Dwa miesiące później.
Helenka Pov:
Ciemno. Jasno. Ciemnio. Jasno.
-Kochanie czy coś Ci wpadlo do oka? -Dobiegł mnie głos mojego boskiego ruszofffego belmonda -Czemu mrugasz jak ameba?
-Przecież wiesz, że z rana to mi oko spierdala, muszę to ustabilizować. -Wytłumaczyłam i podniosłam się do siadu.
-To ty sobie stabilizuj, a ja poślę po służbe żeby przygotowali śniadanie. -Mój małżonek wyszedł z komnaty sypialnej.
Tymczasem ja wstałam przeciągnęłam się, wydając przy tym dźwięk godowy samicy walenia po czym udałam się do łazienki. Oczywiście odpuściłam sobie załatwienie potrzeby fizjologicznej bo prawdziwe księszszniczki Mary Sue tego nie robią.
Podeszłam do lusta, zarzuciłam głową,uderzając przy tym w ścianę obok, powodując jej pęknięcie.
-Ściana pierdolona. -Złapałam się za bolące miejsce.
Oceniłam swój poranny wygląd na 2/10 co było karygodne,zważając na to, że byłam księszszniczką i moja aparycja musiała być powalająca.
Zaczęłam od uczesania moich (oczywiście) blond włosów i upięciu ich w wysokiego koka. Nałożyłam szpachlą gładź, tynk oraz ruszsz. Potem umalowałam powieki i przykleiłam sztuczne rzęsy kupione przez imternet za 4.99. Maznęłam jeszcze usta ruszofffą szmineczką i ponowanie spojrzałam w lustro. Ewoluowałam jak pokemon w pięknego motylka. Dałam sobie 8/10 z powodu jeszcze niewyjściowego stroju. Gdybym jebła jeszcze brwi od szklanki markerem byłoby idealnie i wtedy było by 10/10, ale że markeru nie mam, to musze to nadrobić zajebistym strojem. Zgasiłam światło i skierowałam swoje kroki do ogromnej garderoby z toną roszofffych ubrań. Na dzisiejszą stylizacje wybrałam pudrowo ruszszoffy "krok top z klaunem, który trzymał w zębach różę, która kaleczyła mu usta i leciala krew", boyfriendy oraz biało ruszofffe superstary od mojego super starego (do tej pory pamiętam jego ostatnie słowa: "Przestań trząść drapiną ty mały kurwiu"). Oczywistym było, że na swoją śliczną i pustą jak bęben afrykański główkę założę diadem z ruszofffymi diamentami od Swarovskiego. Ubrana w przygotowany strój, wyszłam z garderoby. Usiadłam na łóżku i czekałam na mojego wchujruszofffego jak cukiereczek męża.Nagle usłyszałam jakieś uderzenie, ale to olałam. Poźniej drugie i trzecie. Próbowałam to dalej ignorować, ale nagle kamień wielki jak moja głowa wleciał przez okno, powodując jego wybicie. Przestraszyłam się, bo przeciez to może być złodziej albo gwałciciel.
Już miałam wydać z siebie dźwięk syreny alarmowej, gdy do uszu doszedł mi dobrze znany mi głos.-Janusz to ty?! -Podbiegłam do okna i wyjrzałam.
-Tak, to ja! Janusz Ogrodnik!- wykrzyczał
-Idz mi stąd, bo Cie psem poszczuje!!
-Helenko nie rób mi tego! Co z naszą miłością?! Przecież było nam razem dobrze! -Zaczął mazać się jak małe dziecko. -Dlaczego mi to robisz?!
-Won stąd! Mam męża od dwóch miesięcy! Nie niszcz tego!
-Ale ja dla Ciebie na swojej działeczce największego kabaczka wyhodowałem jako dowód miłości!
-Jebie mnie Twój kabaczek i Twoja działeczka! Wypierdzielaj stąd! -Moja cierpliwość powoli się kończyła.
-Ja ten gnój na nawóz z sąsiedniej wsi woziłem! Tak się poświęcałem dla Ciebie! -uklękł. -Nie zostawiaj mnie! Powiem wszystko Twojemu mężowi!
I właśnie w tej chwili moja cierpliwość się skończyła. Co mnie będzie jakiś chłopek roztropek szantażował?! Mnie?! Prawie królową?!
Sięgnęłam po pierwszą rzecz, którą miałam pod ręką, wybór padł na największy kamień i rzuciłam w mojego byłego kochanka.
Usłyszałam przeklęstwo, jęk i zapadła cisza.
Wychyliłam się przez okno i zobaczyłam Janusza leżącego na ziemi z głęboką raną na głowie.-Matko Boska! Ja pierdole! Zabiłam go! -Złapałam się za głowę, przerażona jak nigdy. -Zgniję w lochu! Nie mogę! Ja przecież nie mogę siedzieć w zamknięciu!
Rzuciłam sie do drzwi, zbiegłam schodami, trzy razy zgubiłam się w plątaninie korytarzy aż w końcu znalazlam się przy głównej bramie.
-A dokąd to się wybierasz młoda damo? -Moja matka zatrzymała mnie.
-A no...bo kotka się koci pod zamkiem i muszę iść odebrać poród! Tak lecę odebrać poród! -Minęłam rodzicielkę i wyleciałam jak strzała do miejsca docelowego.
CZYTASZ
Świat ruszofffej Helenki (Mary Sue)
FantasíaOstrzeżenie! Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceuta, gdyż kazdy rozdział zagraża Twojemu życiu i zdrowi psychicznemu. Błędy są tu zabiegiem celowym. DzieUo powstało w celach humorystycznych. Pisane wraz z Wereater