*Michał*
Obudziłem się w białej sali, rozejrzałem się i uświadomiłem sobie, że znajduję się w sali szpitalnej.
Nienawidzę szpitali, moja mama zmarła w jednym gdy miała raka.
Od teraz te białe ściany kojarzą mi się tylko ze śmiercią.
Poczułem ból w brzuchu i suchość w gardle, podniosłem się do pozycji siedzącej.
Do pomieszczenia wszedł mój ojciec, grubszy mężczyzna z zarostem, wyglądał na bardzo zmęczonego.
Zauważył, że się obudziłem i podszedł do mnie.
-Boże Michał-wysapał siadając na stołku obok łóżka, wyglądał jakby miał zaraz zacząć płakać.
-Co się stało?-spytałem a mój głos się załamywał. Czułem się bardzo słaby i senny.
-Michaś po co ty brałeś te narkotyki? Po co Michaś?-mój ojciec zaczął zadawać mi pytania a z jego oczu leciały łzy.
Narkotyki? Chodzi mu o marihuanę? Wczoraj jej przecież nie paliłem...
-Tato ja nic nie brałem-powiedziałem kładąc rękę na jego ramieniu.
Spojrzał na mnie z mieszanką strachu i zawodu.
-Lekarz powiedział, że musieli zrobić ci płukanie żołądka bo brałeś dopalacze-ojciec wstał i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.
Dopalacze? Więc to przez to tak źle się czułem?
Pamiętam, że piłem colę, później zrobiło mi sie niedobrze i duszno więc zacząłem wymiotować w łazience, przyszła Klara i...no właśnie co później?
-Była tu Klara?-spytałem poprawiając się na łóżku. Twarz taty złagodniała może nawet się uśmiechnął przez chwilę.
-Już poznałem twoją przyjaciółkę, okropna z niej gaduła. Czeka na korytarzu z Remkiem-wskazał dłonią na drzwi i skierował się do nich po czym wyszedł.
Już po chwili do sali wpadła roztrzęsiona Klara i rzuciła mi się na szyję mówiąc szybko jak bardzo się martwiła.
Zacząłem ją głaskać po plecach, spojrzałem przez jej ramię i dostrzegłem Remka, uśmiechnął się i usiadł na krześle.
Poznańska po chwili oderwała się ode mnie i usiadła blisko na łóżku.
-Jak się czujesz?-spytał mnie przyjaciel a ja wzruszyłem ramionami. Oboje byli na imprezie więc na pewno wiedzą co się stało.
-Co się wydarzyło na tej domówce?-spytałem patrząc po nich.
-To my powinniśmy zapytać ciebie-powiedziała jakby zła Klara. Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Pamietam tylko tyle, że się napiłem coli a potem poczułem się w chuj źle i wymiotowałem, później film mi się urwał-wytłumaczyłem i zacząłem się denerwować. Dlaczego nikt mi nie wierzy?
-I nie brałeś żadnych dopalaczy?-spytał Remek a ja poczułem łzy w oczach, spojrzałem na przyjaciela z bólem.
-Rezi przecież mnie znasz!-krzyknąłem a on nic nie powiedział tylko odwrócił wzrok.
Do sali wszedł mój ojciec ale ja i tak nie przestawałem patrzeć na Remigiusza.
-Powiedz, że mi wierzysz-poprosiłem i poczułem na policzkach pierwsze łzy. Wierzgoń nic nie odpowiedział ale wyglądał na zmartwionego.
-Powiedz...powiedz, że mi wierzysz... proszę Rezi-poprosiłem ponownie, mój głos drżał niemiłosiernie.
Chłopak wstał i pokręcił głową jakby z niedowierzaniem.
-Mama by mi uwierzyła!-krzyknąłem uderzając bezradnie pięściami w poręcz łóżka. Mój ojciec szybko zareagował i przytulił mnie.
*Klara*
Stałam na korytarzu czekając aż z sali wyjdzie Michał wraz z ojcem.
Mojego przyjaciela mogli już wypisać ze szpitala bo wszystko było w porządku.
Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć znam Michała bardzo krótko. Wiem, że lubi palić zioło a co z innymi narkotykami?
-Hej wszystko dobrze?-zorientowałam się, że Michał wyszedł z sali dopiero, kiedy podszedł do mnie i zadał pytanie.
Pospiesznie pokiwałam głową i wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
-Odwieziemy cię do domu-powiedział ojciec Rychlika i zaczęliśmy iść do wyjścia.
Wciąż nie mogę wyrzucić tego wydarzenia z głowy.
Po tym jak Michał zwymiotował spojrzał na mnie tak dziwnie, powiedział, że muszę powiedzieć Remkowi lub jego ojcu, nie wiedziałam co robić bo nie mogłam go samego zostawić w łazience, bałam się, że umrze więc wezwałam karetkę. Boję się, że teraz ludzie z imprezy znienawidzą mnie, że popsułam im domówkę ale ja tak bałam się o Michała.
***
Oto i siódmy rozdział.
Myślę, że w następnym rozdziale zrobię taki mały przeskok w czasie np. O tydzień lub dwa ;)
Do następnego💞
CZYTASZ
Cool Kids~Michał Rychlik *ZAWIESZONE*
FanfictionOna-nowa dziewczyna w szkole. On-największy frajer w szkole.