II

898 81 10
                                    

Zanim otworzyłam oczy, poczułam rozsadzający czaszkę ból głowy.
Zwinęłam się w kłębek i zacisnęłam zęby.
O dziwo nie było mi zimno,  tak jak każdego poranka.
Uniosłam powieki.
Nie byłam u siebie.
Zamiast kolorowych plakatów ujrzałam gołe białe ściany.
Moje serce zaczęło szybciej bić.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Była to nowoczesna sypialnia, pozbawiona ozdób.
Leżałam na ogromnym łóżku, przykryta szarym kocem.
Nagle zauważyłam jego.
Po drugiej stronie łóżka spał chłopak. Jego ciemne loczki okryły niemal całą jego twarz. Miał na sobie tylko czarne bokserki.
Automatycznie spojrzałam na siebie. Moje ciało zakryte było tylko za dużą, białą koszulką.
Z ulgą stwierdziłam,  że mam też bieliznę.
Jak się tam znalazłam? Czy spałam z tym chłopakiem? Dlaczego nie pamiętam zeszłej nocy?
Zakręciło mi się w głowie.  I to tak mocno,  że znowu pochłonęła mnie ciemność.

Obudził mnie czyjś głos.
Chłopak rozmawiał przez telefon.
- Nie mogę teraz. ... Jestem w... W studiu. ...  Nie mogę teraz rozmawiać,  Natalie. Cześć.
Rozłączył się i spojrzał na mnie. Szybko zamknęłam oczy.
Udawałam, że wciąż śpię.
Czułam jak chłopak poprawia mój koc i solidniej mnie nim okrywa.

Dopiero po kilku minutach milczenia postanowiłam otworzyć oczy. 
Brunet siedział na łóżku z telefonem w ręce i chyba pisał smsa.

- Gdzie ja jestem? - palnęłam.  To była jedyna rzecz jaka przyszła mi do głowy.
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnął.
- W moim mieszkaniu - uśmiechał się tak czarująco, że myślałam,  że znowu zemdleję.
- A jak się tu znalazłam? I czy my...
- Nie, nie spaliśmy ze sobą - zaśmiał się. Westchnęłam z ulgą.
- To jak się tu...
- Byłaś pijana, mokra i wyraźnie zagubiona. Nie mogłem wydobyć z ciebie informacji gdzie mieszkasz,  więc wziąłem cię do siebie.

Czułam się fatalnie.  Zupełnie obcy koleś wziął mnie do swojego domu... Mogło mi się coś stać.

- Nie mogłem zostawić cię tam samej. Potem musiałem jeszcze cię przebrać,  bo byłaś mokra i brudna od wymiotów. 
- Jak masz na imię? - spytałam, na co on wybuchnął śmiechem.
- Nie przedstawiłem się? Jestem Bradley. Brad.
- Ja jestem Casey...
- Wiem, mówiłaś mi to wczoraj - zachichotał.  Jego uśmiech był naprawdę zniewalający.
Podziękowałam mu za pomoc.  Miałam świadomość,  że gdyby nie on, prawdopodobnie skończyłabym dużo gorzej.

Nagle drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem.  Stanęła w nich trójka chłopaków.  Na mój widok otworzyli szeroko oczy.
- Kto to jest? - najwyższy z nich, blondyn na mnie wskazał.
- To jest Casey - Brad wzruszył ramionami.
- Nie spałam z nim - powiedziałam szybko,  na co chłopcy zaczęli się śmiać.
- To dobrze.  Już myślałem,  że mnie zdradziłeś,  Simpson - zaśmiał się najwyższy. Usiadł na brzegu łóżka,  a pozostała dwójka usiadła na blacie białego biurka.
Chłopak z kolczykiem w nosie cały czas uważnie mi się przyglądał.
- Jestem Tristan - przedstawił się ten siedzący na łóżku.
Dowiedziałam się,  że tamten z kolczykiem to Connor,  a drugi blondyn to James. Wyglądali na bardzo sympatycznych,  ciągle się śmiali.
Brad opowiedział im co się wydarzyło wczoraj. Cały czas tylko chichotali i rzucali dwuznaczne komentarze.
- Czemu to zawsze ciebie spotykają takie niesamowite rzeczy? - Tristan rzucił Bradowi oburzone spojrzenie.
- No właśnie!  Ja nigdy jeszcze nie znalazłem ślicznej dziewczyny na ulicy - zachichotał James.

Po kilku minutach śmiechu i dziwnych rozmów o niczym Connor postanowił coś ugotować. Razem z resztą chłopaków udał się do kuchni.
Brad zostawił mi kilka ubrań,  które mogłam założyć.
Moje jeansy z dnia wczorajszego były stosunkowo czyste,  więc musiałam wybrać sobie tylko jakąś koszulkę chłopaka.  Wybrałam białą z logiem zespołu Arctic Monkeys.
Gdy już się przebrałam,  wyszłam z sypialni.
Mieszkanie Bradleya w nawet najmniejszym stopniu nie przypominało mojego pokoju w akademiku.
Wszędzie panowała nieskazitelna biel. W salonie na ścianach było pełno zdjęć z jakichś koncertów.  Na jednym z nich na scenie był widoczny Brad z Connorem.  Na innych byli wszyscy,  sam James,  pełno tańczących ludzi i Tristan grający na perkusji.
- Macie jakiś zespół? - spytałam wchodząc do nowoczesnej kuchni.
- Taak, taki tam mały - Brad wzruszył ramionami. Wyglądał zabawnie w zielonym fartuszku w kolorowe kwiatki. Chłopcy byli w trakcie robienia jajecznicy.
- Sądząc po zdjęciach,  to chyba macie dużo fanów - usiadłam przy stole, obok Connora.
- No może trochę. Na niektórych koncertach jest kilka tysięcy ludzi.
- Skromny Bradzio - James nalał mi do szklanki trochę soku pomarańczowego.

Po zjedzeniu śniadania James powiedział,  że odwiezie mnie do akademika.
Obiecałam chłopcom, że niedługo się znowu spotkamy. Polubiłam ich,  nawet bardzo.
Po raz chyba setny podziękowałam Bradowi za wszelką pomoc i przyrzekłam, że będę uważać z alkoholem.

To właśnie tamtego dnia rozpoczął się najlepszy etap w moim życiu.
To wtedy poznałam moich przyszłych najlepszych przyjaciół.

Shout About It  |B.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz