"Przeżyć"

34 5 2
                                    

Jak to się zaczyna? Ludzie, tłum ludzi, najlepiej jakaś niewinna teczka ot tak "przypadkiem" pozostawiona w... dajmy na to centrum handlowym. Nikt jednak nie spodziewał się, że zakupy pozostawione w kawiarni " Coffe and you " w galerii handlowej "Viva" okażą się śmiercionośną bombą, a nie przypadkowo zostawionymi przez roztargnionego zakupoholika bluzeczkami z "house"'a. Nikt. Właśnie dlatego do tego doszło. Dlatego tu leżę i nie mogę się ruszyć. Dlatego nie mogę wybaczyć sobie tej głupoty i braku ostrożności. Ale już nie można tego cofnąć.  Jedyny sposób by sobie wybaczyć to przeżyć.  To właśnie próbuję zrobić ruszając się stąd, bo pod tą stertą nigdy mnie nie znajdą. Nie ułatwia mi zadania to, że nie mogę nawet otworzyć oczu. Chyba to jest najgorsze - niemoc. O dziwo zaczęłam ruszać ręką. Otwarłam oczy. Ledwo bo ledwo, ale jednak. Widok? Lepiej go nie opisywać. Jednak chyba wszyscy domyślają się głównej bohaterki - krwi. Cud, że to wszystko się jeszcze nie zawaliło. Ale wróćmy do planu. Przeżyć. Próbuje wstać. Czuję ulgę.  Widzę chodzących ludzi, więc nie tylko ja jeszcze żyje. Pewnie zawdzięczam to temu, że nie byłam w kawiarni tylko blisko niej. Stoję. Szukam wyjścia. Panika, krzyki...nie mogę tego znieść. Chociaż krzyki ludzi od razu po wybuchu były jeszcze gorsze. Czemu ja wogóle tu jestem? No tak chciałam po ludzku kupić prezenty dla Max. Dobrze że jej tutaj nie było. A tak nalegała by ze mną iść. Od dzieciństwa moja siostra ma więcej szczęścia niż rozumu. Ale mimo wszystko ją kocham. Między innymi dla niej to robię. Chyba jestem w najgorszym miejscu na świecie. Ból. Czemu mnie to spotkało? Ale jestem egoistką. O jest wyjście. Ratowników jeszcze nie ma, ale zaraz będą bo słyszę syreny. Mimo wszystko nie chcę patrzeć jak poważne mam obrażenia. Wolę nie myśleć o bólu. Do przodu Meg. Jeszcze kawałek. Tak wiele wysiłku, ale dam radę. Drzwi. Chyba zaraz się wykrwawię - czuję, że gdzieś leje się ze mnie krew. Powoli odlatuję. Nie ! Jestem zbyt blisko. Zaciskam zęby. Wlokę się ostatkiem sił. Nagle w moją stronę biegną lekarze. Podstawiają mi nosze i nagle... pustka. Zemdlałam. Ale jestem już bezpieczna. Mogę odpocząć i sobie wybaczyć, bo wiem jedno : przeżyłam.

***********************************
Dziękuję za dotrwanie do końca :) Mam nadzieję, że się podobało. Do zobaczenia w kolejnych opowiadaniach ;)

PrzeżyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz