Kolejny dzień

500 31 14
                                    

Obudził mnie Seijuro, sama bym nie dała rady się obudzić o tak wczesnej porze, czyli gdzieś o 8. Niestety zostałam obudzona w bardzo nieprzyjemny sposób. Ta czerwonowłosa menda wylała mi szklankę lodowatej wody na twarz... Dosłownie lodowatej, z kostkami lodu. Wstałam jak oparzona, albo raczej zamrożona. Spojrzałam na Seijuro z wściekłością w oczach.
-Musiałeś mnie budzić tak brutalnie? Nienawidzę zimnej wody...
-To zemsta za to w nocy. A to, że nie lubisz zimnej wody to tylko lepiej dla mnie.
-Nienawidzę cię.-powiedziałam ziewając i poszłam dalej w kimę, totalnie ignorując to, że poduszka jest mokra.
-Nie zasypiaj, Tsuki. Za 30 minut śniadanie. A my musimy chodzić po pokojach i wszystkich pobudzić.
-Ale ja chcę spać~-wyjęczałam. Nagle poczułam, że materac się ugina pod dodatkowym ciężarem. Seijuro miał ręce po obu stronach mojej głowy, a jego twarz była blisko mojej. ~Za blisko!~.
-Wstawaj natychmiast.
-Jesteś za blisko. Moja przestrzeń osobista czuje się naruszona.-Powiedziałam i odepchnęłam go od siebie. Wstałam i udałam się do łazienki w celu ubrania się w jakieś ciuchy.

Gdy obudziliśmy już wszystkich, poszłam wraz z Seijuro do naszego pokoju. Mieliśmy jeszcze 25 minut. Postanowiłam się zdrzemnąć. Niestety ktoś postanowił mi w tym przeszkodzić.
-Nie zasypiaj. W 25 minut się nie wyśpisz.
-Zamknij się.
-Nie. Możesz nawet poczytać sobie książkę, ale nie śpij.
-Wow. Dzięki łaskawco. Ale wolę pospać.
-Nie. Później będziesz nieprzytomna. A będziemy potrzebni nauczycielom.
-To daj mi chociaż w ciszy poleżeć.
-Nie, bo zaśniesz.
-Jesteś upierdliwy.-powiedziałam i usiadłam. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać, jednak oczy ciągle mi się kleiły, więc postanowiłam pójść do łazienki przemyć twarz na rozbudzenie. Niezbyt podziałało, ale trzeba będzie z tym jakoś żyć.~ W sumie to mamy jeszcze ok. 20 minut. Nie wiem co porobić, tak żeby nie zasnąć~. I nagle wpadłam na jakże genialny pomysł. Poszłam do pokoju obok i zaczęłam męczyć Shiro. Nie wyglądała na zbyt zachwyconą, tym bardziej, że jeszcze nie zdążyła wstać z łóżka, ani tym bardziej się ubrać. Pomarudziłam jej trochę nad uchem, a ona po raz pierwszy od kiedy się poznałyśmy powiedziała coś mądrego.
-Czemu nie pójdziesz męczyć Akashiego? On się nadaje do tego idealnie.
-Ty wiesz co? Masz rację.-powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę tak, że spadła z łóżka.-Skoro przypadkiem już nie jesteś w łóżku, to idź się ubrać, masz 15 minut do śniadania.- Z wrednym uśmieszkiem na ryju wróciłam do swojego pokoju. Akashi na szczęście nadal tam siedział.
-Mam 15 minut, mogę jeszcze pospać.-powiedziałam, wiedząc, że mi na to nie pozwoli.
-Nie idziesz spać. Masz zakaz.
-Coś mówiłeś? Że mam iść spać? No spoko-położyłam się na łóżku, twarzą do ściany.
-Przestań się wydurniać.
-Ja się nie wydurniam, tylko idę spać.
-Sama wiesz, że nie zaśniesz.
-Przyjmuję to wyzwanie.
-To nie było wyzwanie!
-Dobranoc!
-Baka. Ogarnij się! Za 13 minut jest śniadanie, nie zaśniesz.
-Zzzzzzzzzzzzzzzz...
-Przestań udawać! Ugh. Jesteś wkurzająca.-Powiedział i chyba wyciągnął coś z kieszeni, niestety nie mogłam zobaczyć co, jednak miałam przeczucie, że to nic dobrego.-Wstawaj!-Nożyczki wbiły się w materac, w miejscu gdzie przed chwilą była moja głowa. Na moje szczęście zdążyłam się zerwać z łóżka i przypadkiem zrobiłam epicki skok, w tył na łóżko Ume, która była w łazience.
-Hehe. Czyżby wielki Akashi Seijuro dał się sprowokować małej, słodkiej i bezbronnej Tsuki?-powiedziałam, uśmiechając się kpiąco
-Nie dałem się sprowokować!-powiedział i rzucił w moją stronę nożyczkami. Udało mi się je złapać w locie przy okazji nie dziurawiąc sobie dłoni. Czerwonowłosy spojrzał na mnie wściekły, a ja patrzałam na niego lekceważącym wzrokiem, przy okazji kręcąc nożyczkami na palcu.
-Oddaj moje nożyczki. Zrób to po dobroci, albo zagwarantuje ci piekło do końca liceum, albo i dłużej.
-W konfrontacji siłowej, słabo ci poszło. Skoro jesteś w klubie koszykówki, to nie powinieneś mieć lepszego cela? Albo być silniejszym? Lub szybszym? Jeszcze ani razu mnie nie trafiłeś tymi nożyczkami. Poza tym wydaje mi się, że teraz moja kolej na atak, czyż nie?-powiedziałam, ignorując jego groźny i uśmiechając się psychopatycznie.
-Już nie zdążysz... Musimy iść już na śniadanie-powiedział i uśmiechnął się triumfalnie.
-Spokojnie, jeszcze będzie okazja na rewanż-odparłam spokojnym, lodowatym tonem.
-Ta jasne. Lepiej się pospiesz, bo akurat nam nie wypada się spóźniać na śniadanie.
-Niech będzie-mruknęłam pod nosem zawiedziona i rzuciłam w jego stronę nożyczki, tak żeby łatwo można było je złapać.

Nienawidzę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz