POV: Claudia
- O matko! Wy tu nawet osobnych cel nie macie, że muszę siedzieć z jakąś niekontaktującą laską, Chinką z emigracji i... czy ja ciebie skądś nie znam? - zapytałam skonsternowana, siadając obok dziwnie znajomej osoby.
- Nie dawno tu przyleciałam... więc nie? - powiedziała i odsunęła się na drugi koniec ławki.
- Jak to nie? Jestem pewna, że wczoraj widziałam twój nagi tyłek tańczący przed moimi oczami.
- Ano, faktycznie wyglądasz jak striptizerka - otrząsnęła się nietrzeźwa blondynka.
-Przepraszam ja jestem z Dubaju! Jakbym miała zarabiać swoim ciałem, to jako modelka, a nie dziwka w jakimś burdelu - krzyknęła obrażona „striptizerka".
- Hej! Jestem Izzy! - pomachała zadowolona z siebie Azjatka.
- Hej! A ja nie! - odpowiedziałam sarkastycznie.
- To było niemiłe, ale rozumiem, że w takiej sytuacji możesz być zła - powiedziała znielubiana przeze mnie brunetka, podchodząc bliżej - to co, za co siedzicie?***
Leżałam na łóżku w mojej sypialni, kiedy nagle usłyszałam głośne krzyki z pokoju obok. Z początku niezainteresowana, niemalże codziennymi kłótniami rodziców, starałam się z powrotem powrócić do drzemki. Wszystko zdawało się uspokajać, dopóki nie usłyszałam nagłego krzyku mojej matki. Przerażona faktem, że mój nowy ojczym mógłby jej coś zrobić, udałam się do ich sypialni.
- Co wy tu robicie? - spytałam zdenerwowana, widząc jedynie rozbity wazon.
- Chcesz wiedzieć co tu się dzieje?Twoja puszczalska matka się dzieje! - krzyknął zdenerwowany Peter.
- O co ci znowu chodzi? Przecież ona jest teraz w ciąży.
- Tak jest w ciąży z twoim chłoptasiem!
- Co kurwa?! - spytałam zszokowana - On żartuje! Powiedz mi, że ten cholerny dupek od siedmiu boleści żartuje sobie ze mnie! - zaczęłam krzyczeć corazgłośniej.
- Claudia wiesz, że cię kocham, ale tak jakoś wyszło - powiedziała ze skruchą mama.
- A kiedy miałaś mi zamiar o tym powiedzieć? Jak dziecko się urodzi? Czy najlepiej nigdy? - moje ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść - Nienawidzę cię - wrzasnęłam, wychodząc z domu.Całkowicie zrujnowana bez zastanawiania udałam się do domu mojego już byłego chłopaka. Jako, że mieszkaliśmy od siebie jedynie kilka minut drogi, niemal po chwili szaleńczego biegu znalazłam się pod drzwiami jego willi. Instynktownie chciałam wparować do jego domu. Moje plany musiały pokrzyżować głupie zamknięte drzwi, dzięki którym uderzyłam głową prosto w drewnianą powierzchnię. Już dosyć długo znałam Nathana i doskonale wiedziałam, gdzie znajdują się jego zapasowe klucze. Bez zastanowienia sięgnęłam pod wycieraczkę, aby już pochwili stanąć w ogromnym holu. Byłam sama w jego domu. Zapowiadała się idealna zemsta. Na sam początek udałam się do jego garderoby i zniszczyłam kilka jego „skarbów". Nadal zdenerwowana pobiegłam do garażu po farbę, żeby zaraz po tym na jednej ze ścian napisać „Are you proud of yourself, daddy?". Nie wiedząc jak bardziej wyładować swoją złość, przebiłam opony w jego nowym Maybachu. Nie miałam pojęcia co mam teraz zrobić, na pewno nie mogłam od tak wrócić do tego chorego miejsca, zwanego domem. Ze sobą nie wzięłam nic ani pieniędzy ani telefonu. Po chwili namysłu stwierdziłam, że jest jeden sposób na poruszanie się po mieście za darmo. Czym prędzej udałam się do stajni rodziców Nathana. Najbliżej wejścia znajdował się jeden zmoich ulubieńców Cilan. Bez zastanowienia wsiadłam na niego, by jak najdalej odjechać od tamtego miejsca.
***
- I co zostałaś oskarżona o dewastowanie czyjegoś mienia - zapytała wkurzająca brunetka.
- Nie, oczywiście, że nie... przynajmniej jeszcze nie. Swoją drogą wiedziałyście, że po ulicach Lynchburga nie można jeździć konno?
CZYTASZ
Ugly Big Truth
Teen Fiction- Zostaw mnie głupia babo! Mam prawo do wykonania jednego telefonu! - krzyczała jak poparzona, starając się wyrwać słuchawkę z ręki funkcjonariuszki. - Przykro mi, ale odbyła już Pani jedną rozmowę - odpowiedziała znudzona kobieta. - Telefon...