Wracając do domu, wciąż myślałam o Natanielu. Bardzo nie chciałam się zakochać. Tak wiem, to nic złego, ale pewnie taki przystojniak miał sporo dziewczyn, a ja? Poza tym Melania... No nic, co ma być to będzie... Poszłam do parku. O tej porze jest zazwyczaj mało ludzi, bo wszyscy pracują lub się uczą. Minęłam brązową bramę wejściową. Chciałam usiąść na ławce, lecz mą uwagę przykuł mały, czarny notatnik. Podniosłam go. Pomyślałam, że lepiej go nie czytać. To w końcu czyjaś własność. Popytałam kilka przechodniów, czy przypadkiem nie zgubili takiego notatnika, ale odpowiedź zawsze brzmiała "nie". Zrezygnowana usiadłam na ławce.
Wróciłam do domu, zrobiłam lekcje i postanowiłam zadzwonić do Iris. Potrzebowałam kilku miłych słów, a Iris nigdy ich nie szczędzi.
-Halo? Su? - odebrała - Czy coś się stało?
-Nie, nic- nieśmiało zaczęłam - Tak tylko chciałam z kimś porozmawiać.
Rozmawiałyśmy około półgodziny, po czym Iris musiała kończyć, bo szła na obiad.
-Ahh też bym coś zjadła...- pomyślałam i zeszłam do kuchni.
Następnego dnia ściskało mnie w żołądku. Czułam, że coś się wydarzy. Tak bardzo się stresowałam, że prawie na kogoś wpadłam. Prawie, bo w ostatniej chwili się zatrzymałam.
-Hej mała, uważaj trochę. - Powiedział... Kastiel? hmn... łatwiej będzie o nim mówić "ruda miotła". - Co taka zestresowana? Przecież cię nie zjem. A może...
-Sama nie wiem. Wczoraj znalazłam taki dziwny notatnik - machnęłam nim przed Kastielem
-Coś mi się wydaje, że wiem do kogo on należy. Poszukaj Lysandra - polecił mi
-Ale jak on... - ale ruda miotła postanowiła mnie zignorować i zaczęła słuchać muzyki przez słuchawki. - Dobra, Lysander...
Weszłam do budynku. Na końcu korytarza stał chłopak, którego wcześniej nie widziałam. Wyglądał jakby ktoś go porwał z XIX wieku. Nagle odwrócił się i na mnie spojrzał. Zarumieniłam się lekko i do niego podeszłam.
-Cześć.. To ty jesteś Lysander? - zapytałam go, uśmiechając się lekko
-Tak to ja, coś się stało?- spytał, onieśmielając mnie
-Umm to chyba należy do ciebie...- podałam mu notatnik. Zmarszczył brwi.
-Skąd wiesz, że to mój?
-Kastiel mi powiedział.
-Czytałaś go?- zawstydził się, a jednocześnie spojrzał podejrzliwie. Nie wiem, jak on to robi, ale przez niego dostaję dreszczy.
-Nie. To twoja prywatna własność, nie mogłabym - odpowiedziałam i czułam, jak moja twarz przybiera kolor włosów Kastiela.
-Dziękuję. Doceniam to, że go nie przeczytałaś - uśmiechnął się do mnie i odszedł.
Cały dzień nie mogłam się skupić. Wciąż myślałam o Lysandrze. Chciałam jak najszybciej iść do domu, aby na spokojnie wszystko przemyśleć. Nagle, przede mną pojawiła się biało-włosa piękność, cała w skowronkach.
-Cześć! To ty jesteś Sucrette, tak? - uśmiechnęła się - Ja jestem Rozalia
-Cz-cz-cześć- wydukałam. Nie ukrywam, przestraszyła mnie
-Hej, co taka spięta? Przecież cię nie zjem! - roześmiała się. Zabawne, już to dzisiaj słyszałam. - Dzisiaj Lysiu był bardzo zamyślony. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że się zakochał! Cały dzień próbowałam od niego wyciągnąć informacje, co go wprawiło w taki stan! Aż w końcu Kastiel mi powiedział, że podeszłaś do Lysia i oddałaś mu jego notatnik!
CZYTASZ
Sucrette & Lysander
RomansaPewnie wielu z was zna taką grę jak słodki flirt, prawda? Cóż, nie będę was okłamywała: ta opowieść powstała właśnie na bazie tej gry... Sucrette zmierzy się z wyzwaniem, z którym jeszcze nigdy nie miała styczności - z miłością. Czy temu podoła? Czy...