Mieszałem nerwowo w mleku z kukurydzianymi płatkami, opierając głowę na dłoni.
Jak można w ogóle dać się dotknąć przez Chanyeola a co dopiero pomyśleć o seksie z nim?
Wzdrygnąłem się i uderzyłem czołem o stół.
Żenujące.
-Żenujące - usłyszałem zaraz głos Luhana, który zaczął potrząsać moimi ramionami. - Teraz sobie myśli, że jesteś łatwy Baekhyun! Że będzie mógł wsadzić Ci chuja w dupę przy najbliższej okazji! Nie tego Cię uczyłem - pokręcił głową z dezaprobatą i wskoczyłem tyłkiem na blat obok kuchenki.
-Nie wiem co mną kierowało, jednak na pewno nie był to alkohol. Nic nie piłem, przysięgam - odparłem i uniosłem obie ręce do góry, jednak szybko je opuściłem, żeby zacząć jeść moje ukochane płatki.
-Teraz musisz mu pokazać, że jesteś zimną, niedostępną suką. Najlepiej, znajdź sobie jakiegoś kozła i niech on udaje twojego chłopaka. Albo lepiej! Udawaj, że jesteś w związku hetero!
-Ależ ostra akcja - skwitował Sehun, który znikąd wpadł do kuchni, wyjmując od razu karton mleka z lodówki i wypijając połowę.
-Hetero? To chyba ponad moje siły - odparłem, wzruszając ramionami i pakując sobie pełną łyżkę to buzi.
-Punkt dla niego.
-Zamknij w końcu mordę, Oh Sehun - Luhan obrzucił go morderczym spojrzeniem, na co Sehun przewrócił oczami i oparł się o parapet za nim - Widziałem to!
-Tragedia, co teraz? - odpowiedział zgryźliwie, tworząc chyba pomiędzy nimi konkurs "kto pierwszy mrugnie". Naprawdę, super świetnie się bawię.
-Ej. EJ! Idę zadzwonić po mojego fagasa i wdrażamy plan w życie! - oznajmiłem im entuzjastycznie, aby załagodzić lekko sytuację, jednak żaden z nich ani mi nie odpowiedział, ani nawet na mnie nie spojrzał - Śmiecie.Chwila moment i znalazłem się w niedużym, przytulnym pokoju mojej osoby, gdzie odszukałem swój telefon, na którym już po chwili znalazłem numer do osoby, która, według mnie, idealnie się do tego nadawała. Przed kliknięciem w zieloną słuchawkę, zacząłem się zastanawiać, co powinienem mu powiedzieć, a raczej, jak ukoloryzować wszystko, aby nie wyszło na to, że chcę go wykorzystać do naszych niecnych planów? Jednak z drugiej strony, przecież się lubimy, więc przyjaciel przyjacielowi nie pomoże?
Z cwanym uśmieszkiem zwycięstwa nacisnąłem przycisk przekierowywujący do rozmowy.
-Zniszczę cię, najgorszy, przystojny wyrzutku koreańskiego społeczeństwa!
-Słucham?
-O-Oh! Cześć! ...×××
Słowo daję, chyba nie mogłem pomyśleć o nikim lepszym. Rozmowa poszła gładko i bez żadnych problemów, a nawet pogadaliśmy trochę o naszym życiu, bo już jakiś czas się nie widzieliśmy. Dowiedziałem się nawet parę bardzo ciekawych rzeczy, jednak to już historia na inną chwilę.
Fakt jest taki, że nie za bardzo wiedziałem, kiedy mamy zacząć naszą świetną akcję, więc po krótkiej chwili namysłu powiedziałem mu, żeby zjawił się u mnie z przeciągu pół godziny. W zasadzie to nie mam zielonego pojęcia, dlaczego zaprosiłem go już tak wcześnie, ale skoro nie spał i biedaczek samotnie spędzał ten poranek, pomyślałem sobie: Zawsze możemy świetnie bawić się we czwórkę!
Rzuciłem mój telefon gdzieś między moje puchate poduszki, samemu podchodząc do szafy, aby w końcu przebrać się z mojej słodkiej piżamy w słodkie kaczki, którą dostałem na urodziny od Kyungsoo, jakiś rok temu. Ten to zawsze miał pomysły na ciekawe prezenty.
W końcu wybrałem, że założę na siebie popielatą koszulkę, bez żadnych nadruków oraz białe jeansy z przetarciami tu i ówdzie. Nie wspominam już, jaki kolor bokserek lub jakie skarpetki na siebie wciągnąłem, bo to chyba albo nawet zdecydowanie mało ważna kwestia. Póki co, nikt nie będzie mi zaglądał do spodni!Nie za bardzo chciało mi się czesać swoich włosów lub robić jakikolwiek makijaż, więc wszedłem do łazienki tylko po to, aby umyć zęby, a potem ewakuowałem się z niej wprost do kuchni, gdzie dwójka moich gołąbeczków dalej siedziała w niezmiennej pozycji, wywiercając sobie dziury w czaszkach.
-Jutro pakujecie swoje rzeczy i meldujecie się z najbliższym psychiatryku - powitałem ich tymi słowami, ale otrzymałem ponownie zero reakcji, więc usiadłem na stole, skacząc wzrokiem to na Luhana, to na Sehuna - Znalazłem sobie 'fake boyfriend'?
-No w końcu! - Luhan krzyknął, podchodząc do Sehuna i bez skrępowania powodując, że jego dłoń spotkała się z jego policzkiem - Myślałem, że poszedłeś się zabić, bo kawałek czasu cię nie było. Więc, możesz mi teraz, kim jest twój- KURWA MAĆ, OH SEHUN! - jego pisk zapewne obudził całe osiedle, a na pewno moją klatkę schodową. Bardzo serdecznie dziękuję za każdą skargę, którą w bliskiej przyszłości otrzymam.
-Oliwa sprawiedliwa, pieprzony chińczyku! - najwyższy wystawił mu swój język, ale tamten nie zwrócił na to żadnej uwagi, ponieważ dalej trzymał się za swoje ramię, w które został ugryzniony. Ale nie że tak, jak przez komara, ale jak przez jebanego psa na wrestlingu.
-Mam dość - jęknąłem załamany, chowając swoją twarz w dłoniach, dopóki do moich uszu nie dotarł głośny dzwonek so frontowych drzwi - Jazda!
Wystrzeliłem z pomieszczenia, a za mną moje podwładne pieski i z szerokim uśmiechem otworzyłem szeroko drzwi, od razu rzucając się na osobę, która stała za nimi.
- Miłe powitanie, mój ulubiony Byun Baekhyunie!
Momentalnie puściłem postać, wypychając ją za moje progi.
-Naprawdę poprosiłeś Chanyeola, żeby był twoim-
-SEHUN, ZAMKNIESZ TY SIĘ KIEDYŚ?! - razem z Luhanem, w pięknym duecie, ukróciliśmy słowa Sehuna, mierząc go morderczymi spojrzeniami.
-Słucham? Baekhyun jeszcze nie wyznał mi miłości. Chcesz to teraz zrobić? Ojacie, ale słodko!
Usiadłem sobie na podłodze przed drzwiami, prawie zanosząc się łzami bezradności i sfrustrowania w jednym, dopóty nie zauważyłem, idącego po schodach, mojego własnego fagasa we własnej osobie.
-No nareszcie! - przepchnąłem pana Parka w drzwiach, od razu przyklejając się do wysokiego chłopaka - Czas start - wyszeptałem prosto w jego klatkę piersiową i kątem oka dostrzegłem, jak skinął głową, a potem przeczesał moje włosy swoimi smukłymi palcami.
-Dobra, dobra. Yifan i Baekhyun, zapraszam serdecznie do salonu, a Sehun i Chanyeol ładnie proszę o opuszczenie tego budynku w trybie natychmiastowym - Luhan zarządził, posyłając mi bardzi groźne spojrzenia, od których aż zaczęło mi się robić gorąco.
-Luhan, jestem w piżam-
-Gówno mnie to obchodzi - i z tymi słowami, wyprowadził swojego chłopaka z mieszkania, zatrzaskując mu przed nosem drzwi i szybko je zakluczając.
-Idź sobie coś zjeść, kolego Kris, a ja i kolega Baekhyun musimy sobie poważnie porozmawiać, więc proszę o poszanowanie naszej prywatności - powiedział znowu niższy z Chińczyków, ciągnąc mnie za sobą do mojego salonu - Jesteś pojebany!:)
KTO SIE SPODZIEWAŁ COMEBACKU TEGO FF??? BO NAWET JA NIE XDDD
BEZ ODBIORU, MAM NADZIEJĘ ZE ZROBIŁAM NIEZŁA NIESPODZIANKĘ ;]
CZYTASZ
telephone || chanbaek
Fanfiction-Tak? -Znalazłeś mój telefon! Dzięki bogu! Jesteś w Pekinie, prawda? -W... Pekinie? -O nie... Czyli Seul? -Seul. -Cholera... główny paring : Baekyeol poboczny paring: Hunhan