Prawda dociera do ludzi

89 11 1
                                    

-Tylko spróbuj.
Wyciągnąłem miecze i zamiast atakować mojego wuja, próbuję przeciąć ten zimny kryształ.
-To na nic Levi.
-Mówisz jakbyś wszystko wiedział!
-A jak było z tą tępą blondyną? (Annie) Nie długo wszystko upadnie. Nie ma już nadziei. Wszyscy ludzie zostaną zamienieni.
-Ale... Tytani... To zwykli ludzie?
-Pamiętasz tytana z wioski tego łysola? To była jego matka. Wszystko jest tak proste.
-Istnieje antidotum?!
-Nie. Antidotum jest ten gówniarz. Jesteście tacy głupi...
Pobiegłem do niego w sekundzie i przyłożyłem miecz do tętnicy, a ten się tylko psychicznie uśmiechnął.
-Dlaczego nie mówiłeś wcześniej!?
-Wyobrażasz sobie tą panikę? Wszyscy mogą zostać zamienieni. A wy chroniąc ludzkość zabiliście część populacji. A teraz cały oddział o tym wie. Powinieneś być ostrożniejszy, w końcu królowa nas słucha.
Spojrzałem się na uchylone drzwi. Było zza nich słychać cichutki dziewczęcy szloch z nutką przerażenia. Gdy wyszedłem, pod ścianą leżała Christa. Płakała zasłaniając usta. Podszedłem do niej.
-Żooonkoo... - zauważyła nas Ymir. To dość inaczej wygląda gdy stoję nad nią z bronią w ręku.- Co kapral jej robi!? Proszę ją zostawić! - podbiegła jak najszybciej się dało- Co ci zrobił...?
-L-ludzie...
Wstała i że wściekłością wymierzyła broń w moją stronę. Bunt mi się należy. Nie powinienem... Za dużo już. Wzięła zamach gdy...
-Ymir nie!
Christa stanęła przede mną i wyciągnęła ręce. Trudno zahamować rozpędzoną już broń. Nacięła jej skórę na rękach. Tej delikatnej osóbce sączy się czerwona posoka z obu rąk.
-Nie wolno! Dość rozlewu krwi! Nie wystarczy ci ile ludzi umarło!? To nasz kapral!- gapie zaczynają się złazić przez jej krzyki.
-Przepraszam! Choć do Hange!
-Ymir baczność! Idę sam z nią. Ty rozprosz tych ciekawskich.
Nie czekając na odpowiedź wziąłem małą blondyne do gabinetu czterookiej i zakluczyłem drzwi za nami.
-A-A-a gdzie pani Hange?
-Cicho bądź i daj się opatrzyć.
Zacząłem dopatrywać jej rozcięte ręce.
-Posłuchaj... Słyszałaś wszystko i w związku z tymi informacjami będziesz nam potrzebna.
-Pan... Płakał.
-Zamknij się. Masz mnie słuchać a nie się rozczulać. Nie ryczałem. Prędzej ty.
-T-tak... Ale.. Kto to był? Skąd wie tak wiele?
-... Kenny Ackermann...
-Ackermann...- skrzywiłem się słysząc jedyną cechę łączącą mnie i tego mordercę.- To Pana brat!?
-Nie. Mój wuja. Jednak to teraz jest nie ważne. Christa, jesteśmy wystawiani na próbę. Musimy przeżyć. Nic innego się nie liczy...
-Mam na imię Historia Reiss.- nie słuchałem jej nawet, zbyt zatopiony we własnych myślach.
Oprócz Erena. Nie. Ja nie chciałem... A może, jednak? W końcu podobno jestem sadystą. Ale szczeniak się że mną nie męczył. W końcu podobno mnie kocha... Albo to wszystko to tylko nie śmieszny żart. Bardzo bolący i nie śmieszny. Kenny miał rację. Zmięknąłem.
-Kapralu... Pan i Eren, to prawda, nie? Więc kto to jest Farlan?
-Nie interesuj się moim życiem!- wkurwiłem się i jebnąłem pięścią w stół.
-Muszę, ponieważ teraz jest to także życie Erena. Nas wszystkich.
Wstała, salutuję przykładając rękę do serca, prostuje kręgosłup. Wygląda dziecinnie... Znów myślę o nim, aż odruchowo poczochrałem ją. To trochę upokarzające. W końcu ja nie mam uczuć.
-Tylko kapralu, nie możemy nikomu o tym powiedzieć. To jeszcze nie ta chwila. Nie możemy dopuścić do takiej paniki.
-Tak. Masz rację. A teraz idź, Ymir pewnie cię szuka.

Niezrozumiałe [Ereri/Riren] ❌Zawieszone❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz