Wyglądam mniej więcej tak mam bialo tęczowe wlosy i granatowo fiolkowe oczy kture pięknie się mienią.Jestem cicha spokojna i ubieram się zawsze na czarno.Dotabiam by miec za co kupić dla siebie jakeś żeczy.To tyle na muj temat. Moję urodziny obudzilam się o 6.00 jak zwykle i zauważylam sowę na swoim parapecie wyjelam list i ucieszona zbieglam na dul.
-o nie nigdzie cię nie puszczę!
-ale..
-Nie ma ale!-I tak na okrąglo.Aż nie wszedl do naszego domu wielki brodaty mężczyzna przedstawil się jako Hagrid i powiedzial że nie ważne co chce ojczym i tak z nim lecę.Byliśmy na pokątnej Hagrid poszedl kupić zwieżę a ja rużdżkę,reszta byla już kupiona.Wracając ze sklepu z rudżką z kimś się zdeżylam i upadlam .Przestraszona bo wiedzialam co się szykuje.Lecz zamiast krzyku i bicia zauwżylam tylko rudego chlopca podającego mi dloń byl oczywiście starszy.
-Wszystko gra maluchu?-zapytal z troską w glosie i uśmiechem.Ja tylko lekko ze spyszczoną glową by wlosy zakrywaly mi tważ pomachalam na tak.
-A jak się zwie księżniczka ktura na mnie wpadla.
-Angel Black
-Ach ma pani,wybacz mi ten czyn-żadko bylo widać muj uśmiech więc tylko lekko podnioslam glowe i na niego spojżalam.
-A ty jak mój ryceżu się zwierz-prubowalam podlapac trochę jego entuzjazm ale slabo mi się udalo.
-Ma pani mę imę to Fred
-A więc Fredzie milo bylo poznać ale muszę już iść-chcial mnię pocalować q rękę ale ze względu na blizny odrazu ją zabralam.Przyszedl Hagrid mam czarną jak węgiel sowę kturą nazalam Lilia.
Dziś wyjazd do Chogwardu.Jestem w pociągu rozglądam się po przedzialach czy jest jakiś wolny .Niema no cuż.W jakimś siedzieli dwj chlopcy jeden brunet w okularach a drugi rudy ,objadali się slodyczami.
-O hej jestem Harry Potter a ty
-Angel Black-odpowiedzialam z serdecznym uśmiechem.
-Black?Harry uważaj to córka mordercy pewnie jest taka sama.
-Przepraszam że przeszkodzilam -wyszlam z przedzialu szklily mi się oczy znów to samo.Lecz znuw na kogoś wpadlam.Zerknelam w górę znowu ta ruda czupryna ,chwila dwie to bliźniaki!
-Znów się widzimy maluchu chodź do nas to mój brad Gregory a to Lee.
-A więc w tobię się tak zauroczyl
Fred czerwony szturchną brata a ja z lekkim rumieńcem siedzialam i przyglądalam się calemu zajściu.Gdy wyaiedliśmy z pociągu plyneliśmy z Hagridem ludką.Wygląd zamku byl niesamowity.Po ględzeniu profesorki rozlegly się przydzialy (pomine aż do tego prawidlowego).
-Angel Blach-I znów szepty"curka mordercy","jest pewnie taka sama".Nie zwracalam na to uwagi .Jestem nieśmiala a nie tchużliwa ,owagi mam aż za nadtto.
-Hyyymm ...nieśmiala ale odważna,mądra,sprytna trudny wybur lojalna oddana,gdy obieżesz cel zrobisz wszystko by go dopelnić chymm trudny..-po 15 minutach-niech będzie Gyfindor.
Bylo tylko pare oklaskuw nie chętnych oczywiście siedzialam na samym koncu w cieniu.I karmilam zwieżęta (dokupilam sobie 2 węże jagby co dyrektor pozwolil)
Po uczcie poszliśmy do wlasnych pokoi ja dzielilam go z hermioną i dwiema innymi dziewczynami.Odrazu schowlam się wluszku za zasloną i nie pozwalalam nikomu podejść mimo że Hermiona prubowla to i tak węże jej nie pozwalaly a że bylam wężousta to mnie dobrze rozumialy i ja je tak skończyl się dzień przydzialu
Piszcie czy mam kontynuować,a i w opisie jest bląd opis dobry z wyjątkiem że powinno być w pierwszej osobie.I że wiesz kim jest ojciec ale osobiście go nie poznalaś .Prosze o komentaże moją motywację😊.I jeszcze raz przepraszam za blędy tak jak pisalam pare odslon komentaży i lecimy dalej😉
YOU ARE READING
Moja historia z Fredem weslayem w Hogwardzie
Truyện NgắnNazywasz się Angel Blak nie jesteś lubiana ,a twuj przybrany ojciec cię bije przezco masz blizny ale też sama je robilaś tnąc się.Nie znasz matki ani prawdziwego ojca wiesz że jesteś czarownicą. A co dalej sama zobacz...