♦ O N E ♦

3.3K 216 11
                                    

• Harley pov •

Przeprowadzka do Ivy była jedną z najlepszych rzeczy jaka mnie spotkała. W sumie, to nie wiem dlaczego nie mogę się do niej zwracać "Pamelo". Hmm...to chyba tak samo jak nikt do mnie nie mówi "Harleen". Nawet w własnych myślach tak do siebie nie mówię. Ciągle tylko Harley, okazjonalnie też idiotko. Shh, Harley, wróć do opowiadania o mieszkaniu z Ivy. Życie z nią jest tak...spokojne? To najprawdopodobniej najlepsze określenie. Ona przynajmniej nie gadała ciągle o zwalczeniu Batmana. Naprawdę, ciągłe gadki o gościu latającym w stroju nietoperza mogą wyprowadzić z równowagi. Przecież można uprzykrzać życie też innym, nie tylko gościowi w lateksie! Zasadnicza wada Ivy to jej moce. Te głupie roślinki są wszędzie. Dosłownie wszędzie! I jeszcze się tak strasznie denerwuje jak przez przypadek nadepnę na jakąś gałązkę. Ale za to pozwoliła mi adoptować kotka! Joker nigdy nie pozwolił mi jakiegoś przygarnąć, po dziś dzień nie wiem dlaczego. Kotki są super. I nawet udowodnili, że ich mruczenie redukuje stres i pomaga w wielu chorobach psychicznych. Idąc tym tropem, to powinnam adoptować milion kotów. Selina byłaby dumna! Wracając do mojego obecnego życia. Nareszcie stałam się bardziej niezależna. Wypisz wymaluj, niezależna stara panna z kotem. Decydowałam o tym, który sklep jubilerski obrabowywałyśmy, co zamawiamy na kolację. Wszystko było zależne ode mnie, jak nigdy dotąd. Nareszcie nie byłam zdana na łaskę Jokera.

Akurat tego dnia Ivy gdzieś wybyła. Znając życie, znowu robi jakieś protesty przeciwko znęcaniu się nad roślinami. Można się znęcać nad roślinami? Najwyraźniej można. Z błogiej drzemki z kotem wyrwało mnie pukanie do drzwi. No dobra, to nie było pukanie, tylko dobijanie. Nie miałam pojęcia kto mógłby to być. Z wiadomych przyczyn, to nie mogła być moja współlokatorka. Pizzy również nie zamawiałam. Wzięłam kotka na ręce i wciąż zaspana ruszyłam w kierunku drzwi, które się aż uginały od wywieranego nacisku. To nie wróży nic dobrego. Ledwo zdążyłam przekręcić zamek, a one już odskoczyły prawie mnie nie uderzając. Podniosłam wzrok i kolana się pode mną ugięły. Nie, nie, nie. To niemożliwe. Tylko nie te zielone włosy. Do jasnej cholery! Gdy wróciłam do świata żywych, moim pierwszym odruchem było zatrzaśnięcie drzwi. Oczywiście nieudolne bo zostało zablokowane przez buta. Jak widać na załączonym obrazku, jestem w dupie. A pomyśleć że było tak pięknie i zaczęło mi się nareszcie układać. No cóż, historia lubi zataczać koła i byłam znowu zdana na łaskę Jokera. Chce mnie zabić? Chce porozmawiać? Z nim nic nie wiadomo. Pozostało mi jedynie czekać na jego reakcję.

BEAUTIFUL CRIME | JOKER&HARLEY Where stories live. Discover now