II Wdzięczność

1K 82 16
                                    

Levi
Och... Eren mi przyniósł śniadanie ♡ jak się odwdzięczyć? Czekaj... Serduszko...?! Człowieku... CO TY ZE MNĄ DO JASNEJ ERENKI ZROBIŁEŚ?! Ych... Nie będę nad tym myśleć. Najpierw przydałoby się odnieść brudne naczynia do kuchni. Idąc korytarzem zauważyłem Mikasę. Biegła akurat z lekka podejrzanie w przeciwną stronę. W czasie gdy szedłem korytarzem koło drzwi do lochu minąłem Eresia, znaczy ERENA, był cały mokry... Po chwili się o tym zorientował. Ciekawe ile mu zajmie wytarcie się, za chwilę trening. Po zmyciu naczyń poszedłem w stronę placu treningowego, schowałem się za budynkiem przy którym ćwiczyliśmy i z cierpliwością czekałem na tego spóźnialskiego szczyla. Tylko po to by mu znów nie wkopać.
W czasie treningu widziałem jak Sasha biegnie z kawałkiem szynki a Conny ją ganiał. Bachory...
Po treningu zwróciłem uwagę, że wszyscy się cieszą z "lanego poniedziałku" nawet Erwin dał się wciągnąć w tą dziecinadę.
-Eren.- zatrzymałem gdy biegł przez korytarz, goniąc Petrę. Był cały mokry. Gdy się odwrócił, Petra go pchnęła, przy okazji cała woda wylądowała na mnie.
-P-Prz-Przepraszam kapralu.-wyjąkał z przerażeniem w głosie
-Eren! Posprzątaj tu. Jak skończysz, to przyjdź do mnie, pomożesz mi zrobić obiad.- Petra hihotała cicho.
-Tak jest kapralu!- w sumie powinienem wrzeszczeć na Petrę ale... Kso!
-Panie kapralu,- odezwała się zarumieniona ruda- przepraszam, to była moja wina...
-Cicho. Eren to zrobi.- mój podopieczny posmutniał. To już nie moja wina.
Poszedłem do pokoju się wytrzeć.
Stojąc w łazience wycierałem moją umięśnioną klatę. Chyba ktoś wszedł ale cśś. (im sexy and i know it)

Eren
Dość szybko uporałem się z kałużą na środku korytarza, zwłaszcza, że Petra mi pomogła. Ona jest... Zakochana w kapralu? Mam konkuręcję. Zgodnie z poleceniem Heichou, skierowałem się do jego pokoju. Zapukałem. Zmartwił mnie brak odpowiedzi... Wszedłem. Drzwi były otwarte, ktoś był w łazience. Zacząłem uchylać drzwi, nie mogę się powstrzymać od ciekawości osoba stała tyłem. Sparaliżowało mnie gdy ujrzałem pół nagiego kaprala, wycierającego swoją klatkę piersiową białym ręcznikiem. Kiedy się ocknąłem, wróciłem do drzwi, otworzyłem je, raz tupnąłem nogą (naśladując krok).
-Le... Kapralu? Jesteś?-tym razem powiedziałem na tyle głośno by usłyszał.
-W łazience, szczylu...-odwarknął.
-Mogę wejść?
-Proszę...
Gdy znowu otworzyłem drzwi od łazienki, stał tam Levi, tym razem przodem do drzwi i był już całkowicie ubrany.
W kuchni, cudem dałem radę obrać ogromny gar ziemniaków, byłem padnięty. Gdy kapral to zauważył dodał:
-I co się ociągasz?! Obieraj drugi gar!
-J-jak to?-popatrzyłem się na niego z ogromnym zdziwieniem, w odpowiedzi dostałem miskę wody na głowę.
-To był rozkaz.-zacząłem obierać.
Gdy skończyliśmy przyrządzać posiłek, nakryliśmy stoły i postawiliśmy garnki pełne jedzenia. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem głooodny~ Czek-... Z obiadu nie zostało ani kawałeczka ziemniaka.
-Sascha...
-Uch... Najadłem się.- odezwał się niski blondyn po czym mnie zawołał- Hej Eren!
-Heja Armin.
-Yyy... Bo mam pytanko.
-No.
-Musimy pogadać, chodź do korytarza.- Jean mnie obserwował, ale Armin potrzebuje pomocy. Już. Spokojnie.
-Okej.- poszedłem za przyjacielem, on też był mokry.- Kto cię oblał?
-N-nie ważne...
-Too... O co chodzi?
-N-no... Po-podoba mi mi się... T-taka jedna osoba i potrzebuję rady...- czyżby poczuł coś do Mikasy?
- Chodźmy do ciebie.
Hm... Przecież zawsze uważał ją za przyjaciółkę... A może... Jestem ślepy?
-A o kim mowa?-może rozwieje moje podejrzenia. Doszliśmy do lochu, Armin zamknął drzwi od schodów a ja ujrzałem, że na łóżku nie mam nic. Sam stelaż i materac.
-T-to... Ych... J-jean...-wow. Zaskok.
-Ten koń!? Ten... Ten!?
-Nie kude. Święty patron terenów poza murami! - zaskoczony spojrzałem na przyjaciela, którego twarz przybrała kolor buraczkowy.- P-przepraszam...
-Osobiście to też mi się podoba taki jeden...- złapałem się za kark, to nie łatwe.
-A kto?
-...-w tej chwili spaliłem buraka...-Ka... N-nikt!
-Eren... Już się nie wykręcisz...
-Nie uwierzysz.- niski chłopak wyczekiwał na odpowiedź- nasz kapral...
W oczach mojego przyjaciela z łatwością można było zauważyć zaskoczenie.
-N-naprawdę?-zapytał z wieeelkim niedowierzaniem.
-Tak...-mimo wszystko jako, że to mój przyjaciel powinienem mu powiedzieć.
-No nieźle...
-Duże mi pocieszenie...!

~~~~~~
Zbugował mi się wattpad ._.
T: Bo zobaczył twój ryj :D
Kurewka.

Niezrozumiałe [Ereri/Riren] ❌Zawieszone❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz