Rozdział 1.

776 82 17
                                    

W ciągu kilku minionych miesięcy zbyt często czuła na sobie zatwardziały wzrok. Zbyt często odwzajemniała go przez krótką chwilę. Pozwalała ich spojrzeniom krzyżować się przez sekundę, ni mniej ni więcej wtedy, gdy pozostali omawiali kolejne, szczegółowe kroki nadchodzącej misji i gdy bladym świtem przygotowywała swoje ulubione, czekoladowe latte, a on pojawiał się w progu kuchni, żeby, jak co rano, wypić szklankę wody. Potem szedł biegać. Czasami nie było go pół godziny, czasami więcej, w zależności od tego, jaką miał za sobą noc. Ich pokoje sąsiadowały ze sobą. Nie raz, nie dwa budziły ją krzyki zza ściany.

Natasha miała wrażenie, że niekiedy dostrzega w oczach Jamesa niemą prośbę o wyjaśnienie. Jego usta rozchylały się lekko, jakby za moment miał zadać jakieś pytanie, które nurtowało go do dłuższego czasu. Cień zawahania przemykał przez jego twarz, by zaraz ustąpić miejsca codziennej, posępnej obojętności. Ta powtarzająca się dość często sytuacja zaczynała działać agentce Romanoff na nerwy. Kobieta była jednak zbyt dumna, aby krótką rozmową rozwiać wątpliwości Barnesa. Rozwiać swoje wątpliwości.

Pamiętała dokładnie zapach jego skóry, smak ust, siłę, z jaką potrafił zamknąć ją w swoich ramionach. Z łatwością przywoływała żywe wspomnienia ich zaciętych kłótni, zwykle kończących się w łóżku. Mogła ze szczegółami opowiedzieć historię niemal każdej ze wspólnych wypraw, podczas których współpracowali niczym dwa idealnie dopasowane trybiki. Była ciekawa, czy i on pamięta tych wszystkich zręcznie wyeliminowanych przeciwników. Tak niewiele trzeba było, aby zaspokoić głód wiedzy. Powstrzymywało ją wspomnienie stalowej dłoni zaciskającej się na jej szyi.

Wracali z kolejnej sprawnie i szybko zakończonej misji. Mieli za sobą już kilkanaście takich w szeregach Avengersów i to dzięki nim zyskali przydomek „niezawodnego, milczącego duetu". Odrzutowiec mknął po nieboskłonie z zawrotną prędkością. Kabinę dla pasażerów spowijała cisza, przetykana szelestem długopisu błądzącego po papierze. Bucky siedział gdzieś na końcu samolotu i w napięciu obserwował to, co dzieje się za oknem. Natasha, wygodnie rozłożona na podwójnym siedzeniu, zawzięcie wypełniała arkusz raportu przyczepiony do podkładki z klipsem, starając się za wszelką cenę wyprzeć z umysłu słowa Stevena, które usłyszała przed wylotem. „Do walki trzeba znaleźć odpowiedniego partnera, by wydobył z ciebie to, co najlepsze, jak w tańcu. W twoim przypadku, Nat, takim partnerem jest Bucky, więc, proszę, nie kwestionuj moich decyzji". Rudowłosa prychnęła wściekle do własnych myśli.

- Logiczną rzeczą byłoby, gdyby osoba z lękiem wysokości zajmowała miejsce z dala od okna - powiedziała nagle Romanoff, zerkając na swojego partnera znad clipboardu. Już któryś raz z kolei próbowała nawiązać z Jamesem niezobowiązującą konwersację. Zwykle kończyło się to nic nieznaczącym odburknięciem ze strony mężczyzny.

Barnes zerknął na Natashę, lekko mrużąc przy tym oczy. Po raz kolejny nie wiedział, jak odnieść się do jej drobnych złośliwości. Szybko zgubił kontakt wzrokowy i znowu wyjrzał przez okno. Lecieli pośród chmur, spomiędzy których gdzieniegdzie wyłaniał się tak odległy, stały grunt. James nie kontrolował swojej wyobraźni, która podsyłała mu wizje tego, jak spada, znika w obłokach, by w ostateczności roztrzaskać się o ziemię. Gdzieś w nim żyło wspomnienie upadku z pociągu: malejąca twarz Rogersa, świadomość uciekająca poza granicę umysłu.

Poderwał się ze swojego fotela, jakby rażony prądem i w kilku krokach dotarł w pobliże Natashy. Kobieta otaksowała go szczerze zdumionym spojrzeniem, kiedy usiadł na miejscu obok. Dzieliło ich tylko wąskie przejście pomiędzy rzędami siedzeń.

- Czy z twoim barkiem wszystko w porządku? - zapytał Bucky, teraz już na dobre koncentrując spojrzenie na rudowłosej kobiecie. Podczas walki, którą dzisiaj stoczyli, jeden ze zbirów, potężnie zbudowany, o wyjątkowo brutalnych zagraniach, starł się z agentką Romanoff i niestety jego masa okazała się dla Natashy zgubna. Dla zbira zaś zgubna była seria z pistoletu, którą w następnej sekundzie uraczył go Barnes. Bucky chronił Natashę odruchowo. Instynktownie gotów był stanąć pomiędzy nią, a całym światem, jednak nie potrafił wytłumaczyć, skąd się to brało.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

REMEMBER MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz