one

22 2 0
                                    

   Anabeth Pov

  Praktycznie w biegu ubieram naszykowane wcześniej czarne rurki i białą bluzę nike.Jeszcze tylko buty i gotowe. Zbiegam po schodach wieżowca z czwartego piętra i jak najszybciej kieruję się w stronę stacji metra. Mijając kolejne dzielnice New Yorku sprawdzam w głowie czy aby napewno nie zapomniałam czegoś.

Męczące jest mienie rodziców po rozwodzie. Moim prawnym opiekunem jest moja matka lecz praktycznie w każdy weekend jeżdżę metrem do ojca na drugi koniec NY. Na początku był wielki spór o to z kim zamieszkam ale mojej matce na rozprawie udało się przemówić do rozsądku ojcu jak i sędziemu, że przez jego pracę jako właściciela korporacji nie będzie poświęcał mi zbyt dużej ilości czasu. Natomiast ona jako architekt mogła dostosować plan dnia by móc zająć się mną jak i pracą.

Właśnie czekam na pociąg, który za minutę ma przyjechać. Jako, że jest sobota jadę do domu Johna ,innaczej mówiąc mojego taty. W tym tygodniu nasz wspólny czas jest skrócony jako iż musiałam zostać na dodatkowych zajęciach z fizyki, której nie cierpię i ani trochę nie rozumiem nie dałam rady dojechać na miejsce. Mam nadzieję, że nie będzie zły. Oprócz weekendów nie widujemy się prawie wcale więc nie dziwię się, że zależy mu na tym tak samo jak mnie. Z mamą też mam dobre kontakty ale w moim przypadku spełniło się powiedzenie córeczka tatusia.

Po około dwudziestominutowej podróży jestem już prawie na miejscu. Przechodząc przez park jak zawsze patrzę na tą jedną fontannę, która wydaje mi się zawsze być wyjątkowa.

Przeszukuje kieszenie w mojej torbie lecz nie mogę znaleźć żadnego drobnego. Mogłam ogarnąć ten syf ale dobra to później. Znalazłam. Wzięłam go do ręki i jak co tydzień nie myśląc konkretnego życzenia tylko uśmiechając się wrzuciłam go do fontanny. Nigdy nie wiem co chce więc bardziej licze może na farta w jakiś dzień. Ostatni raz zaglądam na park, poprawiam rozwiane blond włosy i ruszam aleją tuż do wielkiego wieżowca gdzie na prawie samym szczycie znajduje się apartament mojego ojca.

Gdy wchodzę do budynku mijam sąsiadkę taty Panią Whitemore. Jest ona kobietą o wielkim sercu. Świadczy o tym chociażby jej praca. Sama włożyła inicjatywę w to by zbudować lecznice dla zwierząt, którą ona sfinansowała i w którą wkłada swój duży wysiłek przy pomocy zwierzętom. Jak na swój wiek prawie sześćdziesiąt lat trzyma się nieźle.

Jak zwykle nie obeszło się bez pytań o chłopaków, szkołę i oczywiście zaproszenia na kawę i ciastko, które z chęcią przyjęłam. Słysząc, że musi się ona udać do pracy żegnam się miło i rozpoczynam wspinaczkę po schodach, gdyż niestety nastąpiła awaria windy.

Oczywiście przez brak dobrej kondycji czuję sie jak po maratonie. Wchodzę do odpowiedniego mieszkania nawet nie pukając i pierwsze co robię udaję się do przestronnej kuchni na poszukiwania czegoś do picia. Idealnie mój ulubiony sok pomarańczowy. Wypijam szklankę duszkiem i słyszę za sobą śmiech. Czyli moja sprawność fizyczna została wyśmiana nawet przez mojego ojca.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Women in White Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz