Wstałam o 5, mimo że szkołę mam dopiero za 4 godziny. Śnił mi się mój tata, odszedł gdy miałam 12 lat. Zawsze był radosny, spędzał długie godziny na rysowaniu. Pamiętam, gdy mama wychodziła z Mają na zakupy, ja siadałam koło niego i obserwowałam jak tworzy piękne obrazy. Do dzisiaj jego szkice wiszą na moich ścianach. Często patrzę na nie z bólem w sercu. Już prawie zapomniałam jak wyglądał. W moim śnie tata przed czymś uciekał, nie wiem czym. Myślę, że ten sen miał jakieś głębsze znaczenie, jakby chciał mnie ostrzec. W każdym razie obudziłam się o świcie, zlana potem.
Nie mogłam już zasnąć, więc sprawdziłam, czy ktoś, tak jak ja nie może spać. Na chatcie był akurat Fred. Postanowiłam zagadać.
Sara: Hej!
Fred: Ty też nie możesz spać?
SARA: Niestety tak :/
FRED: To dziwne, ale śnił mi się twój tata.
SARA: Mi też się on śnił O.o
FRED: Przyjdziesz do mnie?
SARA: Tak wcześnie?
FRED: Proszę! *tu robię słodką minkę*
SARA: No doobra.
Po cichu wyszłam z domu, jednak wcześniej zostawiłam mamie kartkę, że poszłam się przewietrzyć. Nie wiem jakby przeżyła to, że budzi się rano i nie widzi mojej zaspanej twarzy. Nie chciałam sobie tego wyobrażać. Nie mogę patrzeć na krzywdę w mojej rodzinie, zwłaszcza mamy. Kobieta za dużo wycierpiała, najpierw śmierć męża, później wyjazd najstarszej córki na zagraniczne studia i jeszcze moje tajemnicze zniknięcie. Tak więc dopisałam jeszcze, by się nie martwiła, bo niedługo wrócę. Wsiadłam na rower i szybko ruszyłam w stronę osiedla, na którym mieszka Fred. Poranne powietrze działało na mnie jak narkotyk, pragnęłam jak najwięcej go zaczerpnąć. Po drodze, oprócz rozkoszowania się powietrzem, cieszyłam się pięknymi widokami. Rankiem łatwiej było dostrzec piękno przyrody. W południe utrudniają to samochody i ogólny ruch. Widziałam świeżo skoszone, zielone trawniki, kwiaty, które ktoś musiał dopiero co zasadzić... Od jutra nastawiam budzik na 5.00. Żadnej drzemki. Dla tego wszystkiego jest warto.
Niestety dom Freda znajdował się na tej samej ulicy co mój. Wkrótce znalazłam się przed drzwiami frontowymi. Od razu się otworzyły, widocznie chłopak czatował na mnie w oknie. Znałam ten dom prawie tak samo jak mój. Był nowoczesny, ale bardzo przytulny. Tam gdzie było to możliwe architekt zaplanował okna, dzięki temu do domu wpadało bardzo dużo światła. Od razu powędrowałam do pokoju chłopaka. On był utrzymywany w motywie wojska. Pościel w moro, tapeta ciemnobrązowa... Usiadałam na krześle lekko spięta. Tuż za mną szedł Fred. On jednak położył się wygodnie na łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się jednak, że nasze sny lekko się różnią. Mój sen urwał się, wtedy gdy mój tata skoczył do rowu by uchronić się przed zagrożeniem, natomiast sen Freda w tym momencie się zaczął. Miałam już dość tego napięcia, położyłam się obok chłopaka. W sumie Fred był bardzo przystojny, miał piękne, lśniące, piwne oczy, zgrabny nos i miękkie usta... Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że od dłuższej chwili się na niego patrzę. Zrobiło mi się głupio, i jak zawsze zarumieniłam się. Teraz nadszedł czas Freda, by zrobić coś głupiego. I niestety wykorzystał tą chwilę znakomicie. Tym razem to on spojrzał mi w oczy i nasze wzroki się skrzyżowały. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Oparł swoją dłoń na moim policzku i przysunął się jeszcze bliżej, tak że stykaliśmy się brzuchami. Po chwili wpił się w moje usta.
Przepraszam za ponad roczną nieobecność. Trochę za długo myślałam. Rozdział 3 jest już pisany. Obiecuję, że nie będę robiła już tak długich przerw. Wybaczcie.
CZYTASZ
Nigdy
Teen FictionCześć. Jestem Sara, ostatnio w moim zaczęło dziać się coś dziwnego... Na szczęście mam przy sobie Freda, no i siostrę. Mam nadzieję, że dam sobie radę, jeszcze dużo muszę się nauczyć i nie chodzi mi tutaj wcale o szkołę...