Niegdyś na świecie żyło miliony przeróżnych istot w tym kotołaki, wampiry, demony i anioły. Niestety pewnego lata ludzie urządzili obławę na te stworzenia. Nie zważając na wiek porywali, więzili, okaleczali a ostatecznie zabijali. Tego lata ludzie wybili prawie wszystkich określanych mianem "potwór" lub "twór szatana". Z ukrycia całej tej rzezi przyglądała się para załzawionych oczu należących do małego chłopca któremu ludzie wybili całą rodzinę. Pełen nadziei wierzył i wypatrywał swojego brata bliźniaka. Chłopiec miał 8 lat a na imię Ashen. Brat Ashena miał zarówno 8 lat natomiast na imię Ziro. Byli tacy sami z rys twarzy ale włosy, skrzydła, cera i oczy różniły się od siebie diametralnie. Ashen miał długie czarne włosy sięgające do ramion z czerwonymi końcówkami, skrzydła były czarne, mocne i rozłożyste a za razem miękkie i ciepłe. Jego ogon był biały tak jak u jego brata z wachlarzem pawich piór na końcu. Oczy Ashena były za zwyczaj żółte ale gdy wpadał w furię zmieniały kolor na krwisto czerwony. Na czubku głowy widniała para teraz oklapniętych czarnych kocich uszek. Cerę miał przeraźliwie bladą ale to było u niego normą, z buzi wystawały dwa małe kiełki. Ziro był pod tym względem przeciwieństwem Ashena gdyż jego skrzydła, uszy, włosy i ogon były białe ze złotymi akcentami. Nie miał kłów takich jak Ashen ani jego oczy nie zmieniały koloru, były po prostu cały czas hipnotyzująco niebieskie. Ashen wspominał brata coraz intensywniej i intensywniej aż w końcu ujrzał znajomy ogon zza krzaków. Nie zastanawiając się od razu podbiegł lecz to co zobaczył przeraziło go. Człowiek niósł truchło Ziro niczym trofeum na plecach. W Ashenie coś pękło i stał jak sparaliżowany myśląc "Obiecałeś że wrócisz", "Obiecałeś że przeżyjesz", "Obiecałeś że już nic nas nie rozdzieli", "OBIECAŁEŚ!". W jednej chwili zalał się płaczem i zaczął chaotycznie uciekać przez las mówiąc: "To się nie dzieję naprawdę", "To nie może się tak skończyć", "Nie chcę tu umierać, nie chcę!". I jednym susem przeskoczył przez portal do nieznanej nikomu krainy. Nie obchodziło go kogo tam zastanie ani co się z nim stanie. On był już tylko sam, nikogo nie miał nawet Ziro. Jednak Ashen nie wiedział czy znów kiedykolwiek zdoła się uśmiechnąć lub wykrzywić w jakikolwiek grymas. Jego twarz i serce były wyprane z emocji, pozostał tylko ból.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję że spodobał się prolog i zachęcił tym samym do dalszego czytania. Opowiadanie tego typu piszę pierwszy raz więc proszę o wyrozumiałość ;). To do następnego~!