Rozdział 10

7K 814 508
                                    

Kageyama otworzył oczy i pierwszym co napotkał był szeroki uśmiech i wielkie, brązowe oczy na dziewczęcej buzi. Zmarszczył się, czując jak drobne palce, szarpią go za policzek.

-Kageyamaaa-saaaan!- jęknęła przeciągle Natsu, przyglądając się mu z bliska. Tobio mruknął niewyraźnie i uniósł lekko głowę, na co Hinata podniosła się do siadu.

-Natsu, czemu mnie budzisz?- zapytał lekko nieprzytomnym głosem, podnosząc swoją sprawną rękę do twarzy. Rudowłosa zachichotała.

-Przyniosłam panu śniadanie. Braciszek musiał lecieć do pracy, bo jeden z kelnerów się pochorował, a w niedziele zawsze maja duży ruch.- powiedziała wesoło i podrygując podbiegła do biurka, na którym stała taca z posiłkiem. Położyła ją na nogach Tobio. Spojrzał na nią nieco bezradnie, ale chwycił widelec lekko zdrętwiałymi palcami. Dziewczynka patrzyła na niego z zainteresowaniem.

-Lubi pan Shouyou?- zapytała niespodziewanie. Kageyama spojrzał na nią znad talerza, otwierając szeroko oczy. Odrobina ryżu spadła na talerz z cichym pacnięciem.

-Co to za pytanie?- prychnął czarnowłosy, ponownie wolno nabierając jedzenie na widelec. Natsu zamachała nogami w powietrzu, siedząc na łóżku obok niego. Tobio przeżuł jedzenie, nie patrząc na nią. Jego ciemne oczy wlepione były w talerz, a szczęka poruszała się wolno, jakby posiłek był mu zupełnie obojętny.

-No bo braciszek zawsze tak o pana dba. A widziałam w telewizji, że dwóch chłopców też może się kochać...- zaśmiała się radośnie. Tobio kaszlnął opluwając się ryżem i jeszcze przez chwilę próbował złapać oddech po tym zdaniu.

-Muszę mu powiedzieć, żeby zmusił cię do czytania książek i zabrał pilota...- mruknął w końcu pod nosem wciąż lekko pokasłując. Rudowłosa nadęła policzki.

-Mam jedenaście lat! Wiem co nieco!- żachnęła zła, krzyżując ramiona na piersi. Tobio patrzył na nią w milczeniu, doszukując się jakiś logicznych argumentów przeciw temu, ale w końcu westchnął.

-To co jest miedzy twoim bratem a mną, jest bardzo skomplikowane.- rzekł odkładając widelec na wciąż pełen talerz. Hinata wydęła dolną wargę, wyginając usta w podkówkę.

-Tak mówią źli ludzie. Jeśli się kogoś kocha, to nie ma komplikacji.- fuknęła z oburzeniem, zeskakując z posłania. Tobio westchnął. Nigdy nie lubił dzieci, a siostra Shouyou była zbyt... dojrzała. Jak na dziecko za dużo wiedziała. Kageyama wgapiał się, więc w duże, orzechowe oczy nie mając pojęcia co zrobić. Natsu przez kilka chwil buczyła się, wpatrując się ze złością w jego oczy, ale w końcu złapała za tacę z jedzeniem i odstawiła ją na stolik. Zaraz po tym wgramoliła się na łóżko obok Kageyamay i położyła się na nim, mocno go przytulając.

-Niech pan będzie dobry dla Shouyou. Bardzo proszę.- mruknęła w jego koszulkę. Czarnowłosy mimowolnie pogładził ją po plecach. Zacisnął zęby aż zabolały go dziąsła. Chciał iść ponownie spać.

***

Hinata cicho zamknął za sobą drzwi wejściowe i przekręcił klucz w zamku. Odwiesił kurtkę do szafy w korytarzu i powłócząc nogami wszedł po schodach, starając się nie obudzić żadnego z domowników. W swoim pokoju odłożył delikatnie torbę z ubraniami z pracy i zdjął bluzę, którą odrzucił na łóżko. Przesunął dłonią po włosach wprawiając je w jeszcze większy nieład w niż zwykle. Zerknął na zegarek i wyszedł z pomieszczenia, chcąc zajrzeć do Kageyamy.

Uchylił lekko drzwi i wszedł do środka. Lampa uliczna wpuszczała do pomieszczenia odrobinę światła, więc Hinata aż uchylił usta widząc Tobio. Jednak mężczyzna nie był sam. Obok niego wtulona w jego ramię spała Natsu. Dziewczynka poruszyła się lekko przez sen, a Shouyou mimowolnie uśmiechnął się, wpatrując się w spokojną twarz Tobio. 

Był cholernie zmęczony, ale patrząc zarówno na Kageyamę jak i na Natsu czuł, że warto. Warto pracować, opiekować się nimi, uczyć się. Warto ich po prostu mieć przy sobie. Bo Natsu zawsze wiedziała, gdy jej brata coś gryzło i potrafiła go pocieszyć. A Kageyama? Choć wredny i milczący był dla niego sensem życia. Czy tego chciał czy nie, po prostu go kochał.

Wyszedł z pokoju przymykając lekko drzwi i wrócił do siebie. Nie miał nawet siły, żeby wziąć prysznic. Padł na łóżko kompletnie wyczerpany i westchnął patrząc w sufit. Uśmiechnął się do siebie.

Rano nie pamiętał nawet, kiedy zasnął. 

Obudził się i od razu spojrzał na budzik, który wskazywał dziewiątą trzynaście. Hinata zwlókł się z łóżka i od razu zajrzał do sypialni Tobio. Natsu już nie było, co znaczyło, że mama ściągnęła ją do szkoły. Kageyama spał nadal. Shouyou westchnął, patrząc na jego ręce leżące na kołdrze. 

Zadrżał nagle. Był prawie pewien, że palce niesprawnej reki poruszyły się. Zamrugał szybko i wytężył wzrok, oczekując kolejnego ruchu, ale dłoń już nie drgnęła. Ale był pewien, że to widział. Poruszyły się. Lekko, ledwie zauważalnie, ale jednak!

Rehabilitacja. To było pierwsze co przyszło mu do głowy. Musiał się na niej skupić z Kageyamą. Nawet jeśli Tobio już nie zagra, jego ręce mogą być sprawne jak dawniej. Mógł żyć własnym życiem jeśli odzyskają sprawność. Zawsze może zostać trenerem czy kimkolwiek innym. Może znaleźć inne zajęcie. Może... odejść.

Shouyou pochylił się nieco do przodu. Kageyama nie był jego. Tobio był tutaj tylko chwilowo. I mimo złożonej lata temu obietnicy dawał mu wyłącznie ból, który rudy uparcie ignorował, mając nadzieję, że któregoś dnia to się zmieni. Że Kageyama zmieni swoje zachowanie tak samo jak to było w czasie szkoły. Jak z Króla Boiska zmienił się w geniusza, którym był od zawsze i który potrzebował dobrej drużyny, by to pokazać. 

Hinata podskoczył panicznie, czując w kieszeni spodni wibracje telefonu. Wyszedł na korytarz i odebrał telefon.

-Halo? Yamaguchi, co tam?- zapytał cicho, kierując się do schodów.

-Udało mi się!- pisnął wesoło po drugiej stronie Tadashi. Hinata mruknął, nie rozumiejąc.

-Ale co się udało? Jestem zbyt zaspany, żeby załapać o co ci chodzi?- przesunął dłonią po twarzy.

-Rozmawiałem z Tsukkim. Wpadniemy do was dziś wieczorem.- Shouyou zatrzymał się w połowie schodów, wydając z siebie jęk zaskoczenia.

-Ale jak ci się udało? Przecież powiedział, że nie chce go na oczy widzieć.- szepnął zszokowany.

-Mam swoje sposoby. Mam tylko nadzieję, że to nie pogorszy jego zdania o Kageyamie.- Tadashi zaśmiał się zakłopotany.

-Spokojnie. Gorzej być nie może. To do później.- rzucił rudy i rozłączył się.

Musiał przygotować się psychicznie na spotkanie Kageyama vs Tsukishima.

Jak smakuje powietrze? ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz