2. Bursztyn

147 10 10
                                    

Niemy był pod wieżą bardzo wcześnie. Gdy wrócił do domu poprzedniego dnia, słyszał dyskusje na temat treści zwoju do późnej nocy, lecz samemu w nich z oczywistych powodów nie uczestniczył. Najbardziej ciekawiło go, jakim prawem dyskusja ta w ogóle miała miejsce, skoro nikt w wiosce nie umiał czytać. Głównym tematem dyskusji było oczywiście, czy powinno się chłopcu pozwolić w oferowanej współpracy uczestniczyć. Najwyraźniej rodzice dostali w tym polu jakiś wybór, co w oczach chłopca bardzo skomplikowało wizerunek Azakara jako władcy absolutnego.
Zapukał trzykrotnie, a z racji tego, że był zamyślony, zupełnie zaskoczyło go, gdy wykonana z brązu paszcza trzymająca kołatkę przemówiła:
-Pan jest w ogrodzie, za wieżą.
Wybuch potężnego głosu, połączony z ruchem tego co w naturze pozostać powinno nieporuszone sprawił, że chłopiec przewrócił się za siebie spanikowany, a i wrzasnąłby gdyby mógł. Po kilku chwilach chłopiec otrząsnął się, łeb kotowatej bestii uśmiechnął się z lekką drwiną. Niemy z drwinami nigdy sobie nie radził, więc zwyczajnie odszedł we wskazanym kierunku. Omijając wieżę zauważył, że jest stąd naprawdę dobry widok na rozległą okolicę.
Ogród, mimo że mały, był bardzo pokaźny. Najróżniejsze kwiaty i krzewy urozmaicone były tu i tam drewnianymi stelażami, na których rosły różne pnącza. Czarnoksiężnik był tam, odwrócony do chłopca plecami, nie miał jednak przy sobie żadnych narzędzi - to co robił, wyglądało na bardzo powolny taniec. Po raz pierwszy Niemy widział go ubranego w coś innego niż długa szata - miał na sobie luźne, egzotycznie wyglądające spodnie, jego subtelnie umięśniony tors był nagi, zakrywał go jedynie dziwny szalik, kojarzący się bardziej z peleryną. Na szyi wciąż miał swój nierozłączny medalion. Wyglądał na młodszego niż trzydzieści lat, choć oczywiste było dla wszystkich, że to bardzo złudne wrażenie.
-Daj mi chwilkę, już kończę. Możesz pooglądać trejaże jeżeli chcesz, ręczna robota starożytnych ludów.
Chłopiec musiał się chwilę zastanowić czym jest trejaż, jego ostateczne podejrzenie padło na stelaże dla roślin, jak się okazało całkiem trafnie. Przyglądając się im bliżej odkrył, że pod roślinami ukryte są misternie wykonane płaskorzeźby przedstawiające nieprawdopodobne scenki z nieokreślonego miejsca i czasu. Największa z nich przedstawiała niezwykle powabnego, młodego mężczyznę grającego na skrzypcach, stojącego po biodra w wodzie. Z brzegu szedł ku niemu chłopiec, wyglądający na oczarowanego muzyką. Niektóre przedstawiały całe krótkie historyjki, niezrozumiałe jednak dla chłopca, ponieważ wyjaśnienia dla ilustracji były zapisane pismem runicznym. Jedna z nich, najciekawsza dla chłopca, opowiadała o staruszce która została obdarta ze skóry, nie rozumiał oczywiście dlaczego.
-To głównie folklor, z różnych regionów. Aktualnie patrzysz na Opowieść Pięciu Nocy. Jeszcze czterysta lat temu szanowani bajarze znali ją na pamięć. Wbrew tytułowi, to nie była pojedyncza historyjka, lecz cały potężny zbiór. No ale starczy historii, - zaśmiał się - przejdźmy do rzeczy. Moim głównym podejrzanym jest Nergonidas z Prat'dolgor. Jego wieża znajduje się na Przeklętej Wyspie. Wyruszymy tam, gdy tylko wykonasz swoje zadanie. Potrzebuję nektaru paproci i bursztynu górskiego. Zadanie będzie trudne, być może niebezpieczne. Przytaknij jeżeli chcesz zrezygnować.
Głowa chłopca pozostała nieruchoma. Mag uśmiechnął się kącikiem ust.
-Największe szanse na znalezienie nektaru paproci masz przy tamtym jeziorze. - wskazał na zbiornik wodny w dolinie - Będę potrzebował tyle.
Z jego dłoni wypadła mała buteleczka, nie upadła jednak, zawisła na rzemyku owiązanym dookoła szyjki. Chłopiec odebrał ją i zawiesił sobie na szyi.
-Górski bursztyn znajdziesz w Dziurze, jaskini u podnóża Czarciego Kła.
Chłopiec zmartwił się, Czarci Kieł był bardzo daleko od Harthoggar. Stracił już nadzieję na to, że wróci tego samego wieczora. Zastanawiało go bardzo, co niezbędnego do podróży powstanie z tak niecodziennych składników.
-Chodźmy.
Azakar poprowadził chłopca przed front wieży.
-Przeproszę Cię na chwilę. - oznajmił i zniknął na kilka sekund w ciemności wnętrza. Wrócił przebrany, z małym, skórzanym pakunkiem w ręku.
-To plecak. W środku jest nóż, proca, trochę pergaminu, mały zapas jedzenia i zestaw do spania na dworze. Proszę.
Podał plecak chłopcu, który obejrzał go najpierw i stwierdził, że szwy wyglądają niezwykle solidnie. Po przymierzeniu okazał się bardzo dopasowany i wygodny. Dodało mu to nawet więcej entuzjazmu.
-To tyle ode mnie. Życzę powodzenia, bardzo Ci się przyda.
Chłopiec pożegnał się i zaczął schodzić w dół. Schodzenie z góry było naprawdę lekkie i przyjemne, było gorąco, jednak wilgotny wiaterek regulował temperaturę do stanu idealnego. Przechodząc przez wioskę napotkał jedynie garstkę ciekawskich, czasem podejrzliwych spojrzeń, ale nikt nie myślał go zaczepiać. Im niżej schodził, tym bardziej teren dziczał, przechodząc powoli w gęsty las. Praktycznie nigdy się tu nie zapuszczał, pod Czarci Kieł wybierał się po raz pierwszy. Był podekscytowany na myśl o samodzielnej przygodzie.

Sekret CzarnoksiężnikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz