Rozdział 2

1.1K 92 2
                                    

-Z-ziro-Po wypowiedzeniu tego słowa zaczęły mu się pojawiać mroczki przed oczami po czym zemdlał.

~~~~2 dni później ~~~~

-Ała... moje biedne skrzydła... zaraz...-wyjęczał po czym szeroko otworzył oczy bo nie wyczuł swoich skrzydeł na plecach za to obecność boskiego pomiotu w pobliżu-Chyba mamy tu latającego kur-cza-ka.

-Oho, a więc tak demony nazywają swoich wybawców~-Głos dobiegł z ciemnego kąta pokoju. Jako że zmysły Ashena były trochę otępiałe po rąbnięciu w ziemię nie mógł użyć mocy widzenia w ciemności. Ale jeszcze bardziej niepokojące było to że nadgarstki przeraźliwie go piekły powodując ogromny ból. Skrzywił się czując że jest przywiązany za nadgarstki do łóżka na którym się znajdował. Ashen chwilę się wiercił a do oczu napłynęły łzy gdy nie odczuł ani skrzydeł ani ogona ani uszu na głowie a jego pazury były całkowicie obcięte.

-Coś ty mi zrobił..-Wysyczał przez zęby powstrzymując senność i pokusę zamknięcia oczu.

-Ja?- wyszedł z ukrycia i wskazał na siebie teatralnie palcem wskazującym. Teraz zobaczyłem że ma na plecach parę ogromnych, ciągnących się po ziemi skrzydeł ze złotymi końcówkami. Kruczoczarne włosy sięgające do pasa i wystające z ust dwa dość długie kły. Nie miał ogona za to długie czarne pazury. Ashen miał ochotę skulić się ze strachu gdy go zobaczył, dokładnie nie wiedział dlaczego ale gdy tylko go ujrzał jego ciałem zawładnął strach który odczuwał tylko raz w życiu a dokładniej wtedy gdy zobaczył martwe ciało... Ziro. Zamarł. Nie umiał wyciągnąć z siebie choćby marnego piśnięcia. Nagle nieznajomy zaczął zbliżać się do niego a ten próbował się cofnąć ale łańcuchy którymi był obwiązany skutecznie uniemożliwiły mu to. Niegdyś arogancki demon teraz trząsł się jak osika na widok tego mężczyzny u którego uśmiech się poszerzył widząc jego reakcje. Nagle mężczyzna rzucił się na niego i przywarł ręko za szyję do łóżka. Ashen usiłował łapczywie złapać powietrze miotając się przy tym. Łzy mimowolnie spłynęły mu po policzkach a źrenice zwężyły się z przerażenia.

-No, no, no nie ruszaj się teraz malutki-Powiedział po czym zaczął się przymierzać do ugryzienia jego szyi. Ashen nawet nie myślał by się ruszyć ponieważ sparaliżował go strach.

-N-nie- wyjęczał.

-Spokojnie, obiecuję że nie będzie boleć- Mówiąc to wbił się w jego szyję z ogromną siłą.

-AAA- Ashen wrzasnął czując rozrywający ból w miejscu ugryzienia. Bał się. Cholernie się bał.-NIE, PROSZĘ PRZESTAĆ!-Krzyczał a mężczyzna wydając się go w ogóle nie słyszeć dalej delektował się jego krwią. Po 10 minutach mężczyzna oderwał się od Ashena. Biedny demon nie miał już siły się ruszyć, brak krwi robił swoje.

-Hm... od dzisiaj jesteś mój~.-Szepnął do ucha Ashenowi przy tym owiewając je zimnym powietrzem.

-Ale, jak?!-Ashen wydarł się otwierając szerzej oczy-Za co?..-Dodał bardziej już żałosnym pomieszanym z łkaniem głosem.

-Nie trzeba było zabijać mojej żywicielki w tamtym zaułku-Szepnął mu do ucha nieznajomy. Ashen przeklinał się w myślach że musiał wybrać akurat tamtą dziewczynę. Ashen przełknął ślinę po czym zdobył się na kpiący uśmieszek.

-Phi, jak niby zamierzasz mnie zakontraktować cwelu?-mówił nadal z kpiącym uśmiechem- Z tego co wiem tylko 7 najwyższych reprezentantów grzechów może zakontraktować innego demona.

-Nazywam się Hakael, trzeci reprezentant grzechu nieczystość-Mina Ashena momentalnie zrzedła a kpiący uśmiech zamienił się w delikatnie rozdziawione usta w geście niedowierzania. Zatkało go.

-Hm... a teraz mój drogi- Ashen nie zdążył mrugnąć a ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Ich języki przeplatały się wzajemnie. Oczy Ashena się zamknęły a kły wydłużyły się jeszcze bardziej raniąc przy tym usta Hakaela ale on nie był tym najwidoczniej przejęty i kontynuował czynność. Po chwili oderwali się od siebie a Ashen ciężko dyszał podczas gdy Hakael patrzył się na niego wyczekująco i wręcz pożerał go wzrokiem. Młodszy demon otworzył jedno oko a potem drugie na którym widniał pentagram oznaczającym przynależność do demona. Jednak ludzie mogli się uwolnić przez śmierć ze starości a demony były skazane na wieczną przynależność do swego pana.

-Rozkazuję ci zdradzić mi swoje imię-Powiedział Hakael kładąc wyraźny nacisk na słowo "rozkazuję".

-Ashen- Odpowiedział krótko wbrew sobie.

-Ładne imię-Powiedział Hakael a na jego twarzy wykwitł groźny uśmiech- Rozkazuję ci usiąść na moich kolanach... hmm... a no tak skoro cię zakontraktowałem nie uciekniesz mi już-Powiedział odwiązując Ashenowi nadgarstki i ponawiając uprzedni rozkaz który został wykonany znów wbrew woli Ashena.

-Już cię nienawidzę-Wysyczał Ashen.

-Mhm, chyba długo będziesz pracował na odzyskanie swojego dawnego wyglądu i mocy.

-Tak tak bo ci uwie... zaraz, zaraz... nie może być..

Jak wytresować demonaWhere stories live. Discover now