2

204 12 6
                                    

Dzisiaj 1 września. Idę do nowej szkoły z której pewnie też mnie wywalą.

Wstałam z łóżka i zeszłam na dół do mojej nowej kuchni, w której ściany były ciemno szare. Nad kuchenką były czarne, marmurowe płytki. Wszystkie sprzęty były nowoczesne.

-Cześć, pewnie jesteś Marleen. - przestraszył mnie głos starszej kobiety. Spojrzałam na nią, a ona zobaczywszy moją zaskoczoną minę dodała :
- Jestem Margot, Twoja mama zatrudniła mnie jako gosposię. Kazała mi dać Ci tą kopertę. - podała mi czerwony pakunek i uśmiechnęła się.

-Ymm dzień dobry. - uśmiechnęłam się do niej nieśmiało.

-Zrobię Ci naleśniki z bananami i nutellą. - starsza Pani uśmiechnęła się miło.

Margot miała krótkie, kręcone, siwe włosy i duże zielone oczy. Wyglądała na bardzo miłą babcię.

Podziękowałam jej i poszłam do mojego pokoju, gdzie usiadłam na łóżku i otworzyłam kopertę. Wyjęłam z niej list :

Kochana Marleen, jadę w delegację do Tokio, razem z Alexem. Zatrudniłam panią Margot, która zaopiekuje się domem i będzie robiła Ci śniadania i kolację. Na konto przelewam Ci pieniądze, 100 000 dolarów, mam nadzieję, że Ci wystarczy. W razie czego dzwoń. Rozmawiałam z Panią pedagog z nowej szkoły i bede z nią w stałym kontakcie także bez wagarowania. Kocham Cie skarbie. Wracamy 24 listopada.
Mama ❤️

Kurwa.
Poczułam ból w sercu. Moja matka naprawdę kochała jedynie pieniądz. Mówi mi że mnie kocha ale to jedynie puste słowa...

Jebać ją.

Ciekawe kto to Alex.

Poszłam do garderoby gdzie Margot porozkładała wszystkie moje ubrania i buty. Zrobiła to bardzo starannie.

Za półtorej godziny miałam być w szkole na uroczystości. Ubrałam na siebie mała czarną z 3/4 rękawem sięgającą do połowy ud. Sukienka zajebiście podkreślała moje okrągłe piersi, płaski brzuch i kształtny tyłek. Dobrałam srebrny naszyjnik i srebrne kolczyki. Na sukienkę ubrałam moją skórzaną ramoneskę do której idealnie pasowała moja czarna torebka od Chanel. Wyprostowałam moje gęste włosy i
założyłam na wskazujący palec pierścionek z czarnym brylantem, który dostałam kiedyś od taty. Pomalowałam rzęsy i namalowałam podkręconą kreskę eyelinerem na powiekach. Potem podkreśliłam kości policzkowe bronzerem i rozświetlaczem z drobinkami srebra.
Wzięłam do ręki moje czarne szpilki i zeszłam na dół. Nie miałam już czasu, więc poprosiłam Margot żeby zapakowała mi jedzenie w pudełko śniadaniowe. Ubrałam buty i wyszłam z domu i poszłam w stronę przystanku autobusowego, rozglądając się wokół siebie ponieważ nie znałam okolicy.

Czekałam na busa który chyba nie miał zamiaru przyjechać.

Dobra chuj.
Idę na piechotę.

Szlam wkurwiona poboczem, gdy nagle zatrzymało się koło mnie czarne Porsche Panamera GTS.

Wysiadł z niego całkiem przystojny blondyn w garniturze.

-Hej piękna! - krzyknął w moim kierunku chłopak.

Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.

-Jestem Patrick, jadę właśnie do szkoły i jak Cie zobaczyłem to pomyślałem ze Ty tez. - zaczerwienił się.

Ale ma chujową gadkę.
Hahahahaha.

-Emm, taaa... Chodzę do California Area High School. Znaczy od tego roku.

- Chodź podwiozę Cię. - uśmiechnął się pewniej.

Wsiadłam z nim do samochodu i po chwili dojechaliśmy pod liceum.

California Queen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz