*4

6.3K 665 200
                                    

Zostaję na wattpad, jakby ktoś nie wiedział XD

Zajmowałam właśnie moje stałe miejsce na kanapie w salonie, kiedy do domu wrócił Zain. Nie żebym się tym przyjmowała, od incydentu w jego firmie nie chciałam go oglądać.

- Hej.

W ogóle wrócił do domu na czas, tak jak obiecywał. To również mnie nie ruszyło, akurat teraz mógł tego nie robić, abym już w pełni była pewna co do moich kolejnych kroków. W sensie przeprowadzki, jeśli tylko otrzymam telefon z potwierdzeniem, że zostałam przyjęta wtedy spokojnie mogłabym wynająć sobie mieszkanie bez Zaina.

- Teraz zamierzasz się nie odzywać?

Spojrzałam na niego niby normalnie.

- Mam cię kłamać tak jak ty to robisz, czy być wobec ciebie naprawę szczera?

- Wszystko ci wytłumaczę.

- Nie musisz. - wstałam. - Nie jesteśmy dla siebie ważnymi osobami, abyś musiała to robić.

- Nie myślisz tak. Po prostu daj mi wytłumaczyć.

- I co? Usłyszę kolejne kłamstwa? Przestań robić z siebie idiotę i po prostu przyjmij z godnością fakt, że nie jestem Harnusią i mi nie wciśniesz byle czego.

Kiedy ja próbowałam oddychać normalnie, on po prostu stał z dłońmi w kieszeniach. Później uśmiechnął się dziwnie na co mocniej ścisnęłam rękaw mojej bluzy. 

- Już to zrobiłem. Uciekłaś dla mnie sprzed ołtarza nie wiedząc o mnie prawie nic. Tak   Hayrunnisa na pewno by się nie zachowała, więc lepiej się do niej nie porównuj.

Powinnam poczuć się zraniona? Mimo wszystko ruszyły mnie jego słowa.

- Wiesz - zacięłam na moment. - z dnia na dzień dostaję bardziej po dupie i to od ciebie, ale wiesz co? Ja i tak dojadę prawdy czy tego chcesz czy nie.

- Nie ma żadnej prawdy.

- Przestań w końcu kłamać. - podniosła głos. - Dzień w dzień wychodzisz do firmy, a jak chce cię odwiedzić okazuje się, że jesteś z jakąś kobietą. Do cholery jasnej, co się z tobą dzieje?

- Nic. Wymyślasz niestworzone rzeczy męcząc nas oboje.

- Tak? - prychnęłam. - Okej, za kilka dni już mnie tu nie ma. Nie będę cię męczyć.

I ruszyłam schodami na górę z drżącym podbródkiem. Ja naprawdę nie chciałam dopuścić do siebie, że to wszystko może się już za chwilę skończyć. Nim się obejrzę staniemy się sobie obcy, a przecież nie mam o czego wracać. Nie mam żadnych firm, które dzieliłam z Harrym, bo zapewne wszystko jest już jego, a moje karty zostały zablokowane.
Po prostu byłam spłukana, a Zain dorzucał mi jeszcze te głupie tajemnice.

- Nie pozwolę ci się wyprowadzić.

Niewzruszona dalej szykowałam sobie ubrania na zmianę. Słyszałam jak się przemieszczał, a później łóżko się ugięło.

- Masz sobie gadać. 

- Nie jesteś w Anglii tylko w Turcji i...

- Skończ już z tym. - zamknęłam oczy całkiem zirytowana. - To że tutaj jestem nie oznacza, że będę się ciebie słuchała. Zrobię co mi się będzie podobało i tobie gówno do tego.

- Zamknę cię w domu i wynajmę ochronę, jeśli będę musiał.

Załapałam pierwsze lepsze spodenki i koszulkę, a następnie po chwyceniu bielizny wstałam. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę nie mogąc uwierzyć, co tak naprawdę powiedział i to była sekunda, kiedy chwyciłam kapcia i rzuciłam w niego.

W ostatniej chwili się uchronił całkowicie zbity z tropu. Jednak ja nie żałowałam niczego, rzuciłam w niego czym popadnie, nawet moją kosmetyczką.

- Przestań! Zaraz coś zbijesz! - nieudolnie zakrywał swój ciało, by chronić je przez uderzeniami.

- Za cel mam twoje czoło.

- Posłuchaj. - złapał ostatnia rzecz którą była moja szczotka. - Ja naprawdę chcę ci powiedzieć o wszystkim, ale na razie nie mogę.

- Dlaczego? - wzburzyłam się.

- Bo nie jestem pewny jak na to zareagujesz, chce przynajmniej nacieszyć się tobą póki jeszcze nie masz o niczym pojęcia.

- Masz kochankę ty draniu?

- Ty jesteś moja kochanką, innej nie potrzebuje.

Ułożyłam usta w linię i po zebraniu moich porozrzucanych rzeczy spojrzałam na niego wymownie.

- I tak śpisz na kanapie.

A później wyszłam.

*
Zain zbierał się do pracy tak jak co dzień. Zapinał koszulkę przed lustrem od czasu do czasu patrząc na mnie. Ja go po prostu ignorowałam zajadając swoje płatki.

- Nie zrobiłaś mi kawy? - po dłuższej chwili podszedł do stołu i popatrzył na mnie z góry.

- Niech ci któraś z twoich sekretarek zrobi.

- Znowu zaczynasz?

- Odpowiadam na twoje pytanie, jeśli ci coś nie pasuje nie rozmawiaj ze mną.

Wziął głęboki oddech i wyciągnął telefon z kieszeni.

- Wrócimy do tej rozmowy wieczorem, muszę lecieć.

- Jasne, już tęsknię.

- Mogłabyś mnie chociaż pocałować, nie dajesz się dotknąć od kilku dniu.

- Masz sekretarki.

Otworzył usta by coś powiedzieć, ale trąbienie doszło do naszych uszu. Byłam zdezorientowana, dlatego wykorzystał to i mnie pocałował. Później wyszedł z domu nie biorąc kluczyków od samochodu. Zaintrygowana podeszłam do okna, by zobaczyć, że wsiada do nieznajomego mi auta.

Komy = Jutro next


Arabic Secret / Z.M (sequel Arab Blood)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz