1. Początek co było.

189 12 5
                                    

Sussie, mała dziewczynka mieszka w małym domku na wsi z jej ojcem.Jest to dla niej najtrudniejsze co mogło się jej przydażyć.Ojciec po stracie najukochańszej żony, wyrzywa się na młodej bezbronnej Sussie.
Dziś miała mieć urodziny.Miała skończyć dziewięć lat.Była w domu siedziała na parepecie patrząc na łąki i ptaki szybujące w powietrzu.
Ubrana jest w białą suknie buty dość stare i brudne, włosy krótkie jasny-bląd, oczy zielone, chuda o nie wielkich rozmiarów nie mal taka jak kruszynka.
Rzadko kiedy się uśmiecha.
Jej pocieszeniem jest muzyka i taniec.Nie ma przyjaciół...
Uslyszała, że ktoś wchodzi do domu szybko zerwała się z miejsca i pobiegła po drewnianych schodach na dół.
Stał w nich mężczyzna.Jej tato.Wyglądał jak pospolity ojciec.Miał na sobie wyjściowe spodnie i koszule trzymał w ręce teczke, a jego twarz była dość smukła i z nie wielkim zarostem.
Spojrzał na małą Sussie i znów powrócił do drzwi, które zamykał.

- Co się tak gapisz.- krzykną w jej strone cały zdenerwowany.- Jazda na góre.- znów podniósł głos.
Susie posłuchała się i pobiegła do góry z płaczem.Myślała, że tata będzie dla niej miły w tym dniu.Myliła się.
Siadła znów do poprzedniej czynności.Tylko tym razem zaczeła podśpiewując.

- Lala, lala, lala.- jej głos był tak cichy i czysty i taki inny.- Lala llaa llaa lala.

Uklękła przy krzyzu i złożyła dłonie do modlitwy.

- Panie, Jezu chce byś mnie wysłuchał.Chce spędzić z tobą moje urodziny i pomodlić się za mojego ojca.Jezu kocham cię.- powiedziała cicho wstając.Powiedziała jeszcze cicho paciorek i wstała czując, że ktoś za nią stoi i się przygląda.

- Co to miało być?- tak był to jej ojciec.- Już nigdy nie będziesz się modlić.- złapał jej włosy i pociągną do góry.Sykła z narastającego bólu.- I co boli?- zapytał, lecz ona nic nie odpowiedział.- To chociaż choć zjedź obiad.- wydusił to od siebie i zostawił ją samą.

Umyła ręce i poszła do stołu w którym były naszykowane talerze i cały obiad.
Wzieła nałożyła sobie makaron i sos.Ojciec siedział i przyglądał jej się.

- Na łóż, też mi.- podał jej talerz pusty, lecz ona go nie przyjeła.- Na co czekasz!- krzykł i rozczaskał całą porcenale na podłodze.- Ty suko nigdy nie zastąpisz, swojej matki.- wstał i wyszedł pozostawiając cały pałagan i ją.

Rozejrzała się Sussie i po jej policzku  spływała, mała łza.
Siadła na krześle i wzieła się za sprzątanie.
Włączyła cicho radio w którym była jej najlepsza piosenka jej drugiego nie realistycznego ojca, którego ani razu nie widziała na żywo.Wzieła z małego piecyka szufelke i zaczeła sprzątając słuchając Billie Jean.
Kochała tańczyć, a to było dla niej ucieknięciem do tego co przeżywała.
Z lekkim trudem wszystko sprzątła i zaczeła swój taniec.
Swobodnie jak mogła zrobiła moonwalkera i przeszła do następnych baz.
Podgłosiła radio i nie zwracając na jak dużo przekręciła pokrętło, kontunowała taniec jej idola.
Słysząc, że ktoś wchodzi do kuchni szybko zmieniła pozycje i przyciszyła radio.

- Co to miało być?- zapytał ojciec.

- Ja tylko tańczyłam.- wyszlochała cicho płacząc.

- Na góre.- fukną.
Dziewczynka zostawiła go nawet nic nie zjadła, a jej urodziny były najgorszymi jakie miała.
Poszła do swojego pokoju już się nie myjąc poszła spać.
Przytuliła się do swojego misia i zasneła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!)
I jak nowe opowiadanie?
Piszcie w komentarzach, czy może być.

Komentarz=Gwiazdka.

Dziękuje.
I pozdrawiam moją, Janet.
Pewnie czyta.

  Little Sussie.   ft.Michael Jackson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz