I

226 13 2
                                    

   Louis był chodzącą kuleczką szczęścia, emanującą czystą radością i energią... a tak przynajmniej wydawało się Harry'emu. Harry obserwował Louisa od dłuższego czasu i zawsze widział na jego twarzy uśmiech, oczy były pomarszczone w kącikach, a małego noska także otaczały urocze zmarszczki. Harry nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Louis był najszczęśliwszą osobą na tym świecie i rozsiewał swój optymizm do wszystkich wokół. Niestety musiał przestać się w niego wpatrywać i schować parę książek do szafki i wyciągnąć kolejne. Odetchnąwszy cicho, Harry zamknął szafkę i chciał ruszyć przed siebie.

   Nie zdołał wykonać nawet jednego kroku, ponieważ ktoś wpadł na niego i wytrącił wszystko z jego dłoni. Harry zamknął oczy na hałas spowodowany uderzeniem książek o podłogę i od razu się schylił, żeby to wszystko pozbierać. Osoba, która go potrąciła, również kucnęła i mu pomogła. W momencie, kiedy ich dłonie się spotkały, Harry wstrzymał oddech.

    – Przepraszam, tak bardzo przepraszam, Harry. – Harry spojrzał na Louisa i chwilę marszczył brwi, dokładnie go obserwując.

    – Znasz moje imię? – zapytał, a Louis uśmiechnął się szelmowsko i pomógł mu wstać.

    – Oczywiście, obserwuję cię od początku roku. – Oczy Harry'ego rozszerzyły się.

    – Obserwujesz mnie? – dopytał, zaczynając bawić się swoimi palcami.

   Louis uśmiechnął się jeszcze szerzej i spojrzał w oczy Harry'ego, zakochując się w nich natychmiastowo.

    – Tak, podobasz mi się – wyznał bez zawahania, podczas gdy Harry przełykał ślinę. – Właściwie, chciałem zaprosić cię na randkę już wcześniej – dodał.

   Na policzkach Harry'ego pojawiły się pierwsze rumieńce.

    – Skąd wiesz, że lubię...

    – Wiem. Mówiłem, że cię obserwuję. – Harry zarumienił się jeszcze mocniej, jednocześnie próbował zasłonić swoje policzki, jednak nic to nie dało. – Słodko się rumienisz.

   Harry spróbował coś powiedzieć, ale nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Louis chwycił szybko jego dłoń i wyciągnął długopis z kieszeni torby i na nadgarstku zapisał mu ciąg liczb, uśmiechając się przy tym szeroko. Harry myślał, że zaraz zemdleje, bo jego serce biło niewiarygodnie szybko i mógłby przysiąc, że nagle w pomieszczeniu zrobiło się bardzo gorąco.

   Louis poszedł w swoją stronę, dodając jeszcze, żeby Harry do niego zadzwonił wieczorem, a Harry szybko pokiwał głową, nie mając sił na powiedzenie czegokolwiek. Kiedy tylko Louis od niego odszedł, odetchnął głęboko i uśmiechnął się do siebie szerzej niż kiedykolwiek. Teraz to on poczuł się jak mała kuleczka szczęścia.

***

   Harry siedział, trzymając swój telefon i wpatrując się w jego ekran, jednocześnie zagryzając dolną wargę. Od kilkunastu minut próbował się przełamać i wcisnąć zieloną słuchawkę, żeby zadzwonić do Louisa, ale każda próba kończyła się wędrówką po pokoju i mówieniem do siebie. Harry odetchnął głęboko ostatni raz i spróbował się opanować, już klikając w ikonkę i czekając na połączenie. Powtarzał sobie w myślach, że teraz musiało się udać.

   – Halo, Harry? – Harry usłyszał głos Louisa i uśmiechnął się do siebie, jednocześnie powstrzymując się od rzuceniem telefonu o ziemię.

– Tak, to ja – odparł, siląc się na naturalniejszy ton.

Harry mógł wręcz zobaczyć, jak na twarzy Louisa pojawił się szeroki uśmiech.

– Mam nadzieję, że nie zmieniłeś zdania. – Harry pokręcił głową, choć niepotrzebnie, bo Louis tego i tak nie widział. – Lepiej szybko się uszykuj, bo wystarczy, że podasz mi adres, a ja po ciebie przyjadę w minutę. – Harry zaśmiał się cichutko, poprawiając swoje loki.

– W takim razie do zobaczenia za chwilę – powiedział cicho i się rozłączył, wybierając już wiadomości i na szybko pisząc swój adres.

Louis się pomylił, bo dojechanie do domu Harry'ego zajęło mu trochę dłużej. Jednak Harry nawet o tym nie pomyślał – był za bardzo zahipnotyzowany jego oczami i sposobem, w jaki Louis się wypowiadał.

***

Po kilku godzinach poza domem Louis odprowadzał Harry'ego pod same drzwi, obserwując profil Harry'ego i uśmiechając się szeroko. Harry stanął pod drzwiami, wprost naprzeciwko niego i wpatrywał się w Louisa, a żeby to zrobić, musiał zadrzeć podbródek. Louis chwycił delikatnie jego szyję i obrócił go, składając delikatny pocałunek na policzku.

– Dobranoc, Harry – wyszeptał.

_______________________________

Witam w moim nowym fanfiction! Trochę trzeba było czekać, ale nareszcie się pojawiło!

Pierwsze trzy rozdziały (te z rzymskimi liczbami) wstawię w kolejne dni (bez odstępów), a nad resztą muszę się zastanowić :))

Pozdrawiam, do jutra!

Touch&Go |Larry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz