28

6.5K 291 30
                                    


Harry miał dzisiaj walkę poza miastem. Powiedziałam, że bardzo źle się czuję i nawet upozorowałam gorączkę - włożyłam termometr do gorącej herbaty, a czoło suszyłam suszarką, żeby było ciepłe. Sama nie mogę uwierzyć w to co robiłam. Począwszy od suszarki kończąc na tym gównie w które się wpakowałam.

Założyłam mini kamerkę, która była środkiem kwiatuszka, którego przyszłam do bluzy. Podsłuch znajdował się w jednym z moich kolczyków. Narażam swoje życie, ale robię to w dobrej mierze. Tutaj chodzi o Harrego i jego przyszłość. Chłopcy nic o tym nie wiedzą.

Carl jest moim bardzo dobrym znajomym, który pracuje w policji. Pokazał mi wszystko jak działa co mam robić na co uważać, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Będzie obserwował cały przebieg akcji jaki będzie miał miejsce właśnie...

-Witaj słoneczko.

Wzdrygnęłam się myjąc naczynia. Chwyciłam w dłoń nóż i schowałam go powoli pod rękaw bluzy. Odwróciłam się przodem do Federica, który stał przy drzwiach wraz ze swoimi dwoma gorylami. Wytarłam dłonie w spodnie.

-Czego chcesz?

-Widzę, że się mnie spodziewałaś. Nie wyglądasz na zaskoczoną. - zaśmiał się pod nosem.

-Sam dałeś mi do zrozumienia, że jeszcze się spotkamy.

-Bystra dziewczynka. Przekonałaś Harrego?

-Nie rozmawiałam z nim o tym i nie zamierzam. Zostaw go w spokoju.

-Och jaka ty waleczna, ale pamiętasz jaka była umowa.

-T..tak.

-Strach przez ciebie przemawia. Widzę to i naprawdę jak bardzo tego chcesz nie ukryjesz tego. Twoje oczy cię zdradzają piękna.

Federico wskazałam gestem ręki, że mają mnie zabrać. Wtedy wyjęłam nóż i wymierzyłam w ich stronę. Zaśmiali się i pokręcili głowami nie uważając mnie za jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Jeden z nich podszedł do mnie i chciał zabrać mi przedmiot, ale zrobiłam unik i rozcięłam mu skórę na ręce.

-Ty szmato!

Nim się zorientowałam drugi z nich obezwładnił mnie, a ten zraniony uderzył w twarz. Zagryzłam zęby i nie pozwoliłam łzą wypłynąć. Carl mówił, że muszę zrobić coś żeby wyglądało przekonująco. Mam się opierać tak też robiłam. Gdy mnie zabierali szamotałam się i krzyczałam, ale nie na długo bo Federico przyłożył mi coś co twarzy.

-Wyśpij się dobrze bo czeka cię piekło.

* * *

Obudziłam się na jakimś materacu. Cały czas miałam na sobie swoje ubrania z czego naprawdę się cieszyłam. Światło było typowe dla burdeli. Fioletowo czerwone nie rażące. Chciałabym mieć to szybko z głowy, ale wiem, że to nie będzie takie łatwe.

-W końcu się obudziłaś.

- Kim jesteś?

Przede mną stała skąpo ubrana dziewczyna. Bardzo ładna szatynka o długich zgrabnych nogach. Nie miała mocnego makijażu, a na ramionach miała satynowy szlafroczek.

-Caroline, a ty jesteś Carrie?

-Tak.

-Dość długo spałaś. Musieli ci podać sporą dawkę tego gówna, ale mniejsza. Wiesz gdzie się znajdujesz i po co tu jesteś. Wiedziałaś też na co się piszesz i szczerze dziwię się, że na to poszłaś jesteś naprawdę głupia.

-Nic nie wiesz na temat dlaczego się tutaj znajduję więc zamknij się.

-Świetnie wiem dlaczego się tutaj znajdujesz. Przez Harrego Stylesa. Myślisz, że go nie znam? Jego fiut był we mnie tyle razy, że ciężko będzie mi to zliczyć. Jest tutaj stałym klientem i przeleciał każdą z nas. Nie myśl, że jesteś jego tą jedyną.

-Nie wierzę ci.

-To lepiej uwierz. Jesteś naprawdę tak głupia, aby uwierzyć w to, że on cię kocha? Cholera naprawdę skurwiel jest dobrym aktorem.

-Nie mów ta o nim suko!

-Jestem suką i dobrze mi z tym. Myślisz, że zranisz mnie jakimiś słowami? Słyszałam ich tyle w swoim życiu, że już mam to w dupie. Powracając do tematu Stylesa mam dowody na jego zdradę.

Wyjęła białą kopertę z kieszonki szlafroczka i rzuciła mi nią w twarz. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej chodzi.

-No dalej otwórz ją Carrie i poznaj prawdę o swoim chłopaku.

Nie myśląc dłużej szybko ją otworzyłam, a moim oczom ukazały się zdjęcia Harrego z innymi kobietami podczas stosunku. Przeglądałam każde z nim. Było ich mnóstwo, a na każdym towarzyszyła mu inna dziewczyna. Zagryzłam policzki od środka.

-To niemożliwe..

-A jednak kochaniutka. Wjebałaś się w niezłe gówno i szybko się z niego nie wyplączesz, a teraz ubieraj to wdzianko i do roboty..dziwko.

-Nie mów tak do mnie!

-Teraz tak będziesz nazywana. Przyzwyczaj się.

I wyszła tak po prostu mnie zostawiając. Chwyciłam w dłonie skąpe ubranie i dokładnie mu się przyjrzałam. Zemdliło mnie widząc te wszystkie sznureczki. Wyrzuciłam to gdzieś w kąt pokoju i wstałam na równe nogi. Muszę mieć dowody do cholery!

Podeszłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Ku mojemu zaskoczeniu ustąpiła. Na korytarzu słychać było głośną muzykę i przechadzające się dziewczyny z mężczyznami o wiele starszymi od nich. To mnie brzydziło. Skręciłam w prawo i trafiłam w dziesiątkę. Korytarz prowadził do gabinetu Federica i ku mojemu szczęściu nikogo nie było.

Podeszłam do biurka na którym było pełno papierów. Chwyciłam białą kartkę w dłonie i przebiegłam po niej wzrokiem. To była jakaś umowa, która nie wyglądała na legalną. W dodatku widniało w prawym górnym roku widniało zdjęcie kobiety. Odłożyłam ją na miejsce. Większość kartek wyglądała tak jak ta pierwsza. Wydaje mi się, że to może być to o czym mówił Carl.

-Proszę proszę kogo my tu mamy.

Podskoczyłam patrząc przed siebie. Stał przede mną Federico i uśmiechał się fałszywie. Dlaczego nie słyszałam jak wchodzi?

-Nie sądziłem, że jesteś taka odważna. Byłem pewny, że będziesz posłuszna, a tutaj taka niespodzianka.

-Handlujesz kobietami! Jesteś chory!

-Oj od razu chory. Patrzysz na to wszystko ze złej perspektywy. - podszedł o kilka kroków.

-Widzisz tutaj jakąś dobrą perspektywę bo ja nie?!

-Zarabiam na tym? Jestem milionerem? Władam tym pieprzonym miastem? Wszyscy mają do mnie respekt?

-I to ma być to? Żartujesz sobie ze mnie? Ty niszczysz tym dziewczyną życie!

-Mam je głęboko w dupie. Ważne, że na nich zarabiam.

-Ty nie masz serca..

-Może mam może nie. Życie dało mi dużo razy po dupie. Świetnie zdaję sobie sprawę, z tego jacy są ludzie. Kobiety to dziwki, które nadają się tylko do pieprzenia. Mężczyźni zrobią wszystko, żeby sobie ulżyć. Burdel to złoty biznes.

-Chcesz mi powiedzieć, że bez zgody tych wszystkich dziewczyn zmuszasz je do seksu?

-Tak.

-Nie uwierzę, ze oddają się tamu od tak!

-Bo tak nie jest. Niektóre się naćpa, inne są nieprzytomne, a te które są tutaj dłużej po prostu się do tego przyzwyczaiły. Widzisz Carrie, życie nie jest sprawiedliwe. Ty też tutaj trafiłaś, ale z własnej woli. Taki los sobie wybrałaś.

-Dałeś mi ultimatum.

-Mogłaś wybrać inaczej. Teraz możesz winić za to tylko siebie. - uśmiechnął się obrzydliwie. - A teraz do roboty. Musisz dla mnie zarabiać.

-Nigdzie nie idę. - syknęłam.

-To się jeszcze okaże. - z cienia wyłonił się jeden z jego goryli.

You are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz