Rozdział II

28 4 3
                                    


     Zauważył, że mu się przyglądam i krzywo się uśmiechał. Przebiegł mnie dreszcz obrzydzenia. Obcy mężczyzna dotykał mojego ciała i nawet jeśli był niesamowicie przystojny, okoliczności nie pozwalały mi się podniecić w najmniejszym stopniu. Gdy skończył odwiązywać moje nadgarstki, nadal byłam zbyt sparaliżowana by cokolwiek zrobić. Moje myśli były bezładne i skupiały się głównie wokół wczorajszej imprezy. Dlaczego nie pamietalam co stało się po tym, jak wywijałyśmy z Emily na parkiecie ?! Na litość boską ! Przecież niczego nie piłam, więc jak ktoś mógł mnie uprowadzić ?! Dziwne uczucie przerwało moje intensywne rozmyślanie. Porywacz szybko uwinął się z rozwiązywaniem pozostałych partii mojego ciała i wziął mnie na ręce. Czułam się zbyt ociężale, żeby zacząć się szamotać i on najwyraźniej o tym wiedział, bo nie sprawiał sobie większego trudu mocniejszym złapaniem mnie. Wszedł ze mną na rękach do innego pomieszczenia. Intensywny blask świateł oślepił mnie na dłuższy moment. Mężczyzna posadził mnie na ziemi i zamknął na klucz drzwi. Spojrzałam na niego. Był zajęty wyjmowaniem czegoś ze starej szafki. Zdecydowałam się nawiązać rozmowę.
-Gdzie...? - nie miałam siły dokończyć zdania. Dopiero teraz zorientowałam się, że było mi niesamowicie sucho w ustach.
-Ciii... - uciszył mnie szeptem i nawet nie odwrócił się w moją stronę. Pokój, w którym się znajdowaliśmy miał zczerniałe ściany i był zaopatrzony jedynie w dwie szafki i wielką lampę. Na ziemi leżała miska dla psa. Wtedy nie rozumiałam jeszcze, że nie była ona przeznaczona dla jakiegoś czworonoga. Porywacz rzucił coś na podłogę. Zdawało mi się, że to jakieś szmaty.
-Ubierz - powiedział, po czym znacząco spojrzał na moje nogi. Były gołe, a z tego co pamiętam, na imprezę przyszłam w spodniach. Moja bluzka była porozcinana i mokra. Wcześniej nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłam zostać ofiarą gwałtu, ale teraz...
-Mogę pomóc Ci się rozebrać - powiedział i uśmiechnął się dwuznacznie. Nie wyglądał na gwałciciela, a bardziej na zboczonego flirciarza. Ale sam fakt, że jestem w tym miejscu oznaczał, że coś z nim jest nie tak. Zaczęłam przeglądać ubrania, które mi rzucił. Wszystkie były brudne i poniszczone. Na jednej koszulce znalazłam ślady krwi, a na innej nieokreśloną, zieloną substancję. Wzięłam jakieś spodnie, których rozmiar był zbliżony do mojego i najmniej pobrudzony T-shirt. Podniosłam się z kolan i spojrzałam znacząco na mężczyznę i drzwi. Zaczął się śmiać, po czym powiedzial:
-Jak sobie chcesz, ale jeśli tylko spróbujesz jakichś sztuczek, pożałujesz.
Kiedy wyszedł zdjęłam koszulkę i przyjrzałam się swojemu brzuchowi. Moja mała Katie... Byłam w piątym miesiącu ciąży, ale porywacza nie obchodził stan mojego dziecka. Nie Spostrzeglam na brzuchu żadnych ran ani siniaków, więc w jakimś stopniu odetchnęłam z ulgą. Ubrałam się w suche ubrania i oparłam o ścianę żeby odetchnąć. Nie trwało to jednak zbyt długo, ponieważ gdy tylko porywacz pojawił się w drzwiach, kazał mi podążać za sobą. Weszliśmy po schodach na parter, a następnie na piętro. Budynek wydawał się ogromny. Stanęliśmy przed drzwiami zamkniętymi na kilka zamków. On je otworzył i wepchnął mnie tak mocno, że wylądowałam na ziemi. Spróbowałam się podnieść i wtedy zobaczyłam, że cała podłoga jest we krwi...

25 DANGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz