Siedziałam sama na korytarzu, moich psiapsi nie było dziś w szkole.
Czułam się samotna, nie miałam innych przyjaciół. Zza rogu wyszedł on. Rzuciłam szybkie spojrzenie na jego usta. Bralabym.
Moje ręce zadrżały, gdy podszedł do mnie. Położył dłonie na ścianie przy mojej głowie. Jego bląd włosy opadły na czerwone czoło. Ach te pryszcze. Zbliżył się niebezpiecznie. Poczułam jego dłoń na moje koslawej talii. Ciepły, mietowy oddech spoczął na mojej szyi. Drgnelam. Przypominał mi o spaghetti, które mam na obiad. Kocham klopsu...
Styknelismy się czolami. Jego glos wywołał gęsią skórkę na moim ciele
- Tylko czekalem na taką okazje...- szepnal do mojego ucha. Pociągnął mnie w stronę składnika. W środku rozsypane były róże i kasztany. Przyciągnął mnie do ściany i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego język piescil wnętrz moich ust. Jego ręką jeździła po mojej tali. Umarlam.