Tęsknota

937 75 6
                                    

Po praktycznie pustym pokoju rozchodzi się szaleńczy śmiech.
Nie jestem chory psychicznie.
Jestem mistrzem zła.
Przeciągam ręką po dywanie wyczuwając obok siebie krąg z ostrzy.
Zasysam powietrze przez zęby.

Czemu wskoczyłem?
To pytanie nęka mnie ostatnimi nocami.
Wszytko wydarzyło się co prawda jakiś czas temu, ale wciąż nie daje mi spokoju.

Piękna doktor w psychiatryku.
Ach.
Manipulowanie nią było czystą przyjemnością.
Łatwowierna. Tak bardzo.
Okazała się pomocna, nie można powiedzieć.

Znów zaczynam się śmiać.
Słodka psychopatka.
Ludzie mówią, że jest bardziej szalona niż ja.
Bo podobno mniej się boi.

Wzdycham i wypuszczam powietrze ze świstem.
Męcząca, irytująca psycholka.
Sam jej w tym pomogłem.
Jest dobra, w najgorszym znaczeniu tego słowa, przez jakieś 65% czasu.
Potem można ją tylko wystrzelić rakietą do nieba.

Ale zawsze wraca.
Zawsze.
Lecz nie tym razem.

Gdy wskoczyła do bali z gorącymi chemikaliami, będąc pewna, że robi to dobrowolnie...
Och
Miała wypłynąć.
Nie wypłynęła.
Odszedłem.
Chciałem odejść.

Ale wskoczyłem za nią.
Dlaczego?
Dlaczego do cholery wskoczyłem?!
Staram się wbić palce w dywan, ale ma zbyt krótkie włosie.
Przełykam ślinę z frustracją.

Podświadomie wiem.
Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę.
Całując ją.
Mając ją.
Kłócąc się z nią.

Prostuję nogę, wyciągając się na ziemi.
Och
Wróć, tak jak za każdym razem.
Próbując mnie zabić.
Otruć.
Udowodnić, co jesteś w stanie dla mnie zrobić.
Nie mogę uwierzyć, że cie tam uwięzili.
Umiesz uciec.
Zawsze.
Za każdym razem uciekałaś i wracałaś do mnie.

To tak naturalne, że brak tej sytuacji jest jak wypaczenie rzeczywistości.
Wyciągnę cie z tej czarnej dziury, w czarnej dziurze, włożonej do czarnej dziury.
Ach, Harley.
Wróć.

Zabiorę cie stamtąd.
- Jedziemyw! - krzyczę, a szalony śmiech ponownie wypełnia pomieszczenie.

It's mad love, sweetheartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz