesiadywać.
-Serio? - Shu nie potrafił mu uwierzyć. W poprzednie dni przechadzając się po mieście wyszukiwał go. - Jakoś nie widziałem Ciebie tu przez ostatni tydzień.
-Byłem prze.. - Kazuya kichnął zasłaniając twarz maską. - przeziębiony.
-Może powinieneś wypocząć do końca? Lepiej by nie przemieniło się to w grypę.
-W sumie. - Kazuya z niechęcią przyznał mu rację. Dalej miewał deszcze, a ostatnie dwa dni nie należały do najcieplejszych. - Możemy się gdzieś przenieść.
Shu przystał na propozycję. Wstał błyskawicznie i wyciągnął pomocną dłoń do Kazuyi. Tym razem nie odmówił. Mimo swojego wyglądu ważył swoje. Za pierwszym razem wydawał się Shu bardzo szczupły. Teraz natomiast już nie był pewien co skrywa się pod czarną kurtką.
~~
Uważacie, że czegoś w tym brakuje?
CZYTASZ
Zakrzywione lustro
Ficção AdolescenteNikt nie mówił, że miłość jest łatwa. Zwłaszcza taka, która naraża nas na pośmiewisko. Nazumaki Shu - chłopak, który chce zaistnieć. Shimura Kazuya - chłopak, który chce zniknąć. Mają zupełnie inne cele, ale łączy ich przynajmniej jedno. Czy każdy z...