Rozdział 17

345 33 31
                                    

Akuku! Tak, jam przybyła, aby dodać nowiutki, świeżutki rozdzialik. Cóż, za dużo się w nim nie dzieje, jest krótki, aaaale... trudno xD Musicie mi wybaczyć brak weny i czasu ;;;

Koreańskie słówka w rozdziale:
• aniyo - nie
• neh - tak
• arasseo - zrozumiano/rozumiem
• jinjja - naprawdę
• mwo - co

***

Jonghyun's POV

     Od powrotu z zimowego wyjazdu minęły dwa tygodnie. Rozmawiałem z Taeminem na temat tego, co widział w noc zaginięcia Gyojunga, który do tej pory nie został znaleziony. Chłopak opowiedział wszystko, co zdołał zauważyć. Historia z cieniem na namiocie mogła wydawać się naciągana, lecz nie miałem podstaw, aby mu nie wierzyć. Przekazałem każdą informację organom, które rozpoczęły poszukiwania. To jednak było jak szukanie igły w stogu siana - żadnej poszlaki, żadnych śladów, jedynie martwa sarna bez ani jednego odcisku palca.

     Taemin tak się tym przejął, że trudno było nad nim zapanować. Ciągle mruczał coś pod nosem i chodził z podkrążonymi oczami. Nie miałem nic do powiedzenia, jeśli chodziło o zwolnienia z treningów, więc musiał na nie chodzić. Minho próbował z nim rozmawiać, jednak ten wolał zwierzać się Kibumowi, który z kolei nie chciał mi nic powiedzieć. Ja rozumiałem przyjacielskie sekrety, lecz chyba byłem godny zaufania?

     Aktualnie spoglądałem na Key, siedzącego w towarzystwie Woohyuna po drugiej stronie pokoju. Musiałem gryźć się w język za każdym razem, kiedy ten dotknął blondyna. Robiłem się zazdrosny na samą myśl, że Kim mógł czuć się swobodniej w jego obecności. Nie mogłem na to pozwolić. Postanowiłem zmienić taktykę. Zamiast z daleka obdarzać ich pełnym nienawiści wzrokiem, podszedłem - niepewnie, ale jednak! - do dwójki, po czym wepchnąłem się pomiędzy nich.

     - Co robicie? - zapytałem, jak gdyby nigdy nic. Spotkałem się z podejrzliwym spojrzeniem.

     - Rozmawiamy - odpowiedział Kibum i uniósł brew. Umm... zrobiłem to zbyt nagle? - Coś chcesz?

     - Aniyo. Po prostu chcę się przyłączyć. Nie mogę?

     Zerknęli na siebie, co odrobinę mnie zirytowało. Przyglądałem się Key, który wrócił wzrokiem na moją osobę oraz przygryzł wargę. Wyglądał cholernie zachęcająco i gdyby nie Woohyun, złamałbym wszystkie bariery przyzwoitości, a także smakował tych idealnie wykrojonych, miękkich ust.

     - Możesz. Tylko... jesteś tego pewien?

     - Oczywiście! Chcę wiedzieć, o czym rozmawiacie - burknąłem. No, i przy okazji trochę wam poprzeszkadzać.

     Z początku rozmowa ta wcale się nie kleiła. Kiedy dwóch znalazło temat dla siebie, trzeci kompletnie nie wiedział o czym mowa. W końcu doszliśmy do porozumienia i każdy mógł dodać coś od siebie. Mogłem przyznać, że nawet z lekkim zainteresowaniem zacząłem przysłuchiwać się Namowi. Może nie był taki zły? Może to tylko moja wyobraźnia płatała mi figle i napełniała mnie zazdrością? Spędziliśmy tak godzinę, po czym Woohyun wrócił do swojego pokoju. Wraz z zamknięciem drzwi, zerknąłem na zamyślonego blondyna. Szturchnąłem go delikatnie, aczkolwiek nie dostałem żadnego odzewu.

     - Kibum?

     - Neh? - zapytał, zaszczycając mnie swoim kocim spojrzeniem. Dzięki temu, że odwrócił głowę w moją stronę, mogłem dojrzeć jego bliznę na lewym policzku. Była niewielka, ale dostatecznie widoczna. Nie odejmowała mu jednak urody. Wciąż był uroczy oraz śliczny. Uwielbiałem wpatrywać się w jego jasnobrązowe oczy. Przybliżyłem się więc do chłopaka i ująłem należącą do niego dłoń w swoją. Posłałem mu najcieplejsze spojrzenie, na jakie tylko było mnie stać.

[Zawieszone] W Sidłach Strachu    || JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz