Odebrałem ci wolność, ale ty mi na to pozwoliłeś.

399 35 40
                                    

Siedziałem spokojnie na kanapie, jedząc lody czekoladowo-pistacjowo-karmelowe, polane słodkim płynem, o smaku białej czekolady( uwielbiałem je kiedyś). W prawej dłoni trzymałem łyżkę, która co jakiś czas trafiała do mojego przełyku z zawartością, zaś lewą trzymałem, tak zwane boskie jedzenie. Kochałem ten mróz na policzkach i zębach, nie przeszkadzał mi on też, na opuszkach palców.

Patrzyłem na komedię, nawet nie pamiętam jej nazwy, pomimo gatunku filmu, nie powstrzymałem łez żalu.

Dlaczego jestem w takim stanie? W stanie, w którym nastolatki są po rozstaniu. Odpowiedź banalnie prosta, jestem po zerwaniu. To znaczy tak jakby...odszedłem. Dlaczego? Odpowiedź jest ciężka do zrozumienia, przez ludzi z świata zewnętrznego. Jestem w takim stanie, bo zabrałem mu normalność, zabrałem rodzinę, zabrałem go tylko dla siebie.

Jestem potworem, odebrałem go światu, chociaż to świat, powinien mi odebrać jego osobę. Jednakże, przejdę do sedna. Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu.

Siedzieliśmy sobie razem, był moim chłopakiem, kochałem go.

Oglądaliśmy film, z tego co pamiętam było to  "Jumanji". Pod koniec filmu, gdy była scena pocałunku, ja też zostałem pocałowany. Niestety było to złe posunięcie. Do pokoju weszła jego mama.

Kobieta była zaskoczona i w tempie ekspresowym, wyszła z pomieszczenia.

Jednak on nie przestał pieszczot, całował mnie, tulił, głaskał po głowie itd.

Zszedłem na dół, chciałem się napić.
Spotkałem tam jego matkę, z uśmiechem ją przywitałem, ale ona tylko spojrzała na mnie z pogardą.

Już w tedy wiedziałem, iż mnie nienawidziła.

Dwa dni później, znów się spotkaliśmy, ale tym razem doszło do czegoś więcej niż tylko pieszczoty.

Pamiętam ten ból, te dłonie palące mą skórę i doprowadzające mnie do szaleństwa, a jednocześnie gesiej skórki.
Pamiętam jego usta, słodsze od miodu, od ambrozji.

Pamiętam każdy milimetr jego ciała, nawet szczegóły. Każdy szczegół, całego ogółem.

Pamiętam to, jaki był delikatny, jak zajmował się mną.

Było to cudowne uczucie, kończące się naszym dojsciem na szczyt uniesień. 

Przeżycie w prost nie do opisania.

Jednak gdy rano wstałem przed nim, ubralem się i zszedłem do kuchni, aby przygotować nam jedzenie. Zastalem tam jego mamę z herbatą. Minąłem ją, ale ona nie podnosząc nawet na mnie wzroku, powiedziała słowa, przez które poczułem się źle.

-Musisz być z siebie dumny. Odbierasz mu wszystko. Normalność, szansę na rodzinę, odbierasz mu wolność. Nie masz poczucia wstydu? Żałosne. Ciekawi mnie ile dasz radę wytrzymać. Ty-głupi nastolatek z fatazjami, które i tak nigdy nie będą miały miejsca, mój syn-piękny niczym grecki Bóg, mogący mieć każdą dziewczynę na wyciągnięcie ręki, ma też duże szansę na fajna pracę. Jednakże on nie widzi błędu, którym jesteś ty. -wstała i wyszła.

Stałem osłupiały.

Zdałem sobie sprawę z tego, iz ona miała rację.

Ja-człowiek bez przyszłości, a on-może mieć wszystko czego tylko zapragnie.

Ma tylko jeden problem. Mnie.

Wziąłem jakąś kartkę, po czym napisałem mu list.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 12, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One-shot. Odebrałem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz