/Louis/ Wspomnienie:
To był mój dzień. Mój własny czas na przemyślenie różnych decyzji, tych dobrych i tych gorszych. Sobota. Mój ulubiony dzień. Tylko wtedy mogłem normalnie żyć, bez wyzwisk ze strony kolegów z szkoły. Jedynie mój najlepszy przyjaciel w którym miałem schronienie zawsze stawał za mną murem. Dla jednych było to dziwne, że taki seksowny i utalentowany chłopak jak Harry przyjaźni się ze mną i bez żadnego zastanowienia broni. Nieraz jednak zdarzało się, że H nie było gdzieś w pobliżu i przez to obrywało mi się dwa razy mocniej. Byłem już do tego wystarzająco przyzwyczajony, żeby nawet nie uciekać czy krzyczeć wniebogłosy, że powiem o tym dyrektorowi. Zresztą nie byłem osobą która za wszelką cene chce kogoś uziemiować. Co prawda nieraz miałem tego serdecznie dość i już chciałem się im postawić, ale co ja jako osoba mniejsza od nich o głowe i dwa razy chudsza mogła zrobić?
Pamiętam jak jednego dnia byłem u Harrego i rozkleiłem się przy nim mówiąc, że nigdy sam nie będę wstanie postawić się im i skopać im nieźle tyłki tak, żeby pożałowali wszystkiego co do tej pory komu kolwiek zrobili. Harry zaśmiał się wtedy i powiedział mi, jedną ważną rzecz, którą pamiętam aż do dziś i przez cały czas sobie ją powtarzam: "To prawda jesteś mały, ale możesz to zmienić używając do tego swojego wielkiego serca". Od tamtej chwili kiedy ktoś mnie obraża zawsze zastanawiam się czy aby to nie jest ten dzień w którym muszę spojrzeć wrogowi prosto w oczy i powiedzieć jedno bardzo proste słowo "spierdalaj". Wtedy pewnie ładnie dostałbym po twarzy więc zawsze się wycofuje i w milczeniu przeżywam to co mi robią i do mnie mówią.
Przejdźmy jednak spowrotem do tego dnia. Mojego dnia. Wraz z Harrym miałem wyjść gdzieś na impreze i dobrze się zabawić. Wszystko wyszłoby świetnie gdyby nie fakt, że impreza miała odbyć się na obrzeżach miasta. Nie lubiłem być daleko od domu, a Londyn był wielki, więc przejechanie drogi z mojego domu do na tą impreze zajęło by sporo czasu. Jednak sam Harry był tak przekonujący, że po jego czwartej prośbie postanowiłem się zgodzić wiedząc, że będę tego żałować. Nie umiałem ubierać się na tego typu wypady dlatego ubrałem to co zwykle, czyli sweterek i długie czarne spodnie. Nie chciałem się jednak za bardzo wyróżniać, dlatego też przebrałem sweter na bluze z kapturem. Gdy byliśmy już na imprezie wszyscy się dobrze bawili tańcząc, rozmawiając i pijąc alkohol. Niektórzy coś palili na dworze, aż robiło mi się niedobrze czując ten zapach, więc podejrzewałem, że to nie są zwykłe papierosy. Przeszedłem obok pary, która zawzięcie dyskutowała o jakimś wydarzeniu które miało miejsce dwa tygodnie temu oraz obok dziewczyny, która nudziła się równie mocno co ja. Była piękna, miała długie czarne włosy, które kaskadą opadały na jej nagie ramiona, cere miała niesamowicie gładką i czystą co tylko sprawiło, że uśmiechnąłem się do niej delikatnie na co ona uniosła brew do góry i kiwnęła głową, żebym usiadł obok niej. Byłem zdziwiony, że ktokolwiek chce ze mną rozmawiać, albo po prostu nie widziała kim jestem i jakie zdanie mają o mnie wszyscy? Dziewczyna jednak nie odezwała się ani słowem jedynie położyła swoją głowę na moim ramieniu i cichutko zaczęła nucić coś pod nosem. Później uświadomiłem sobie, że wcale nie nuciła tylko wymawiała jakieś słowa.
Teraźniejszość
Nie wiedziałem co się stało, czułem jedynie dziwny zapach i ból w ramieniu na którym trzymała głowę owa dziewczyna. Jęknąłem cichutko i kilka razy zamrugałem oczyma, jednak było ciemno i zbyt ciasno, żebym mógł się poruszyć. Dostrzegłem jedynie trochę światła z boku. Podniosłem ręce do góry, ale one spotkały się z zimną i gładką powierzchnią. Byłem uwięziony. Przybliżyłem głowę trochę bardziej do dziury, przez którą wpadało światło i zmarszczyłem czoło chcąc coś przez nią zobaczyć. Widziałem dziwne pomieszczenie, dużo szafek i telefon na podłodze. Zagryzłem mocno wargę i uderzyłem w ściane czegoś w czym byłem zamknięty. Ani drgnęła, a ja zaczynałem się porządnie denerwować i sam nie wiedziałem dlaczego. Usłyszałem jęk obok siebie i rozchyliłem lekko usta ciężko oddychając.
