Była sobie Lucy. Bardzo lubiła występy pewnego lalkarza. Jego kukły można było pomylić z prawdziwym człowiekiem. Były tego samego wzrostu i wyglądu. Akurat ten lalkarz przyjechał do jej miasta na festyn organizowany przez miasto. Lalkarz ten ogłosił konkurs: Kto będzie najbardziej przypominał lalkę będzie mógł/mogła wystąpić następnego dnia na festynie.
Lucy oczywiście nie mogła przegapić tej oferty. Przebrała się idealnie za lalkę. Była pomalowana jak lalka, miała ciuszki jak lalka, które sama uszyła. Więc w dzień, w którym się odbywał konkurs, poszła na rynek. Tam było dużo ludzi ubranych w stroje lalek. Lucy miała paraliż minut do zgłoszenia się do konkursu. Gdy dotarła do kolejki zgłoszeń, myślała, że nie zdąży.
Wtem stało stało się. Piszczało w głowie Lucy.Jakaś dziwna siła przygniatała do podłoża na którym stała. Jakiś głos jej szeptał, że jest wybrana. Przestraszyła się. Pytała się do czego. Głos jej nie odpowiedział. Gdy zorientowała się, że jednak stoi, a ludzie nie było przed nią. Nie wiedziała co się stało. Nie było nikogo oprucz osoby która zapisuje zgłoszenia. Więc Lucy na nic nie czekała i się zgłosiła.
Gdy się zapisała dostała od tej osoby informacje na kartce gdzie było napisane gdzie powinna się udać.
Dostała instrukcje jak się dostać do tej sali. To był plan budynku.Ale zaraz ona nie wchodziła do żadnego budynku...
Trochę zdezorientowana dziewczyna udała się pod odpowiednią salę. Budynek był dość dziwny. Nie pamiętała żadnego budynku o tak dziwnych wymiarach i takich kolorach. Było strasznie kolorowo. Gdzieniegdzie były ściany poplamione farbą , która wyglądała jak krew...
Przyspieszyła swoje tępo chodzenia i
była już na miejscu.Zapukała w drzwi...
Drzwi się otworzyły. Było tam strasznie ciemno. Zrobiła krok w przód. Dostała czymś ciężkim w głowę i straciła przytomność.
Coś głośnego obudziło ją.
Chciała wstać.
Nie mogła.
Była przywiązana do jakiegoś stołu.
Rozglądnęła się. Było strasznie ciemno. W ciemności zauważyła jakąś postać. Posturą przypominała jej ulubionego lalkarza. Był on akurat zajęty. Coś ostrzył. Było widać jakieś błyski i światełka. To było coś długiego.Zaczęła się wyrywać. Ta osoba to zauważyła. Szła w jej stronę. Chciała krzyczeć. Nie mogła. Nie dała rady.
Postać zapaliła światło.Miała dobre podejrzenia to był ten lalkarz. Miał psychiczny wyraz twarzy. Podszedł do Lucy spokojnym krokiem. Dźwięk butów odbijał się od ścian. Gdy już podszedł do Lucy spytał się :
- Chcesz zostać moją lalką? Jeśli powiesz wyraźnie to daruję ci życie...
A zapomniałem ty nie możesz mówić.
Masz związany otwór gębowy. (xD)Miał przy sobie katana, jakieś chemikalia, haczyk i długą cienką żyłkę, która była bardzo ostra.
Zgwałcił ją katana, bo sam się brzydził. Kiedy Jeszcze nie kontaktowała to wstrzyknął coś czego nie wiedziała co to jest Lucy. Nie mogła nawet kiwnąć palcem. Odczepił ją od stołu i przywiązał mocno żyłkami w tych miejscach co zawsze były zaczepiane lalki oby się je wygodnie poruszało. Żyłki tak były mocno przywiązane i ostre, że skóra popękała ale żyłka nadal się zwęrzała. Skończyła dopiero gdy natrafiła na kości. Strasznie ją to bolało. Oczy jej płakały ona nie mogła ich zetrzeć. W końcu lalkarz się znudził związał do haczyka żyłkę włożył jej do nosa i po chwili załączyłem o mózg i go wyciągnął.
Lucy umarła. Lalkarz namalował ją odpowiednimi olejkami i wlał w nią Chemikalię i rozpuściły narządy.Lucy wygrała występ. Grała od teraz na scenie i nie było powrotu.
__________________________________________
Są błędy ort chyba...
CZYTASZ
Moja Niebezpieczna Wena
Short StoryMoże jedno rozdziałowe opowiadanie na, które wpadłam na pomysł na wakacjach. Może jednak będzie kolejny rozdział ... Kto wie ? Zapraszam !!