Rozdział I

272 26 8
                                    

Jestem Julia Card. Mam 19 lat, a moje życie, to nieustanne przeprowadzki z miasta do miasta. Właśnie wjechaliśmy do nowego miasta w którym mieliśmy zamieszkać. Gotham City - miasto rycerza w czarnej zbroi, Batmana. Gdy byliśmy bliżej centrum minęliśmy ogromny budynek należący do Bruce'a Wayne'a. To tu rodzice mieli zacząć pracować. Bruce, to ich stary przyjaciel, który zaoferował nam pomoc. znałam go od małego, więc był dla mnie jak wujek i tak też do niego mówiłam. Rodzice ukrywali przed nim naszą nieciekawą sytuację finansową. Jednak po kilku latach domyślił się, że coś jest nie tak, gdy rodzice wykręcali się od wizyty u niego. Kiedy zapytał bezpośrednio, rodzice nie mieli wyjścia i powiedzieli mu całą prawdę. Kupił nam mieszkanie w Gotham, abyśmy mogli zaoszczędzić. Byli mu bardzo wdzięczni, ale też lekko zmieszani, bo kupił je bez naszej wiedzy. W poprzednim mieszkaniu, przyszedł kurier z listem.  W środku był adres oraz klucze do nowego domu. W ten oto sposób znaleźliśmy  się tutaj, w Gotham z naszym niewielkim dobytkiem. Podróż, która ciągnęła się wieczność, nareszcie dobiegała końca.

Zajechaliśmy pod wskazany adres. Dom był przepiękny. Biało-szary, dwupiętrowym z dużym podwórkiem. Rodzice byli w ogromnym szoku, a ja w jeszcze  większym. Uwaga, szok po raz kolejny, gdy weszliśmy do środka. Widać było, że niedawno był urządzany, bo wszystko wręcz błyszczało do nowości.

-Czy dom się podoba?- odwróciłam się i zobaczyłam Wayne'a, więc podbiegłam do niego.

-Wujek Bruce! - Krzyknęłam, przytulając go na powitanie, a on odwzajemnił uścisk. - Ten dom jest niesamowity! - Powiedziałam podekscytowana.

-Dzień dobry Julia. - Uśmiechnął się.- Cieszę się bardzo, że Ci się podoba. Widziałaś już swój pokój?

-M-mam swój pokój?- Spytałam zdziwiona.

-Ależ oczywiście słońce. Przyjaciółka pomogła mi je urządzić. Drugie drzwi na górze. -Odpowiedział, a ja  z wielkim bananem na twarzy pobiegłam na górę. Otworzyłam drzwi i prawie zemdlałam z wrażenia.  Ściany pokoju były pomalowane na fioletowo, czy na mój ulubiony kolor. Wielkie  łóżko, mięciutka wykładzina, duże biurko z lampką nocną, półka z moimi ulubionymi książkami, toaletka z kosmetykami, szafa, która była pełna od ciuchów w moim rozmiarze. W pomieszczeniu znajdowały się jeszcze jedne drzwi, a gdy je uchyliłam zobaczyłam SWOJĄ, WŁASNĄ ŁAZIENKĘ. No nie! Wujek postarał się aż za bardzo. Nigdy nie miałam własnego pokoju, a tym bardziej własnej łazienki. Usłyszałam wołanie rodziców z dołu, więc totalnie zalana łzami zeszłam na dół. Nie uszło to uwadze wujka, który od razu zapytał:

-Julia, coś nie tak? Jak coś Ci się nie podoba, to możemy to zmienić.

-Nie, nie, nie! - Zaprzeczyłam natychmiast. - Wszystko jest idealnie. Po prostu, to jest tak niesamowite. Dziękuję! - Uspokoiłam falę łez i przytuliłam go mocno.

-Bruce - zaczął tata - nawet nie wiem jak mamy Ci dziękować za to wszystko. Gdy tylko zaoszczędzimy, wszystko Ci oddamy.

-Richard, poczułbym się urażony gdybyście mieli oddawać mi pieniądze. Mam ich pod dostatkiem. Jesteście dla mnie jak rodzina, a rodzinie się pomaga. - Uśmiechnął się i uścisnął dłonie razem z tatą. Wtedy odezwała się mama:

-Bruce, naprawdę nie wiem co powiedzieć. Dziękujemy.

-Naprawdę, nie ma za co. - Nagle jego zegarek zaczął dzwonić. - Wybaczcie, ale muszę już iść. Praca mnie wzywa. - Odwrócił się z zamiarem wyjścia z domu, ale przystanął na chwilę i zwrócił się do mnie: -Julia, jeśli czegoś byś potrzebowała, to przychodź, dzwoń śmiało. Telefon masz na łóżku.

-Oczywiście! - Uśmiechnęłam się.

Kiedy tylko wujek wyszedł zaczęliśmy się rozpakowywać. Nie mieliśmy tego za wiele, więc w godzinę nasze bagaże zostały już rozdzielone. Mama zaczęła przygotowywać kolację, bo zbliżała się godzina dziewiętnasta, więc ja udałam się do swojego pokoju. Tak jak mówił Bruce, na łóżku leżał smartfon, a obok niego karteczka:

Heeej!

Jestem Nicole, urządzałam Twój pokój za prośbą Bruca. Liczę, że wszystko Ci się podoba. Jeśli będziesz miała ochotę na kawę albo na wspólne wyjście na zakupy to ja bardzo chętnie. Zostawiam Ci mój numer telefonu.

Buziaki, Nicki 

Wydawała się być bardzo miła. Ma też podobny gust do mojego. Pokój był niesamowity.
Niedługo się do niej odezwę. Pokaże mi okolice i resztę Gotham. Poczułam zapach naleśników. Mmm...pycha. Zeszłam na dół i poczułam chęć przewietrzenia się.

-Mamo? Czy po kolacji będę mogła przejść się po okolicy?

-Oczywiście, tylko nie oddalaj się za bardzo i wróć jak zacznie się ściemniać.

-Jasne! - Opowiedziałam i zaczęłam pałaszować pyszną kolację. Kiedy skończyłam jeść było chwilkę przed dwudziestą. Wzięłam nowy fioletowy sweter, bo mimo lata dziś było  chłodno.
Niedaleko naszego domu widziałam park, więc pomyślałam, że przejdę się do niego. Ulice były puste, co przyprawiło mnie o lekki dreszcz. Po kilku minutach byłam już w parku. Usiadłam na ławce i obserwowałam niebo na którym zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się, ale nie ze strachu, lecz z czystej ciekawości. Odezwałam się pierwsza:

-Ładnie to tak straszyć innych? - zaśmiałam się.

-Masz bardzo ładny kolor włosów . - Powiedział "ktoś", a ja przejechałam lekko ręką po moich fioletowych włosach. Wytężyłam wzrok, ale nie dostrzegłam twarzy postaci.

-Dziękuję, ale... kim jesteś? - spytałam ciekawa

-Kimś kogo powinnaś się bać, ale jednak na spokojnie rozmawiasz z tą osobą. - Postać wynurzyła się  z cienia. Moim oczom ukazał się sam Joker. Nie wiedząc czemu zaczęłam śmiać się jak opętana, a on mi zawtórował.

-Już wiem kim jesteś - Joker. Julia jestem, miło mi. - Uśmiechnęłam się, a on zrobił zdziwioną minę.

-Czemu się mnie nie boisz. Wręcz przeciwnie, przedstawiasz mi się oraz się śmiejesz.

- Szczerze? Sama nie wiem. Jestem po prostu inna.

- Ciekawe... No cóż, nie zabiję Cię, bo masz bardzo ładny  śmiech i chciałbym go jeszcze kiedyś usłyszeć. Więc na pewno do zobaczenia. - Uśmiechnął się i po chwili już go nie było. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że swobodnie rozmawiałam z mordercą. Faktycznie jestem pokręcona. Uśmiechnęłam się pod nosem. Lepiej nie mówić o tym rodzicom. No tak, już ciemno. Pora wracać. Wróciłam tą samą drogą, którą tu przyszłam. Po piętnastu minutach byłam już w domu.

-Jeeeeeeeeeeeeeesteeeeeeem! - Krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza. Weszłam po cichu na górę i zajrzałam do sypialni rodziców. Oboje spali głębokim snem. Musieli być bardzo zmęczeni, a w sumie ja też poczułam zmęczenie. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i zasnęłam niemal natychmiast.


No i jestem! Jak się podoba? Gwiazdki, komentarze i co tam chcecie.

Niedługo drugi rozdziaaał
Buziaki, Aza xoxo


Joker i JaWhere stories live. Discover now