ósma koszula

1.5K 125 23
                                    



Niechętnie pchnęła drzwi do kawiarni, w której wcześnie pracowała. Choć wciąż jej kostka dawała się we znaki, nie miała zamiaru siedzieć w czterech ścianach i martwić się o to co się stało. Bo stało się. Za żadne skarby świata nie powinna dopuszczać do takich sytuacji, w której Joon myśli że któryś z tej całej przerażającej paczki mógłby być jej chłopakiem. A tym bardziej, żeby podejrzewał o to Taehyung 'a.

Było jej głupio z tym, że pod wpływem tylu emocji zamiast mu podziękować potrafiła tylko na niego krzyczeć, jednak nie miała odwagi chwycić za telefon i przeprosić. Trochę się bała, że jeśli V odbierze to tylko po to by znów powiedzieć jej jak bardzo jest głupia. Wiedziała, że w końcu jej dobra strona wygra i w najbliższym czasie wykona ten telefon, jednakże wolała to wciąż odkładać. Sprawia z Tae powinna być już dawno zamknięta, a jednak zawsze wracała do niej jak bumerang. Nie mogła też zapomnieć o uprzejmym Jeongguk'u, który chwycił u niej cień sympatii. Oraz strasznie urokliwym Jiminie. Czy jeśli Joon kazał jej przyjść z którymś z nich na zaręczyny miał właśnie na myśli tego ostatniego?

Potrząsnęła głową zamykając na tą chwilę oczy, nie miała teraz czasu na takie rozważania. Bora krzątała się między stolikami w swoim niebiesko-białym uniformie, na dźwięk otwieranych drzwi, oderwała spojrzenie od kartki z zamówieniami i spojrzała na Su Jin z uśmiechem, machając ręką. Choć ciemnowłosa lubiła Borę, to jednak dziewczyna potrafiła wejść ze swoimi buciorami dalej niż wypadało. Dla Su Koreanka była po prostu dobrą koleżanką z byłej pracy, z którą nadal chętnie od czasu do czasu porozmawia. Uśmiechnęła się do dziewczyny kiwając głową i ruszyła na zaplecze. Tak naprawdę nie miała zamiaru więcej tutaj przychodzić, ale jej była szefowa prawdopodobnie zlitowała się nad nią chcąc jej wręczyć ostatnią wypłatę, która zdaniem jej męża nie należała się dziewczynie. Ona sama początkowo postanowiła odmówić, lecz z drugiej strony naprawdę potrzebowała teraz gotówki. Wiedziała, że będzie mogła dzięki tej wypłacie opłacić swój kolejny miesiąc w mieszkaniu, a to dałoby jej więcej czasu na poszukiwanie nowego miejsca pracy. Dlatego pchając drzwi wciąż się wahała, westchnęła.

Pracowała pół miesiąca biorąc nadgodziny i spędzając prawie każdą wolną chwilę w tym miejscu należało jej się, prawda? Zaczęła coraz bardziej przekonywać się do przyjęcia zaległej wypłaty.

Zmarszczyła nos, przymykając oczy i zaciągając się lekko; do jej nozdrzy dotarł zapach truskawkowej galaretki, do której jedna z praktykujących tam dziewczyn wrzucała truskawki. Lubiła to ciasto, które miało powstać, było zwykłe i smakowało jak te robione przez jej babcie. Minęła kuchnię odpędzając od siebie miłe wspomnienia i zapukała cicho do pokoju szefostwa. Przełknęła ślinę poprawiając włosy, bluzkę z frędzlami i prostując się, gdy usłyszała zza drzwi kroki.

- Oh, Su Jin – zwróciła się do niej kobieta z lekkim uśmiechem. Ta uniosła tylko głowę i spojrzała swojej byłej szefowej prosto w oczy po czym ukłoniła się.

- Dzień dobry.

- Dobrze, że już jesteś, wejdź i usiądź.– Wpuściła ją do środka, chociaż Su nie sądziła, że było to potrzebne zajęła miejsce na sofie stojącej po lewej stronie, pod wielkim obrazem jeziora. Zaciskając zęby starała się uspokoić, w końcu nie wyrzucili jej bez powodu, widocznie nie nadawała się do tej pracy, skoro wiecznie powodowała kłopoty. Wciąż jednak czuła się dotknięta tak nieczułym traktowaniem, przecież ona nic nie mogła zrobić ze swoim pechem, a oni za każdym razem nie szczędzili słów. Su Jin zawsze zbierała swoją dumę z podłogi i przepraszała się wstydząc za swoje zachowania. Znów zdawało jej się, że nie powinna tutaj przychodzić. Sięgnęła do torby i wyciągnęła wyprany fartuch, którym wcześniej mąż właścicielki rzucił jej prawie prosto w twarz, położyła go obok siebie i zerknęła na kobietę, która stała trzymając w ręku kopertę.

To wszystko przez ubrania ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz