Pewnego porannego poranka, kiedy słońce wzeszło zza horyzontu, obudziła się Ewa. Ospałym wzrokiem spojrzała na, za jasny wyświetlacz telefonu, przez co momentalnie schowała twarz znów w poduszkę. Wzięła głęboki wdech i przeciągnęła się. Spojrzała ponownie na ekran. Kiedy zobaczyła późną godzinę, błyskawicznie wstała ze swojej wersalki. Wiedząc, że jest już spóźniona na uczelnie, szybkim krokiem weszła do łazienki. Odpuściła sobie makijaż, który na jej twarzy, i tak nie mógł wiele zdziałać. Wychodząc z łazienki, założyła swoje brudne od błota i piasku tenisówki, i różowy sweter, zapominając o spodniach. Pośpiesznie wzięła torbę z notatnikiem i wyszła z mieszkania, niwelując głód i brak dolnej części garderoby.
Poszła na przystanek i sprawdziła rozkład jazdy (nie zważając na to, że codziennie jeździ takim samym ). Usiadła na ławce i z kieszeni wyjęła swoją Nokie 3310, po czym zaczęła grać w Wiedźmina.
Nagle poczuła, że ktoś jej przyłożył śmierdzącą cebulą szmatę do twarzy. Po chwili zemdlała.
Ewa obudziła się w lesie przywiązana do drzewa. Nie mogła się ruszyć. Dookoła było widać same drzewa, które po chwili wydawały się być identyczne. Próbowała się uwolnić, jednak jedynie co udało jej się zrobić, to poranić ręce od mocno ściśniętych lin. Z przerażenia zemdlała.
- Gdzie mój ukochany sweterek?! – zaczęła płakać, od razu po pobudce, zauważając brak ubrania. Wtedy zza drzewa wyłonił się mężczyzna w średnim wieku – z lenny face'm zamiast twarzy. Podszedł do Ewy.
- Co zrobiłeś z moim sweterkiem?! – krzyknęła, lecz nie uzyskała odpowiedzi. Facet zaczął ją gwałcić, jednak dziewczyna nie zwracała na to uwagi, bo wciąż martwiła się o swój sweterek.
Kiedy mężczyźnie znudził się gwałt, zaczął podchodzić (lubił gwałty na odległość) do niej z nożem.
- Fak ju bicz! – krzyknął mężczyzna głębokim, opanowanym głosem.
- Ty kilerze sfeterkuf! – Próbowała mówić opanowanym głosem, jednak, nie wyszło jej to za dobrze. Głos porywacza był cudowny. Byłaby nawet skłonna wybaczyć porwanie swetra. Żeby tylko słyszeć jego głos.
Lenny Face, nie zważając na to co powiedziała, podszedł do niej i dźgnął ją nożem.
- Goł tu slip – powiedział głębokim głosem, chcąc udawać Dżefa de Kiler. Dziewczyna w samych butach upadła bezwładnie na ziemie.
- Fak, znowu się pomyliłem, miałem to powiedzieć, przed zabiciem. – Zły na siebie poszedł na kebsa, zostawiając ciało w lesie.