Jest ciepły, czerwcowy dzień. W szkole pustki. Na przerwach nie ma prawie żadnej żywej istoty. Niestety ja musiałam tu dziś przyjść. Moi rodzice uważają, że nie powinnam opuszczać żadnych lekcji, nawet gdy mowie, że te zajęcia się nie odbywają. Wtedy odpowiadają mi, że od najmłodszych lat powinnam się uczyć systematyczności, pracowitości i sumienności. Bo to są ważne cechy w życiu i na pewno mi się przydadzą na studiach,a potem w dorosłym życiu. Kocham moich rodziców ale czy oni nie mogli by trochę odpuścić przynajmniej pod koniec roku szkolnego,kiedy to słońce najbardziej dokucza, kiedy to w klasie już nie ma nikogo oprócz mnie i nauczyciela? Moi rodzice to inteligentni i wykształceni ludzie. Mama jest prawnikiem, a tata lekarzem, dlatego tak wiele od nas wymagają. Ale ja już nie mam siły. Czasami mam ochotę spakować się i uciec z domu, ale jak ja bym sobie poradziła? Czternastoletnia dziewczyna mieszkająca pod mostem ? Nie dałabym rady. Brak mi odwagi. A! No i najważniejsze. Nie mogłabym tego zrobić mojemu braciszkowi. Wiem Leon ma 18 lat,ale dla mnie to i tak zawsze będzie moim ukochanym braciszkiem. Tylko on mnie rozumie i wspiera. Może dlatego, że sam przeżywa to samo. Jak wspominałam wcześniej rodzice bardzo naciskają na nas byśmy odnosili jak najwięcej sukcesów. Wychowują nas na zwycięzców. Mój braciszek jest bardzo zdolny. Gdy w III klasie gimnazjum zajął drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie literackim byłam bardzo z niego dumna, bo wiedziałam jak dużo pracy włożył w przygotowania. Rodzice stwierdzili wtedy, że gdyby bardziej się postarał zdobył by tytuł "Mistrza polski", a nie tylko " Wicemistrza". Nawet mu nie pogratulowali. Pomimo, że Leon starał się nie pokazywać swojej reakcji po zachowaniu rodziców. To ja wiedziałam, że był bardzo zawiedziony ich reakcją. Tak było i jest od zawsze. Rodzice cieszyli się tylko, wtedy gdy zajmowaliśmy najwyższe miejsca. Niżej niż pierwsze to już była zniewaga ich nazwiska. Wydaje mi się, że właśnie dlatego miałam tak dobry kontakt z Leonem. Był dla mnie najważniejszy. Kocham go najbardziej na świecie.
Gdy mi powiedział, że poznał dziewczynę, która bardzo mu się podoba bardzo się ucieszyłam. Niestety rodzice nie podzielali mojego entuzjazmu. Zamiast cieszyć się, że ich syn się zakochał oni powiedzieli Leonowi, że zamiast zajmować się dziewczynami to powinien więcej czasu poświęcić nauce. Gdy to usłyszałam nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, przecież ja i braciszek nic innego nie robimy tylko siedzimy w książkach. Leon jest już najlepszy z każdego przedmiotu. Braciszek mimo to postanowił przyprowadzić Kornelię na niedzielny obiad, aby ją oficjalnie przedstawić. Widząc jak bardzo mu zależało na tym, aby ten obiad wypad jak najlepiej postanowiłam dołożyć wszelkich starań w przygotowania do tego spotkania. Sposób w jaki zachowali się nasi rodzice był paskudny. Było mi bardzo wstyd za nich...
Mam nadzieję, że moje opowiadanie przypadnie Wam do gustu i będziecie mnie motywowali do dalszego pisania :) Gwiazdki i komentarze baaardzo mile widziane :*
Milena :))))
YOU ARE READING
Najważniejszy!
Short StoryMarysia (14lat.) i Leon (18lat.) to rodzeństwo, które jest nieszczęśliwe z powodu swoich rodziców. Życie nastolatków nie należy do najprostszych. Żyją pod presją swoich rodziców, którzy chcieliby aby ich dzieci były idealne i najlepsze w każdej dzie...