Witajcie. Nazywam się BamBam, znaczy w sumie to nie, ale jestem z Tajlandii i moje imie i nazwisko to zajebiscie długi zbiór dziwnych liter i pewnie i tak nikt nie będzie umiał tego dobrze przeczytać.
Wczoraj gdy szedłem sobie spokojnie do dormu zauważyłem coś dziwnego, a mianowicie, że śledzą mnie jacyś "faceci w czerni". No, ale dobra, pomyślałem sobie "chuj pewnie nie chodzi o mnie, wyjebane". No niestety myliłem się i mnie gdzieś właśnie wywożą tą zajebiście drogą limuzyną. W sumie to nie czuję się porwany, no bo kurde, siedzę w limuzynie, ale wracając do tematu. To siedzę sobie, ale nikt się do mnie nie odzywa, w sumie nic nowego, ale mogliby chociaż odpowiadać na moje pytanka, a nie tylko mruczą coś pod nosem o jakimś władcy. O CHUJ, czyżby wieźli mnie do Kim Dzong Un'a? Tak zestresowała mnie tam myśl, że nawet nie zauważyłem jak jeden z tych gnojków mi coś wstrzyknął.
Usnąłem. Nie śniło mi się nic.
Gdy się obudziłem zobaczyłem biel, aż zbyt dużo bieli.
-Kurwa, dedłem?
-Nie BamBamie, jesteś u mnie, jestem Barack Obama i zamierzam ci pomóc.-OMG *^*, ale ja cie nie znam zboku~~
-Nie mów tak, nie jestem zboczeńcem, jestem prezydentem Emiratów Arabskich
-Ty kurwiu, spierdalaj - wydarłem się, po czym zacząłem biec i biegłem. Niestety ten murzyn biegł tuż za mną. Wszystko w tym domu było białe, gościu chyba miał jakiś kompleks.Na szczęście jestem dość szybki i udało mi się uciec. Wszedłem do jakiegoś pokoju, ku mojemu zdziwieniu był on czerwony i wtedy właśnie sobie uświadomiłem, że wpadłem w jego PUŁAPKĘ. Obama wyszedł zza drzwi i zatrzasnął je z głośnym hukiem. W ręku trzymał czarny bicz, a mi nogi trzęsły się od samego patrzenia.
-To będzie ciekawa noc BamBamku <3
-ONIE!!!( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
YOU ARE READING
We're gonna fly, fly~ (BamBama)
FanfictionCo się stanie gdy mały chintok wpadnie w oko prezydentowi?