Rozdział 5.

64 10 2
                                    

Zbliżała się godzina 19. W pośpiechu założyłam trampki i wybiegłam z domu. - Spóźnię się. - mowię do siebie przerażona.
- Mam jeszcze 10 minut. - zaczęłam biec.
Dotarłam do ulicy, na której mieszkał Marcin. Weszłam do domu i poszłam w kierunku jego pokoju. Otworzyłam drzwi. W środku było biało od dymu. On sam leżał na łożku zaciągając się.
- Już się bałem, że nie przyjdziesz. Wtedy musiałbym po ciebie iść. - wypuścił dym z ust.
- Chodź tu.- dodał klepiąc miejsce obok siebie.
Usiadłam przy nim. Położył mi rękę na kolanie i powoli się podniósł. Przytulił się do mnie i zaczął płakać.
- Co się stało ?- zapytałam obejmując go.
- Pamiętasz mojego brata ?- zapytał podnosząc wzrok.
- Tak pamiętam go. Coś się mu stało?- spojrzałam mu w oczy. Były czerwone od łez.
- On nie żyje, wiesz ? To była jej wina. To przez nią to zrobił...- zaszlochał.
Wiedziałam, że nie mogę zostawić go samego. Przytuliłam go mocno. Przez chwilę panowała cisza.
- Przez kogo to zrobił ?- zapytałam.
- Przez tą sukę! Cały czas mu mówiłem, że to nie dziewczyna dla niego... Dlaczego nie posłuchał?- wzdychnął.- Nawet nie wiesz jak bardzo go kochałem. Mój braciszek...- znowu zaczął płakać. Poklepałam go delikatnie po plecach. Starałam się go pocieszyć. Tylko tyle byłam w stanie dla niego zrobić.
Długo rozmawialiśmy. Potem postanowiłam, że zostanę u niego na noc.

Zakazane snyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz