Gdyby miała powiedzieć co czuła gdy Harry zginął, znów rozpłakałaby się. Była tu zaledwie tydzień, tydzień w lochach śmierciożerców, a już miała dość. Tym razem było jednak inaczej, gdy rano jeden ze śmierciojadów przyniósł jej chleb i wodę, uśmiechał się szeroko. Pózniej Pansy Parkinson kazała jej założyć to, co przyniosła. A co to było? Skórzany gorset, bez stanika, uwydatniał jej piersi, do tego dostała rownież skórzane majtki z wyciętym krokiem, czarne pończochy samonośne i szpilki. Pózniej Parkinson założyła jej obrożę, do której przymocowała smycz, na koniec włożyła w jej usta sylikonową kulkę. Oczyściła ją zaklęciem, po czym kazała na czworaka iść za sobą. Przeszły przez główny korytarz, na którym spotkały wielu śmierciożerców, szydzili z niej. Gdy mijał ją ktoś z jej rocznika miała ochotę zapaść się pod ziemię. W końcu weszły do wielkiej sali, na środku której, na tronie siedział Voldemort.
- Ah! Zwierzątko już jest...
- Panie - Parkinson złożyła mu pokłon. Voldemort machnął różdżką i Hermiona znalazła się tuż przed nim, na samym środku pomieszczenia, tak, ze każdy śmierciożerca ją widział, przywiązana niewidzialnymi linami do haków pod sufitem i obręczy w podłodze. Ręce miała wysoko nad głową, a nogi szeroko rozkraczone, co pozwalało każdemu zobaczyć jej intymne miejsca.
- Mhpf!!! - próbowała krzyknąć, ale knebel w ustach nie pozwolił jej na to
- Jesteś dziwką szlamo. Ofiaruję cię moim śmiercioźercom: Draconowi, Lucjuszowi, Severusowi i Blaisowi. Od dziś ta szlama należy do was!
- Dziękujemy Panie
- Nie dziękujcie, po prostu sprawcie, by wyjawiła gdzie ukrywają się pozostali członkowie zakonu feniksa!
- Tak Panie - teraz zaczęło się piekło. Spodziewała się Crucio, czy czegoś podobnego, ale nie. Jej profesor, osoba której ufała, machnął różdżką, a z jej ust zniknął knebel. Nie nacieszyła się tym długo, bo już po chwili Severus Snape zmusił ja by uklękła i zaczął wpychać dziewczynie swojego penisa w usta. W końcówkach jej oczu pojawiły się łzy upokorzenia, podczas gdy Lucjusz Malfoy przyłożył jej różdżkę do łechtaczki i wymamrotał jakieś zaklęcie, a z magicznego przedmiotu zaczęły wydobywać się wibracje, które doprowadzały gryfonkę na skraj szaleństwa.
- Powiesz gdzie ukrywają się członkowie zakonu?
- Powiedz Granger... Nie chce ci tego robić - Dodał poprzez legitymację młody Malfoy, a ona walcząc z samą sobą pokiwała głową na tak
- O-oni są w-w m-mugolskim Tokio. Mieli Świstokliki. Nie wiem więcej, mieliśmy się spotkać przy siedzibie Tochomiko Electronics. Nie wiem więcej, naprawdę!!!
- Dobrze szlamo.. Byłaś grzeczna, więc oddam cię tylko jednemu z całej czwórki. A będzie nim... - jego wzrok otaksował mężczyzn - Młody Malfoy! Draco, szlama jest twoja.
- Dziękuję za twą łaskawość Panie.
- Możesz odejść, weź ze sobą zwierzątko.
- Tak panie.CDN