-J-jest tu ktoś? -zapytałem niepewnie, nie wiedząc czego mam się spodziewać. Prosiłem jednak w duchu, żebym nie był tu sam. Bałem się.- Halo? -zadałem kolejne pytanie oczekując odpowiedzi. Usłyszałem jak ktoś przesuwa się po podłodze ciężko, rozpaczliwie pociągając nosem.
-T-tak -usłyszałem odpowiedź, a kamień spadł mi z serca słysząc dziewczęcy głos. Mimo wszystko wolałem znaleźć się zamknięty w jednym pomieszczeniu z dziewczyną a nie chłopakiem. Bałem się, że znów ktoś może mi zrobić krzywdę, a nikt nie będzie wstanie mi pomóc.- Gdzie my jesteśmy? Boje się... -szepnęła i pociągnęła znów nosem. Płakała. Nie byłem zdziwiony, bo mi łzy też cisnęły się do oczu. Chciałem płakac razem z nią, ale wtedy przypomniałem sobie słowa Harrego.Wziąłem głęboki wdech i już chciałem coś jej odpowiedzieć, ale usłyszałem jej cichy głos- Chce stąd wyjść...
Zmarszczyłem czoło i upewniłem ją, że jakoś się stąd wydostaniemy. Znów uderzyłem w ścianę tylko mocniej, ale znów nic. Zamknąłem oczy prosząc o pomoc. Właściwie nie wiedziałem co robie bo, kto niby miałby mi pomóc? Jednak kiedy tak dłużej myślałem o tym, że chciałbym zwalić tą ścianę coś zgrzytnęło, a drzwiczki (jak się okazało) otworzyły się z hukiem wyrywając się z zawiasów i uderzając w ścianę po drugiej stronie. Rozchyliłem usta i otworzyłem szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Usłyszałem jak dziewczyna obok przełyka ślinę i przysuwa się bliżej drzwiczek w swojej pułapce.Powoli rozglądając się uważnie wyszedłem z swojej "pułapki". Rozejrzałem się po pomieszczeniu z rozchylonymi ustami i szybko kucnąłem obok szafki w której była dziewczyna. Spojrzałem na zamek i zmarszczyłem czoło. Nie wiedziałem jak to mam otworzyć. Była zamknięta kłódką. Sięgnąłem po kłódkę, którą ja byłem zamknięty i pokręciłem głową.
-To nie ma sensu...-powiedziałem i przygryzłem mocno wargę zastanawiają się jak udało mi się rozwalić kłótkę i spalić ją prawie na popiół. Wstałem z ziemi i rozglądnąłem się znów. Szybko zacząłem szukać czegoś po wielkich szafkach które stały po każdej stronie pomieszczenia. Jedyne co znalazłem to były jakieś zioła, pojemniki z czymś w środku i jeden mały nożyk.- Będzie musiał wystarzyć... -mruknąłem sam do siebie i wróciłem do "klatki" dziewczyny. Usiadłem na zimnej podłodze i zacząłem majstrować coś przy kłódce aż w końcu ustąpiła i otworzyła się z głośnym trzaskiem. Odsunąłem się trochę, a dziewczyna w środku szybko popchnęła drzwiczki i wyszła na zewnątrz ciężko oddychając. Przyjrzałem sie jej uważnie i doszedłem do wniosku, że to nie ta sama dziewczyna co kładła mi głowę na ramieniu. Oblizałem wargi i pomogłem jej wstać po czym sam sięgnąłem po komórkę, która leżała na podłodze. Jedyne co na niej widniało to adres do najbardziej znanej knajpki w Lonydnie.
-Co się tu dzieje?- zapytała dziewczyna drżącym głosem patrząc to na mnie to na komórkę. Nie byłem zdziwiony tym, że cała się aż częsła. Ja też byłem okropnie przerażony tym wszystkim.
-Sam chciałbym wiedzieć -opowiedziałem krótko.
Nie rozumiałem tego i nie mogłem zrozumieć.
Aloha kochani! To znowu ja! Przychodzę do Was z nowym rozdziałem, tym razem z perspektywy kogoś innego i tak będzie w wiekszości rozdziałów, bo chcę aby to opowiadanie nie było skupione na jednym bohaterze. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Myślę, że akcja ogólnie zaczyna być dość ciekawa, a Wy jak myślicie? Dajcie znać jak Wam się podoba! Proszę napiszcie jakiś komentarz!
All the love,
Wasza Asha Noell
