Rozdział szósty. " Torturujesz siebie"

498 33 3
                                    

Niklaus
Stałem z boku i obserwowałem Katerine, która w najlepsze oddawała się zabawie z wysokim mężczyzną.
-Chris przestań już przestań!- Krzyczała przez śmiech, ale chłopak dalej ją łaskotał.
-Powiedz, że mnie kochasz!
-Przecież wiesz, że tak jest.-Wydusiła przez śmiech i o dziwo czułem, że to prawda. Kiedy Chris patrzył na Katerine(niech nie zabrzmi to dziwnie!) czułem ciepło na sercu tak jakbym to ja go kochał.
-Wiem.-Uśmiechnął się i odsunął by ucałować dłoń dziewczyny.
-Ja...ja muszę ci coś powiedzieć.-Spojrzała w jego stronę nieśmiało.
-Słucham moja kochana.-Wciąż trzymał jej dłoń, a ja czułem dziwny strach.
-Chris, bo ja...-Położyła lewą dłoń na brzuchu.-Ja sądzę iż noszę pod sercem twoje dziecko. -Mężczyzna spojrzał chłodno i odsunął się od niej.
-Mam żonę Katerino! Co ty sobie wyobrażasz?! Pozbądź się tego bękarta!-Szarpał nią i krzyczał. Jednocześnie cieszył mnie ten widok,ale czułem również coś silniejszego. Czułem się odrzucony, stracony i niechciany.
Odsunąłem się od Kath i zabrałem rękę z jej dłoni.
-Co to było?-Byłem poddenerowowany, że musiałem to czuć.
-Poznałeś właśnie Chrisa.-Spojrzała na mnie wycieńczona od tortur.-Ojca Nadii. Przyjemne uczucie prawda? Myślisz, że torturujesz mnie, ale spójrz na siebie! To ty nie wytrzymasz tego psychicznie.-Zaśmiała się psychicznie, a ja pokazałem kły i ugryzłem ją w obojczyk. Nie zrobiłem to za karę, zrobiłem to, ponieważ ona miała rację. Wystarczyło jedno wspomnienie z jej życia, a ja czułem jak moja psychika opada najgorsze w tym wszystkim jest to,że musiałem kontynuować.
-Zobaczymy czy będziesz taka szczęśliwa jak przejdziemy dalej. -Złapałem ją za szyję i zamknąłem oczy.
Katherine myła dłonie w miednicy i patrzyła z uczuciem na zaokrąglony brzuch. Czułem jej szczęście, bo to było tak jakby jej euforia była moją.
-Aaaa!-Wydobyła z siebie krzyk, a ja poczułem przeszywający ból w krzyżu i okolicach brzucha. W okół niej pojawiła się matka i prawdopodobnie gosposia. Położyły ją na łóżku i zaczął się poród.
-Cholera.-Wysyczałem z bólu. Gdyby nie to, że jestem hybrydą mógłbym przysiądz, że umieram. Nagle poczułem jak ból uchodzi spojrzałem w stronę swojej nemezis, która była równie zmęczona, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech. Za moment spostrzegłem,że kąciki moich ust też są uniesione. Cholera byłem przeszczęśliwy widząc te małe rączki, słysząc ten płacz.
-Matko daj mi ją.-Katerina wyciągnęła smukłe ręce w stronę dziecka.
-Nie!- Krzyczałem chociaż nikt mnie nie zauważał.- Dajcie ją mi!- Wtem wtrącił się ojciec Petrovej.
-Co ty robisz?! To dziecko to grzech! Daj mi je tu! -Matka ruszyła w kierunku mężczyzny.
-Nie! - Krzyczałem i wyciągałem ręce po dziecko. -Pozwólcie mi na chwilę! - Tak bardzo pragnąłem choć na chwilę poczuć ciepło tej istoty z którą czułem się dziwnie związany.
Katherine śmiała mi się w twarz.
-Jesteś taki żałosny! - Nie wierzę,że nic nie czuła! To niemożliwe!
-Zamknij się! To ty jesteś żałosna udając, że cię to nie rusza! - Wstałem i opuściłem piwnice. Potrzebowałem przerwy.

Say you love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz