AmbarCzuła, że to nadchodzi. Przez długi czas jej świat był idealny. Wiedziała, że w końcu kiedyś nadejdzie fala, która zniszczy wszystko. Nie twierdziła że była szczęśliwa, ale była usatysfakcjonowana.
Wszystko wychodziło jej idealnie, ona sama była idealna. Idealna na wrotkach z idealnym chłopakiem. I tak było przez niecały rok. Przez durny wyjazd razem z ciotką do Cancun w Meksyku, wszystko się zaczęło rozsypywać, aż wreszcie nadeszła ta wielka fala.
Wielka fala w postacie drobnej dziewczyny o imieniu - Luna Valente. Matka chrzestna, która chyba nienawidzi swojej chrześnicy, sprowadziła całą jej rodzinę do Buenos Aires. Jakby tego było mało, dziewczyna zaczęła uczęszczać do tej samej szkoły co ona, oraz zaczęła pracę w Jam&Roller, które było jedynym miejscem, gdzie mogła zapomnieć o swoich problemach i po prostu rozkoszować się jazdą na wrotkach.
Tak oto Luna weszła w jej życie z buciorami. Jakby tego było mało, wszyscy ją wprost ubóstwiali i cenili sobie jej przyjaźń. Wszędzie było jej pełno.
I tak teraz oto stała i wpatrywała się osłupiała w tablicę wyników. Nie mogła uwierzyć w to co widziała.
Nigdy nie przegrali. NIGDY. Jak to się mogło stać, że Luna i Simon zwyciężyli jednym punktem? Przecież to ona i Matteo byli królami wrotkowiska. Gdzie zrobili błąd?
Matteo chwycił jej dłoń i uścisnął ją mocniej, aby ją pocieszyć. Nie wierzyła mu. Kłamał.
Nie był wcale gorszy od niej w kłamstwach. Widziała jego wymianę spojrzeń z Luną. To bolało.
- Ambar. - wyszeptał.
- Nic nie mów. - warknęła, ale dalej trzymała jego dłoń. Stwarzali pozory. Z resztą jak zawsze.
Reszta wydarzeń, zakończenie konkursu i gratulacje wygranej parze, później pamiętała jak przez mgłę. Funkcjonowała jakby w odrętwieniu.
Gdy znalazła się w garderobie, przybrała na twarz kolejną ze swoich masek i ze sztucznym uśmiechem i słodziutkim głosikiem, zwróciła się do Meksykanki.
- Lunita! Tak bardzo ci gratuluję. Cieszę się, że wygrałaś. Nigdy nie brałam cię za poważną konkurencję, ale zaskoczyłaś mnie.
- Dzięki Ambar. Naprawdę razem z Simonem włożyliśmy w to dużo serca i ćwiczyliśmy całymi dniami. - Valente nie przestawała szczebiotać z podekscytowania.
Blondynka już miała jej dość. Luna była za pełna energii, za gadatliwa. Na dłuższą metę stawała się wkurzająca. Za pełno jej wszędzie było.
Kiedy Luna skończyła nawijać jak najęta, Ambar jeszcze raz jej pogratulowała i przytuliła swojego wroga z grymasem na twarzy. Udawanie miłej wychodziło jej perfekcyjnie, wszyscy się na to nabierali. Nienawidziła Luny z całego serca. Pojawiła się znikąd, zaczęła chodzić do tej samej szkoły, bywać w tych samych miejscach, odbierać jej znajomych, a co najważniejsze zaczęła przekabacać na swoją stronę Matteo.
Smith nie była dla niej wredna, co to to nie. Jak mówi stare powiedzenie "przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej". Zgadzała się z tym, bo wiedziała, że kiedyś uda jej się to wykorzystać i zranić Lunę.
- Cieszę się, że tym razem nie upadłaś podczas występu. Wiesz następnym etapem jest finał, to by dopiero był wstyd przewrócić się w finale. - uśmiech Valnete lekko przygasł.
Blondynka pogratulowała sobie w myślach.
- Ale pewnie kiedyś ci się uda przejechać cały układ bez pomyłki. - powiedziała słodziutkim głosikiem, po czym wyszła z garderoby.
CZYTASZ
Jesteś moją melodią. - Simbar
FanfictionOna Zawsze idealna, zawsze perfekcyjna, zawsze zimna. I teraz ze złamanym sercem. On Zawsze uśmiechnięty, zawsze wesoły, zawsze pozytywnie myślący. Teraz zraniony. Co się stanie kiedy ich drogi się skrzyżują? Czy oboje odrzuceni przez osoby które...