30 października 2016

188 11 6
                                    

30 października 2016, 12:07, mój pokój.

Jamie: (użytkownik Jamie Lanham wysłał załącznik)

Jamie: Popatrz tylko na to! Amy jest już naprawdę duża.

Wysłane przez niego zdjęcie było zdjęciem z badania USG, podpisanego u góry jako "Smith, Alexandra". Istotnie, nietrudno było już zobaczyć zarysy dziecka.

Ashley: Widzę. Kiedy ta mała księżniczka do ciebie dołączy?

Jamie: W grudniu. Dokładnej daty nie znam.

Ashley: Hahaha, może będziemy dzieliły z małą dzień urodzin. Jesteś w domu?

Jamie: Tak, a co?

Ashley: Nudzi mi się. Annie jest u znajomej, wróci późno. Nie chciałbyś przyjechać?

Jamie: Jasne, że bym chciał. Powiem tylko Mandy, żeby zgarnęła Ninnie ze szkoły, może dadzą sobie we dwie radę. Będę za 5 minut, możesz robić herbatkę. Buziaki.

Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu. Rozejrzałam się po pokoju i upewniłam się, że jest tam dostatecznie czysto. Poprawiłam leżący na łóżku kocyk i zeszłam na dół, do kuchni. Od Jamiego do domu moich rodziców nie było daleko, jeżeli zrobię herbatę teraz, to do jego przyjazdu będzie akurat do wypicia.

W trakcie, gdy woda się gotowała, wyjęłam na talerz babeczki z budyniem. Wraz z Annie upiekłyśmy je wczoraj wieczorem i moim nieskromnym zdaniem wyszły cudowne. Jedną zjadłam zaraz po wyjęciu jej z pudełka. Była przepyszna.

Ledwie zaniosłam wszystko do pokoju, usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na siebie w lustrze i pobiegłam otworzyć.

Za drzwiami znalazłam Jamiego. Mojego Jamiego.

Przytuliłam się do niego, a on ucałował mnie w czoło na powitanie.

– Annie nie będzie zła, że jestem tu pod jej nieobecność? – upewnił się chłopak.

– A dlaczego miałaby być? Mam dwadzieścia lat, chyba mogę w tym wieku zaprosić do domu chłopaka, nie bojąc się reakcji matki. Zresztą. Nie wiem, czy jesteś tego świadomy, ale Annie cię uwielbia – odparłam. – Chodź.

Zaprowadziłam go do swojego pokoju. Lubiłam to miejsce. Był spory, ale naprawdę przytulny. Urządzając go po remoncie upewniłam się, że na podłodze leżeć będą mięciutkie, białe dywaniki, a na łóżku trzymałam masę ozdobnych poduszeczek i śliczne kocyki. Ściany i wszystkie meble były białe, zaś dodatki, takie jak choćby cienkie zasłony i bibeloty były szare. W niedużej wnęce zorganizowałam sobie kącik na sprzęt muzyczny. Na ścianie wisiały moje gitary, na podłodze stało nagłośnienie, a na stoliku stał laptop, w którym trzymałam nuty i miałam programy do edycji dźwięku. Nie były tak zaawansowane jak te u Michaela, ale zawsze to coś. Zresztą, nie miałam odpowiednich kwalifikacji.

Jamie usiadł na moim łóżku. Niewiele myśląc, usiadłam mu na kolanach. Objął mnie w talii i wtulił się w mój dekolt. Czułam jego ostry zarost na swojej skórze. Z czasem zaczął muskać moje ciało swoimi wargami, całował je, lecz zamiast schodzić niżej, wspinał się pocałunkami do mojej szyi.

– Nie możesz z tym poczekać? – jęknęłam, gdy zauważyłam, że przymierza się do złapania zębami skóry na mojej szyi.

– Po co? – odparł w odpowiedzi. Jego ciepły oddech zderzył się z moją chłodną skórą.

– Nie dajesz temu nawet na chwilę zniknąć – zauważyłam, odchylając włosy na bok. Cały czas na szyi miałam sinofioletowy ślad.

– I tak pod twoimi włosami jej nie widać – Jamie wzruszył ramionami, ale już nie wykonał tego, co zamierzał i wrócił do przytulania się do mnie.

My Dear DiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz