rozdział 4

30 2 3
                                    

-ale...ale -zaczął niepewnie thorek, nasz mały muchomorek - co ty tu robisz Rafał?

-to nie czas na gadania przystąpmy do działania - kislu wyjrzał przez okno i uśmiechnął się do nas szeroko, głęboko i jakoś tam jeszcze.

-DOBRA DOBRA WEŹ JUŻ NIE KRZYCZ JA JESTEM W CIĄŻY CO NIE ZIOMEK?-powiedziałam zbulwersowana

-sorka memorka

-luzik arbuzik

-to jedziemy czy co robimy?-powiedział zniecierpliwiony dżej di.

-My byśmy nie jechali?????-zaświerkotał jak skowronek - wsiadajcie....   ALE....-tu zrobił pauzę, oho jaki on tajemniczy, az idzie boki zrywać... 

-...ALEEE....??? - powtórzyliśmy jednocześnie, robiąc przy tym pozy jak power rengers.

-ale w sumie to zgłodniałem - MOGŁAM SIĘ DOMYŚLIĆ AHA - macie tu może jakiegoś kebsa?

-JAK MOŻESZ W TAKIM MOMENCIE MYSŁEĆ O JEDZENIU

-ja nie myślę, po prostu mój żołądek domaga się swoich praw -  Kiślu zrobił minę zbitego szczeniaczka

-Twoja prawa nie jest ważniejsza niż moja lewa - odpowiedziałam mając nadzieję, że ten argument skutecznie zamknie jego usta.

Tego argumentu nawet mistrz dissów aka Rafał Kisieliński nie mój podważyć. W milczeniu obszedł samochód i usiadł na krześle od strony kierowcy. Niestety, pojawił się tyci tyci incydent. Na miejacu obok Kiśla spoczywała bowiem czarno-biała koza z wielką różową kokardą na czubku głowy.

MEE!!!11!!!1 - powiedziała, a raczej zameczała hehe.

- KISLU CO TU ROBI TA KOZA!?!?!?!? - krzyknął czerwony ze złości smawek, unosząc rozhisteryzowane ręce ku górze, wyglądając przy tym jak rozjechana wiewiórka.

- Dokładnie Rafale, mam nadzieje ze masz dobre wytłumaczenie - mruknął dżej, swoim hipnotejzing głosem. OMG ON JEST CZASEM TAKI STANOWCZY.

- YYYYYYYYYYYYYYYYYY NO BO WIECIE. ......-zaczął, hihrając się ze swoich kulinarnych fantazji - czasami czuję sie bbbbb samotny

-Dobra dobra nie tłumacz się już, Gienię musi jak najszybciej obejrzeć ten no... piekarz

-chyba lekarz debilu - sprostowałam

-co za różnica lol

-dobra zróbmy tak - głos zabrał poważny jak zawsze Bóg Piorunów czyli Thor - ja, Gienia i Jaś usiądziemy z tyłu a Fifi pojedzie za nami hujalnogą.

-Ale dlaczego ja - zapytał zdziwiony Filip. Jego mina byla bezcenna. Żartuję, kosztowała 2,50.

-Bo tylko ty posiadasz prawo jazdy na ten pojazd - odparł Stasio.

Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Już po chwili wspaniały wehikuł Rafała, zwany inaczej Hondą, pełną parą mknął po ulicach Warszawy, a fioletowa hulajnoga Smava nie odstępowała go na krok. W takim tępie (15km/h) dotarliśmy do szpitala w niecałe dwa dni.

- Dżeju Dąbrowski - zaczęłam patrząc na swojego bojfrienda - Nie dam rady sama, help mi czy coś - powiedziałam, wyciągając nogę w jego kierunku.

- A CO TY MYŚLISZ, ŻE DRZEWA TO ROSNĄ NA DRZEWACH - powiedział, wyraźnie gestykulując, chcąc tym sposobem wyraźniej podreślić że na rację.

Już chciałam mu odpowiedzieć coś niemiłego typu: "NIE MASZ MILIONA SUBÓW", ale przypomiałam sobie że ma, więc siedziałam cicho.

Między nami zapadła niezręczna cisza.

- TYLKO BIEDRONKA NIE MA OGONKA, TYLKO OGONKA BIEDRONKA!!!!!!!#

-wtf kiślu?????????

-no sorki głodny jestem,wchodzimy?

-TAK - krzyknęlismy jak chór dzikich jaszczurek

Po przekroczeniu budynku od razu rzucił się nam w uszy zapach jedzenia. Nim się obejrzyliśmy, Fafałek już zagalopował w poszukiwaniu jakiś kebsików lol.

-halo ale ja rodze ziomy-uniosłam ręce w bok jak jakiś debil ale jolo

-HALO ALE ONA RODZI ZIOMY - powtorzył głośniej mój monsz, aww on jest taki kochany.

-CZY JEST NA SALI LEKARZ-oznajmił filip, któremu przez szybką jazdę na koniu oklapła grzywka.

W tym samym momencie podszedł do nas mężczyzna w śnieżnobiałym szpitalnym uniformie w różowe kwiatki, trzymając w dłoni wypchanego dwurożca.

-Dzień DOBEREK, z tej strony wasz GOFEREK - wykrzyknął z bsnenem no twarzy, podrzucając do góry maskotkę, która, zataczając idealny łuk, opadła prosto na głowę Thora.

-Wtf kot - Thor rozmasował bolące miejsce, na którym zdążył się już pojawić sporej wielkości guz.

-E ty ziomek, to moje przywitanie - Pacanek zrobił trzy kroki na przód. - Jak cię powalę moim kilofem to nie będziesz taki mądry

-JA RODZĘĘĘ - wydarł się rozhisteryzowany Kiślu.

-Nie ty tylko ta oto niewiasta z workiem na ryju - Jaś wskazał na mnie czwartą nogą u ręki

-To moja twarz

-Uuuu ale pszyps

-Ta pani jest w ciąży? Nie powiedziałbym - rzekł lekarz

-Tak to już 21 miesiąc

-O fak, trzeba było mówić od razu. W takim razie zapraszam na rentgen kręgosłupa

-Oki doki już idę. A wy chłopcy zmykajcie, idźcie się pobawić czy coś.

Nie musiałam im tego dwa razy powtarzać. Ledwo skończyłam wymawiać te słowa po ekipie Telefele nie było już śladu. Słysząc z przeciwległej pod kątem prostym sali nuty hitu terefere te terefere te terefere czy cos takiego, nie chciałam wiedzieć co robią.

WIEEEEEENC - zaczął pan florek doktor skowron lekarz - LUBI PANI SOCZYSTE BANANY?

Spojrzałam na niego z mindfuckiem wymalowanym na ręce.

- JABŁKO SPADA Z GRUSZY DZIĘKI ELEKTRYZOWANIU SIĘ CIAŁ - powiadziałam dumnie, patrząc w oczy zdezorientowanemu weterynarzowi. HA. NIE WIEDZIAL ZE JESTEM TAKA MĄDRA SUPRAJS MADAFAKA.

Czując dumę w całym swoim ciele i jeszcze w innych częściach mojego ciała, nawet nie zauważyłam, kiedy ten fiki łiki dziecko ujrzało światło nocne wow.

Czując dumę w całym swoim ciele i jeszcze w innych częściach mojego ciała, nawet nie zauważyłam, kiedy ten fiki łiki dziecko ujrzało światło nocne wow

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Omgy kiedy ją zobaczyłam poczułam wibracje w teleonie bo właśnie ktoś wysłał mi smsa. Była taka piękna, po mamusi i tatusiu. 

Uśmiechnęłam się do siebie bo wiedziałam, że teraz w sklepie  obok mojego domu jest promocja na kebaby.

_____________________________________

Rozdział po roku czasu hehe

@littscutie pisała go razem ze mną jak coś 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 02, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pisiont twaszy Dżeja #jdyoutubeWhere stories live. Discover now